Nie tylko rosyjscy szaleńcy. Poznajcie instagramerów, którzy ryzykują życie dla zdjęć
Kiedy rosyjscy śmiałkowie wdrapali się na wieżowiec w Szanghaju, wydawało się, że to szczyt szaleństwa. Ale wcale nie trzeba mieć rosyjskiej fantazji, żeby zaryzykować życie dla fajnego selfie. W samym Nowym Jorku takich osób trochę jest.
Kiedy dwóch Rosjan wdrapało się na drugi najwyższy budynek świata, mierzący 632 metry Shanghai Tower, internauci przecierali oczy ze zdumienia, oglądając zrobione przez nich materiały.
Ale dla Vadima Makhorova i jego kolegi życie na krawędzi to chleb powszedni. Panowie weszli na niejeden wieżowiec podczas swojej podróży po Azji, a ich wyczyny można śledzić na Instagramie, gdzie mają 57 tys. obserwujących i tysiące lajków pod każdym zdjęciem. Nic dziwnego, skoro na tych zdjęciach są takie widoki, jak ten.
17-latek aresztowany, bo chciał zrobić foto na Instagram
Takie wyczyny wcale jednak nie są domeną Rosjan, wdrapywanie się na kosmiczne wysokości w celu zrobienia oryginalnej fotki na Instagram stało się już sportem międzynarodowym. Jeśli mieszka się w takim mieście jak Nowy Jork, nie trzeba jechać do Hongkongu czy Dubaju, aby móc pochwalić się mrożącym krew w żyłach selfie.
Kiedy pod koniec września media donosiły o aresztowaniu 17-letniego nowojorczyka Demida Serrano, który nielegalnie wszedł na jeden z najwyższych wieżowców na Manhattanie, nikogo to nie zdziwiło. Chłopak od dawna się o to prosił, pojawiając się na szczytach kolejnych wieżowców. Jego wyczyny obserwuje 21 tys. internautów.
I oczywiście po aresztowaniu nic się nie zmieniło. Demid wciąż uprawia swoje niebezpieczne hobby, kusząc los dokładnie tak jak wcześniej. Na niektórych zdjęciach nastolatek wygląda niemal jak serialowy Arrow, z tą tylko różnicą, że w "Arrow" takie rzeczy są wynikiem pracy speców od efektów specjalnych.
Wyjęci spod prawa instagramerzy z Nowego Jorku
Demid to nie jedyny nowojorczyk, który uwielbia żyć na krawędzi, i to dosłownie. Również 17 lat i aż 72 tys. obserwujących na Instagramie ma Humza Deas, autor pięknych zdjęć, na które wystarczy spojrzeć, by skoczył poziom adrenaliny.
17-latek, którego zdjęcia podziwialiście powyżej, był jednym z bohaterów artykułu "New York Magazine" o wyjętych spod prawa nowojorskich instagramerach, włażących na najwyższe budynki, mosty i inne konstrukcje. Zwierzał się w nim, że jego też prawie aresztowali. Wykpił się, mówiąc policjantowi, że ma rano klasówkę w szkole.
Tacy ludzie jak on to już w Nowym Jorku całkiem spora grupa, zupełnie jak graficiarze. Z plecakami wypełnionymi sprzętem fotograficznym wchodzą tam, gdzie ludzka stopa stawać nie powinna. Są bardzo młodzi – o, tutaj kolejny przykład – i często wyśmiewają starszych koneserów, którzy wdrapują się na mosty tylko po to, aby podziwiać architekturę. Oni owszem, uwielbiają swoje miasto, ale szukają raczej dreszczyku emocji niż pięknych widoków.
W ogromnej większości są bardzo młodzi, mają przynajmniej 10 tys. obserwujących na Instagramie i dokładnie już określili, w czym się specjalizują. Jedni zdobywają szczyty budynków, inni wchodzą na metalowe konstrukcje mostów, by robić zdjęcia autom przejeżdżającym pod nimi. Owszem, ryzykują życie, ale też są dobrze przygotowani do tego, co robią. Mają sprzęt wspinaczkowy, wiedzą, o jakich porach dnia czy też nocy najlepiej robić zdjęcia.
Dziś Hongkong, jutro głowa Chrystusa
Brytyjski "The Telegraph" z kolei zabrał swoich czytelników w podróż do Azji. Student Daniel Lau, który wspina się na wieżowce w Hongkongu, przyznaje, że zaczął to robić, kiedy dowiedział się o wyczynach Rosjan. On i jego znajomi używają na Instagramie hashtaga #exthetics – bo to, co robią, stanowi według nich połączenie ekstremalnego sportu ze sztuką.
Instagramerzy nie dotarli jeszcze wszędzie, ale pewnie w przeciągu kilku miesięcy zmieni się i to. Liczni śmiałkowie udowadniają, że selfie można sobie zrobić, siedząc na szczycie piramidy w Gizie, zwisając z najwyższego budynku w Dubaju albo wygodnie lokując się na ramieniu Chrystusa z Rio. Tego ostatniego wyczynu dokonał zawodowy fotograf Lee Thompson, po załatwieniu sobie wszystkich potrzebnych pozwoleń. Niesamowite zdjęcia obejrzyjcie na jego blogu, na Instagramie ich nie ma. Ale to tylko jedna z niewielu rzeczy, których nie ma (jeszcze) na Instagramie.