Najbardziej kultowe rodzaje broni w grach wideo [cz. 3]. Struś i... gitara?
Dziś w naszym cyklu zajmiemy się rzeczami… śmiesznymi. Oczywiście ratowanie świata albo przynajmniej własnej skóry to bardzo poważna sprawa. Ale od czasu do czasu można to przecież zrobić z pomocą… strusia.
Dziś w naszym cyklu zajmiemy się rzeczami… śmiesznymi. Oczywiście ratowanie świata albo przynajmniej własnej skóry to bardzo poważna sprawa. Ale od czasu do czasu można to przecież zrobić z pomocą… strusia.
Struś (Red Faction: Guerrilla)
To jakiś żart? Właściwie… tak. Struś najpierw pojawił się w filmiku przygotowanym przez twórców gry, firmę Volition, z okazji pierwszego kwietnia. Ale tak spodobał się fanom, że zaczęli chwalić go na forach, robić rozmaite przeróbki zdjęć i ostatecznie przekonali autorów, żeby umieścili go w grze.
Dodajmy, że jest to gra, w której bronie są naprawdę potężne, bo poza eliminacją wrogów dokonujemy destrukcji otoczenia – zawalamy wielkie budynki czy wieże. Jedna ze spluw może na przykład produkować małe czarne dziury. Ale i tak nie może równać się ze strusiem.
Shrink Ray (Duke Nukem 3D)
Duke to postać tak przerysowana, że wszystkiego można się po nim spodziewać. Jeśli niektórzy bohaterowie gier mówią, że chcieliby rozdeptać swoich wrogów, należy te deklaracje traktować raczej jako metafory.
Duke robi inaczej. Ma broń, którą zmniejsza przeciwników, a potem ich zdeptuje. Podoba mi się takie podejście.
Gitara elektryczna (Dead Rising)
Skoro akcja gry toczy się w centrum handlowym, a przeciwnikami są hordy zombie, to wszystkiego można się spodziewać w temacie uzbrojenia. I faktycznie, bohater tej produkcji Capcomu brał, co miał pod ręką: od ławek począwszy, na gitarze elektrycznej skończywszy.
Zresztą gry o zombiakach są w temacie uzbrojenia przeważnie nieco szalone. Być może pamiętacie, że w Left 4 Dead 2 można było walczyć… patelnią.