Myszka z touchpadem od Philipsa
Oto kolejny sprzęt z serii tych nie do końca przemyślanych przez producentów. Bo jaka jest definicja gadżetu? Moim zdaniem musi on być przede wszystkim funkcjonalny i możliwie najmniej skomplikowany. Czy nowa myszka od Philipsa spełnia te warunki? Moim zdaniem nie!
14.09.2009 | aktual.: 14.03.2022 11:10
Oto kolejny sprzęt z serii tych nie do końca przemyślanych przez producentów. Bo jaka jest definicja gadżetu? Moim zdaniem musi on być przede wszystkim funkcjonalny i możliwie najmniej skomplikowany. Czy nowa myszka od Philipsa spełnia te warunki? Moim zdaniem nie!
Na początek kilka aspektów technicznych. Producent nie mógł się zdecydować do końca, co stworzyć - myszkę USB, myszkę Bluetooth czy touchpada? No to co zrobił? Wszystko na raz! Widzicie w tym jakiś sens? Jeszcze w dwóch pierwszych - tak, ale po co ten touchpad?
Jeśli już mam myszkę do kierowania kursorem, to po co mi jeszcze coś innego, co na dodatek jest dużo mniej wygodne? Jeśli się mylę, to mi to wytłumaczcie. Nie korzystam z programów graficznych, więc może nie wiem, że touchpady są w czymś dużo wygodniejsze? Jeśli tak jest, to mnie uświadomcie.
A jak to działa? Kiedy podłączymy myszkę w tradycyjny sposób, to mamy urządzenie USB. Jeśli nie podłączymy, to możemy z niej korzystać przez "niebieskiego zęba". A jeśli mamy ochotę skorzystać z touchpada, to możemy to robić w obu przypadkach (podłączenie kablowe i bezprzewodowe).
Gadżet wkrótce ma być dostępny w sklepach w cenie 80$.
Źródło: Engadget