Na skrzydłach Pegasusa. Od „Randki w ciemno” do Hoop Coli
Przełom lat 80. i 90. był niezwykłym czasem. Wyjątkowo liberalne przepisy zapewniały wolność gospodarczą, o której możemy dzisiaj tylko pomarzyć. Wraz z eksplozją drobnej przedsiębiorczości i handlu w Polsce pojawiły się towary sprowadzane z całego świata, a wśród nich konsola gier wideo, znana jako Pegasus.
06.01.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:37
TL;DR:
Pegasus to klon japońskiej konsoli Famicom, która pojawiła się na rynku w 1983 roku. Choć od tamtego czasu minęło już 30 lat, to kolejne wersje Pegasusa nadal są produkowane i dostępne na rynku! A jego polski dystrybutor, po nieudanej próbie zastąpienia Pegasusa Segą Saturn, rozpoczął produkcję Hoop Coli.
Oblicza Pegasusa
Na początku lat 90. Pegasus mógł kojarzyć się dwojako. Dla garstki technologicznej elity korzystającej wówczas z Internetu, nazwa ta oznaczała jeden z pierwszych powszechnie dostępnych klientów poczty elektronicznej – Pegasus Mail (notabene rozwijany – z krótką przerwą w 2007 roku - do tej pory!).
Znacznie powszechniejsza była jednak znajomość innego znaczenia tego słowa. Pegasus na długi czas stał się synonimem konsoli gier wideo pokazując zarazem, że komputery i cieszące się niezbyt dobrą opinią salony gier nie mają monopolu na elektroniczną rozrywkę.
Czym był Pegasus i czemu zawdzięczał swoją oszałamiającą karierę w kraju nad Wisłą?
Nintendo podbija świat elektronicznej rozrywki
Wszystko zaczęło się w połowie lat 70., gdy firma Nintendo, parająca się do tej pory produkcją kart do gry, handlem ryżem, tworzeniem sieci taksówkarskiej i obsługą hoteli, oferujących spragnionym miłości pokoje na godziny, na poważnie zajęła się elektroniką.
Nintendo początkowo zajmowało się dystrybucją w Japonii amerykańskiej konsoli Magnavox Odyssey, a następnie postanowiło tworzyć własne gry. Gigantyczny sukces stworzonych przez Shigeru Miyamoto tytułów takich, jak Donkey Kong czy Mario Bros (postać Mario to Jumpman z Donkey Konga) zachęciły Nintendo do jeszcze większego zaangażowania na rynku elektronicznej rozrywki.
W rezultacie w 1983 roku pojawiła się stworzona przez Nintendo konsola. W Japonii była znana pod nazwą Famicom, co było skrótem od słów Family Computer, a po rozpoczęciu sprzedaży międzynarodowej, co nastąpiło w 1985 roku, konsola była znana jako NES (Nintendo Entertainment System). Ogromna popularność NES-a sprawiła, że wielu producentów postanowiło wykorzystać sukces Nintendo, tworząc podróbki japońskiej konsoli.
Atak klonów
W rezultacie świat został zalany mniej lub bardziej udanymi klonam, którym z pewnością pomógł fakt, że Nintendo początkowo zupełnie zignorowało europejski rynek. I choć początek lat 90. to czas, gdy Zachód i daleki Wschód bawiły się już konsolami 16-bitowymi, jak konkurencyjne Sega Mega Drive i SNES (Super Nintendo Entertainment System), to w Polsce rozpoczynała się era konsoli z poprzedniej epoki.
Właśnie wówczas za sprawą przedsiębiorczych handlarzy zza wschodniej granicy polskie targowiska zostały zasypane elektroniką o dość szemranym rodowodzie - telewizorami Panascanic, magnetowidami JNC czy klonami Famicomu (w Rosji popularność zdobyły klony sprzedawane pod nazwą Dendy). Co więcej, polscy przedsiębiorcy - Marek Jutkiewicz i Dariusz Wojdyga - rozpoczęli import klonów bezpośrednio od ich tajwańskiego producenta, sprzedając je pod wymyśloną prawdopodobnie przez Dariusza Wojdygę marką Pegasus.
Warto przy tym zaznaczyć, że wbrew obiegowej opinii Pegasus nie był klonem NES-a. Konsola – podobnie jak inne podróbki – była bowiem wzorowana na oryginalnym, japońskim Famicomie.
Nintendo Famicom commercial
Gry, które wspominamy
Pegasusy nie dość, że atrakcyjne cenowo, były banalnie proste w obsłudze. Instalacja sprzętu ograniczała się do podłączenia zasilacza, dwóch padów (w czasach joysticków były nowością!) i połączenia konsoli z telewizorem kablem antenowym. Na polskim rynku popularność zdobyły dwie wersje Pegasusa - MT-777DX oraz model IQ-502 dostępny w trzech, nieznacznie różniących się seriach produkcyjnych.
Wystarczyło włożyć cartridge, zawierający zazwyczaj – jeśli wierzyć naklejce – grubo ponad setkę gier, wybrać tytuł z listy i oddać się zabawie. Niektórzy przed włożeniem cartridge’a odprawiali magiczny rytuał z dmuchnięciem w jego dolną stronę, co miało zapewnić bezproblemowe działanie gier.
I choć obietnica setek tytułów była jedynie sloganem reklamowym, to dzięki Pegasusowi popularność w Polsce zdobyły takie kamienie milowe elektronicznej rozrywki jak Super Mario Bros, Contra, Goal 3 czy znane również z innych platform wyścigi Micro Machines.
