Nie tylko "Pacific Rim": gigantyczne roboty w popkulturze wczoraj i dziś
"Pacific Rim" wchodzi właśnie na ekrany kin. Potężne Jaegers, gigantyczne roboty sterowane przez dwóch pilotów, walczą o przyszłość ludzkości, ścierając się z potworami zwanymi Kaiju. Czyżby pierwsza oznaka renesansu gatunku? Przecież zawsze kochaliśmy wielkie mechaniczne monstra.
09.07.2013 | aktual.: 13.01.2022 11:10
"Pacific Rim" wchodzi właśnie na ekrany kin. Potężne Jaegers, gigantyczne roboty sterowane przez dwóch pilotów, walczą o przyszłość ludzkości, ścierając się z potworami zwanymi Kaiju. Czyżby pierwsza oznaka renesansu gatunku? Przecież zawsze kochaliśmy wielkie mechaniczne monstra.
Giganty z przeszłości
Pierwsza istotna wzmianka o gigantycznym mechanoidzie pochodzi z książki Juliusza Verne'a "Dom parowy". Pojawił się w niej wielki, napędzany parą, mechaniczny słoń, który był środkiem podróży. Powieść ta została napisana w 1880 r. i trzeba było czekać prawie 20 lat na kolejną historię z wielkimi robotami w tle.
Zadania stworzenia fascynującej historii z mechanoidami podjął się H.G. Wells w "Wojnie światów". Wielkie, strzelające laserami trójnogi niespiesznie przemierzały ludzkie miasta, siejąc śmierć i spustoszenie. Ich opis jest dość skąpy i niewiele da się na jego podstawie wywnioskować. Można odnieść wrażenie, że maszyny te były napędzane parą, bo bohater powieści opisuje zielony dym wydobywający się z kończyn robota, a inni zgodnie określają te monstra jako "bojlery na szczudłach".
Potężne roboty opuściły Europę i Amerykę i niemalże na stałe zamieszkały w Azji, znajdując tam doskonałe warunki do popkulturowego rozwoju. W 1956 r. powstał w wyobraźni Mitsuteru Yokoyama pierwszy humanoidalny, gigantyczny robot. Nazywał się Tetsujin 28-gō i był bohaterem mangi o tym samym tytule. Pierwotny wygląd robota być może nie zachwycał finezją, ale to jemu zawdzięczamy późniejszy rozwój gatunku mecha. Poniżej wielka rzeźba Tetsujin 28-gō, która powstała dla upamiętnienia bohatera.
Lawina ruszyła i do dziś nabiera rozpędu. Potężne mechanoidy wyszły z Japonii i podbiły cały świat. Kilkaset mang i kilkadziesiąt serii anime biją rekordy sprzedaży i oglądalności. Świat Gundam (gigantyczne roboty pilotowane przez ludzi) składa się obecnie z 33 seriali i filmów i wręcz niemożliwej do oszacowania liczby mang, książek i gier.
Neon Genesis Evangelion, kolejne uniwersum bijące rekordy popularności, to szereg historii opowiadających o organizacji NERV, ścierającej się z wrogiem za pomocą gigantycznych robotów pilotowanych przez uzdolnionych nastolatków. NGE stało się tak popularne, że poza mangą i anime stworzono gry RPG, karcianki, specjalne wersje Mahjong oraz wydano ponad 20 albumów z muzyką pochodzącą z seriali i filmów bądź inspirowaną światem Neon Genesis Evangelion.
Nie można nie wspomnieć o trzeciej wielkiej serii, czyli Macross. Trzy seriale TV, cztery filmy pełnometrażowe i pięć mang mówią same za siebie. Warto zwrócić uwagę na skalę robotów przedstawionych w Macross. Osiągają one rozmiary fortec przemierzających kosmos i walczą z Zentreadi, chcącymi zniszczyć gigantycznego robota-statek.
Mecha podbija świat
Niezamierzoną gwiazdą filmu Aliens i jego znakiem rozpoznawczym stał się cargo loader. Ten nieduży, sterowany od środka robot typu walker wzbudził olbrzymi entuzjazm widowni, a James Cameron już na dobre stał się orędownikiem religii małych i wielkich mechanoidów ("Terminator", "Avatar"). Motyw ten stał się tak popularny, że powtarzano go w różnych konfiguracjach i budżetach.
Najsłynniejszym przykładem był nieco campowy film "Robot Jox", na podstawie scenariusza świetnego pisarza Joego Haldemana. Film powstał w 1990 r. i opowiadał postapokaliptyczną historię o walkach gigantycznych robotów sterowanych przez umieszczonych w środku "gladiatorów". Okazał się totalną klapą, ale do dziś ma swoich wiernych wielbicieli.
Robot Jox Trailer
Wielkie roboty pojawiają się w filmie SF przy każdej możliwej okazji. Gościły w genialnym "Dystrykcie 9", Iron Monger ścierał się z Iron Manem, a Bunny Mech rozśmieszał widownię w "Sucker Punch". O tym, co działo się w serii Transformers, nie muszę chyba wspominać.
Było oczywiste, że wiele gatunków gier zyska na włączeniu do asortymentu gigantycznych robotów. Szaleństwo zaczęło się już w 1984 r., gdy FASA Corporation wydała grę planszową Battletech. Kilkadziesiąt mechów poruszających się po heksach dawało godziny taktycznej rozrywki. Battletech rozrósł się poza świat gier planszowych, co zaowocowało narodzinami serii gier komputerowych Mechwarrior.
MechWarrior miał aż cztery odsłony. Do ostatniej części wydano dwa dodatki, z czego ostatni był oddzielną grą niewymagającą posiadania oryginału. Poniżej możecie obejrzeć gameplay z tej niesamowitej pozycji. Od wydania MechWarrior 4: Mercenaries minęło 11 lat.
Mechwarrior 4 Gameplay 1
Popularność zdobywa właśnie Hawken, czyli sieciowa mechowa rozwałka dla fanów gatunku. Hawken łączy w sobie elementy strategii i klasycznego FPP, tyle tylko, że widzianego z kabiny naszego mecha. Nacisk położono na mechaniczną stronę gry, czyli naprawę i rozwój "pojazdu".
Dodatkowe moduły, wyspecjalizowane rodzaje broni czy wymyślny kamuflaż to tylko wierzchołek góry lodowej. Gra jest jeszcze w fazie beta, ale już teraz możecie zmierzyć się z innymi graczami, pobierając klienta ze strony developera. Dłuższy gameplay możecie obejrzeć poniżej.
Gigantyczne roboty wydają się tematem niszowym, przeznaczonym dla geeków i Azjatów. Kilkukrotne próby wskrzeszania zainteresowania tematem szerokiej publiczności były tyleż intensywne, co dość krótkotrwałe. Jedynie produkcje Michaela Baya o zabawkach z Hasbro przyciągnęły ludzi do kina. Czy Pacific Rim rozgrzeje ponownie wyobraźnię milionów i nadciągnie era ciężko stąpających maszyn?