Naukowcy potrafią już sfabrykować dowody oparte na próbkach DNA
Policja ma się czym martwić. Izraelscy naukowcy opracowali technologię pozwalającą na kopiowania i replikowania próbek DNA takich, jak ślina czy krew. Podrzucanie podrobionych próbek na miejsce zbrodni może mocno namieszać w świecie kryminalistyki.
19.08.2009 | aktual.: 14.03.2022 11:46
Policja ma się czym martwić. Izraelscy naukowcy opracowali technologię pozwalającą na kopiowania i replikowania próbek DNA takich, jak ślina czy krew. Podrzucanie podrobionych próbek na miejsce zbrodni może mocno namieszać w świecie kryminalistyki.
Ok., tekst ma niewiele wspólnego z gadżetami, za to sporo z nowoczesnymi technologiami, więc ładnie proszę: bez marudzenia!
Poza tym dobrze jest mieć świadomość, że gdzieś w Chinach, ktoś właśnie może się zastanawiać, dlaczego martwa prostytutka znaleziona w rządowym hotelu ma na sobie ślady DNA należące do Jana Kowalskiego zamiast zwyczajowej pamiątki po „ministrze infrastruktury - Cho Lee”.
Są dwie metody „podrobienia” próbek DNA:
Pierwsza polega na pobraniu odrobiny materiału genetycznego od dawcy, np. z włosa lub śladu na szklance. Następnie z dowolnej próbki krwi usuwa się krwinki białe, które zawierają materiał genetyczny. Do tak spreparowanej próbki naukowcy dodali powielony materiał DNA z przykładowego włosa. Udało im się w ten sposób „przerobić” krew kobiety na krew mężczyzny (dawcy materiału genetycznego). Skuteczność „oszustwa” potwierdziły niezależne testy laboratoryjne.
Teoretycznie równie dobrze można by podrzucić na miejsce zbrodni wspomniany włos. Jednak krew lub ślina są znacznie solidniejszym materiałem dowodowym.
Drugi ze sposobów opiera się na wykorzystaniu tzw. profili genetycznych. Uczeni pobrali od wielu dawców próbki ich DNA. Baza zawierająca 425 takich próbek wystarczy, żeby sklonować dowolny profil genetyczny.
Biorąc pod uwagę możliwości, jakie niesie ze sobą odkrycie Izraelczyków, możemy doczekać się rozkwitu handlu profilami genetycznymi na całkiem szeroką skalę.
Pomijając kryminalny potencjał odkrycia na pewno znajdą się też chętni na odrobinę „odtworzonej” Angeliny Jolie.
Sam proces kopiowania materiału genetycznego nie jest podobno bardzo skomplikowany, ale „zwykły” przestępca raczej nie powinien sobie z nim poradzić.
Pocieszające także jest to, że fałszywki da się rozpoznać. Nie wystarczą jednak standardowo stosowane metody weryfikacji. Test nukleinowy konieczny do ich rozpoznania opiera się na fakcie, że w podróbkach brakuje pewnych specyficznych molekuł charakterystycznych dla nieaktywnych genów.
Laboratoria policyjne czeka spore wyzwanie. Trzeba upowszechnić nowe metody weryfikacji próbek DNA. Niestety, takie rewolucje nigdy nie idą sprawnie. Miejmy nadzieję, że tym razem przestępcy okażą równie duży sentyment do "starej szkoły" i poczekają z fabrykacją dowodów, aż nowe testy się upowszechnią. Inna sprawa, że niektórzy przedstawiciele władzy mogą zechcieć ułatwić sobie pracę korzystając z Izraelskiej technologii...
Źródło: NY Times • Cheri Thomas