Przyznam, że nie były to moje ulubione tytuły – znacznie lepiej wspominam Tank, Adventure Island i Sky Destroyer.
Adventure Island NES speed run 39:41 (Part 1)
Wielu graczy wspomina również z nostalgią legendarną Złotą Piątkę. Był to sprzedawany wysyłkowo przez BobMark cartridge z pięcioma grami studia Codemasters: Big Nose The Caveman, Big Nose Freaks Out, The Fantastic Adventures of Dizzy, Micro Machines i Ultimate Stuntman.
W to się grało #18 - złota piątka: Ultimate Stuntman, Micro Machines, Big Nose, Dizzy
Możliwości Pegasusa nawet w czasach jego świetności nie rzucały na kolana. Konsola oferowała rozdzielczość 256x240 pikseli, monofoniczny dźwięk i możliwość jednoczesnego wyświetlania 25 z palety 64 kolorów. Dodatkowym urozmaiceniem była obsługa pistoletu świetlnego, pozwalającego zagrać m.in. w takie gry, jak choćby Duck Hunt.
Pegasus nie był pierwszy
Pegasus nie był pierwszą, dostępną w Polsce konsolą. Warto pamiętać, że na początku lat 80. na rynku pojawiło się kilka urządzeń polskiej produkcji, będących klonami legendarnego Ponga i – podobnie jak setki typów podobnych urządzeń na całym świecie – korzystających z układu scalonego AY-3-8500 i pochodnych (więcej na temat polskiej konsoli znajdziecie w artykule „Polskie konsole gier wideo, czyli jak w PRL-u skopiowano Ponga”).
Konsola 'Pong' Elwro TVG-10 w filmie 'Bohater roku' 1/2
Co więcej, pod koniec lat 80. polonijna firma California Access (to ta od gier Solidarność i Breakout) rozpoczęła sprzedaż klona konsoli Atari 2600. To jednak właśnie Pegasus uświadomił Polakom, że gry wcale nie muszą być tylko komputerowe.
Zwiastunem zmian było pojawienie się w czasopiśmie „Top Secret” działu, poświęconego grom na Pegasusa, który z czasem przekształcił się w dział konsolowy.
Od „Randki w ciemno” do Hoop Coli
Warto również wspomnieć, że dystrybucja Pegasusa na polskim rynku zyskała cywilizowane oblicze za sprawą założonej przez Marka Jutkiewicza i Dariusza Wojdygę firmy BobMark. Obecnie nazwa ta nie jest powszechnie kojarzona, ale w latach 90. BobMark był potentatem, a w telewizji można było zobaczyć reklamy, zachwalające „rodzinną grę komputerową”: Reklamowanie podróbek? A kto by się przejmował takimi detalami?
Reklama Pegasusa
Co więcej, BobMark fundował nagrody w cieszącym się niegdyś ogromną popularnością programie „Randka w ciemno”, zapraszając zwycięzców np. na romantyczny rejs po mazurskich jeziorach i wieczorne ujeżdżanie dzikich koni.
Historia firmy wcale nie skończyła się wraz z końcem epoki Pegasusa. BobMark usiłował wprowadzić na polski rynek kolejną generację sprzętu – konsolę Sega Saturn. Ponieważ Sega przegrała wówczas rywalizację z pierwszą generacją Sony Playstation (i częściowo z pecetami), firma BobMark postanowiła zmienić branżę i z importera sprzętu elektronicznego przekształciła się w… producenta Hoop Coli.
Trudno precyzyjnie wskazać czas, w którym Pegasus utracił swoją pozycję. Z dużym marginesem błędu będzie to druga połowa lat 90., gdy do lamusa odeszły w Polsce zarówno 8-bitowe komputery, jak i konsole starszej generacji.
Pegasus wiecznie żywy!
Mimo tego Pegasus wciąż ma swoją niszę na rynku. Spójrzcie choćby na Allegro – poza oryginalnymi (o ile klon może być oryginalny) urządzeniami sprzed 20 lat znajdziemy liczne konsole, które pod wymyślnymi obudowami skrywają pegasusowe wnętrze, a właściwie jego funkcjonalną kopię. O ile stare Pegasusy są wyceniane nawet na kilkaset złotych, to w przypadku nowych klonów cena jest nader przystępna – od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych. Z zasilaczem, padami a czasem i pistoletem!
Pegasus okazał się niebywale długowieczny, zwłaszcza gdy pamiętamy, że oryginalny Famicom pojawił się na rynku w 1983 roku. To tak, jakby w ciągłej sprzedaży znajdowały się nadal produkowane modele Atari 800XL czy Commodore 64 po faceliftingu.
Dla wielbicieli gier retro trudno o lepszą sytuację – zamiast wspominać z łezką w oku stare czasy, cały czas za równowartość kilku piw mogą kupić działający sprzęt, będący zarazem wehikułem czasu, choć zniektóre z widocznych na aukcjach screenów pokazują gry o grafice zdecydowanie przekraczającej możliwości starego Pegasusa.
Alternatywą mogą być dostępne w Sieci emulatory czy strony, na których w stare hity można zagrać online. Darujcie brak linków, ale niektóre tytuły, jak choćby Contra, nadal znajdują się w sprzedaży. Co tylko potwierdza, że Pegasus jest jak Lenin: wiecznie żywy.