Nie wiesz, co zrobić ze zużytą elektroniką? W tym miejscu rozwieją twoje wątpliwości
ElektroEko Organizacja Odzysku Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego w partnerstwie z firmą Samsung otworzyła Centrum ElektroEkologii – pierwsze miejsce w Europie, którego misją jest edukacja młodzieży z zakresu prawidłowego postępowania z zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym.
26.10.2021 | aktual.: 06.03.2024 22:19
Zużyty sprzęt elektroniczny zalega w niemal każdym domu. Często leży pogrzebany na końcu szuflady lub na dnie szafy, a pamięć po nim już dawno zginęła. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że nie do końca wiemy, co należy zrobić ze starymi telefonami i plączącymi się kablami. Natomiast mamy świadomość, że nie powinny one trafić po prostu do śmietnika.
Nowo powstałe Centrum ElektroEkologii znajdujące się w CIC Warsaw ma nam pomóc w zrozumieniu, czemu nie należy składować elektroodpadów, a tym bardziej wyrzucać ich, gdzie popadnie. Dzięki inicjatywie dowiemy się również jak prawidłowo postępować z elektrośmieciami.
Podczas śniadania prasowego poświęconego otwarciu Centrum ElektroEkologii przemawiali m.in. Grzegorz Skrzypczak Prezes Zarządu ElektroEko, Urszula Pasławska posłanka RP i przewodnicząca Komisji Ochrony środowiska oraz Jacek Łęgiewicz Public Affairs Director w Samsungu. Jednak najwięcej ciekawostek sprzedał nam Grzegorz Skrzypczak po całym wystąpieniu.
Wiemy już, że składowanie zużytej elektroniki nie ma większego sensu, ale co zyskujemy przez jej oddawanie do wyspecjalizowanych miejsc?
Mamy w zasadzie trzy takie istotne płaszczyzny. Pierwsza to jest środowiskowa, ponieważ funkcjonujemy w okresie niekończących się dyskusji na temat zagrożeń związanych z naszym środowiskiem, a sprzęt elektryczny i elektroniczny zawiera bardzo wiele szkodliwych pierwiastków. W związku z tym ze względów środowiskowych nasze działanie ma bardzo głęboki sens.
Druga płaszczyzna to jest płaszczyzna czysto gospodarcza, ponieważ ten sprzęt prawie w stu procentach możemy odzyskać w postaci stali, w postaci miedzi, aluminium, szkła i skierować do ponownego użycia, do produkcji. Ma to wymiar gospodarczy i w zasadzie w dzisiejszej sytuacji, kiedy surowce tak strasznie drożeją, to chyba jest najłatwiej zrozumieć.
Trzeci wymiar to wymiar edukacyjny. On jest oczywiście połączony z kwestiami środowiskowymi, ale my na podstawie swoich doświadczeń widzimy, że średnie pokolenie i młodzież bardzo szybko zaakceptowały formułę naszego działania i rozumieją istotę tej działalności. Nieco gorzej jest ze starszym pokoleniem, ale to właśnie wynika z tego, że to starsze pokolenie nie wyrastało w takiej atmosferze, że ze względów środowiskowych coś musi zrobić. Więc ta część edukacyjna ma dla nas fundamentalne znaczenie, zresztą jesteśmy też jako firma ustawowo zobligowani do tego, żeby prowadzić taką działalność edukacyjną.
Podczas wystąpienia wspomniał pan, że tona miedzi kosztuje już 10 tys. dolarów. Czy to oznacza, że jeżeli oddamy dużą ilość elektroodpadów, zostaniemy w jakiś sposób wynagrodzeni?
Po pierwsze ja nie do końca godzę się z takim nazewnictwem, że są to śmieci albo że są to odpady. To są surowce. I my nie możemy oddać tych surowców gdziekolwiek. Możemy oddać je tylko tam, gdzie są do tego przeznaczone odpowiednie miejsca, punkty zbierania tego zużytego sprzętu. I to jest regulowane bardzo ściśle przez prawo w Polsce, ale również w całej Unii.
Jeżeli chodzi o to, czy możemy uzyskać z tego powodu jakieś pieniądze. To jest tak, że wszystkie te zużyte urządzenia muszą trafić do wyspecjalizowanych zakładów przetwarzania. Bardzo często jest tak, że to do nas przyjeżdżają firmy, które odbierają je z domu. Proszę sobie wyobrazić samodzielne oddanie pralki czy lodówki do punktu zbierania, który jest oddalony o kilkaset metrów czy nawet kilometrów.
W związku z tym my koncentrujemy się na tym, żeby ci, którzy mają ten sprzęt, nie mieli problemu z jego oddaniem. A to z kolei też powoduje – bo to jest taki łańcuch takie koło zamknięte – że im większe będą koszty gospodarowania zużytym sprzętem, tym droższe będą nowe urządzenia, które kupujemy w sklepach. Tak więc, żeby to zrównoważyć, gospodarstwa domowe nie płacą za oddanie tego zużytego sprzętu, a my również nie płacimy gospodarstwom domowym za to, że go oddają.
Lodówki i pralki to sprzęty wielkogabarytowe, ale gdzie możemy oddać te mniejsze urządzenia?
Gdyby pan chciał oddać lodówkę, wystarczy zadzwonić i powiedzieć, że ma pan do odebrania lodówkę. My robimy to nieodpłatnie, przyjeżdża nasza ekipa i bezpośrednio z mieszkania lub z domu ją zabiera. Toteż nawet jeżeli trzeba tę lodówkę znieść czy zwieść, robimy to my.
Do zbierania tego sprzętu wielkogabarytowego potrzebne są jednak inne warunki niż do zbierania sprzętu małogabarytowego.
Sprzęt małogabarytowy jest zbierany tak, jak my to robimy np. w Warszawie. Istnieje kilkanaście punktów zbierania sprzętu małogabarytowego, pracujemy w tej chwili nad rozszerzeniem tej formuły w taki sposób, żeby były to specjalistyczne pojemniki w kilkudziesięciu, a może nawet kilkuset punktach w Warszawie po to, żeby każdy miał do nich łatwy dostęp. Wiadomo, że jeżeli ktoś ma pralkę czy lodówkę, no to ma kłopot, żeby się jej pozbyć. Natomiast ten mały sprzęt często trafia tam, gdzie nie powinien trafiać, czyli na śmietnik. A na śmietnik tego sprzętu wyrzucać nie można właśnie ze względu na szkodliwe pierwiastki.
A co jeżeli ktoś wyrzuca stary sprzęt np. do lasu. Jaka może go spotkać za to kara?
Muszę przyznać, że wyrzucanie tego sprzętu do lasów zdarza się coraz rzadziej. W tej chwili mamy sytuację, że producenci mają tak wysokie obowiązki, jeżeli chodzi o zbieranie tego zużytego sprzętu, że nie mogą sobie pozwolić na to, że będzie on leżał gdzieś w lesie, bo za niezrealizowanie tego obowiązku są gigantyczne kary. Natomiast jeżeli ktoś już wyrzuci do lasu lub do śmietnika sprzęt, którego nie może tam wyrzucać, kara wynosi 5000 zł dla takiej osoby.
Gdyby miał pan zapłacić 5000 zł za wyrzucenie świetlówki do śmietnika, to myślę, że by pan to bardzo odczuł.
Nieraz widziałem w lesie czy na dzikich wysypiskach śmieci, że ludzie wyrzucali rzeczy, na których mogliby zarobić, wywożąc je na złomowisko.
To jest bardzo istotna kwestia. Niedawno oglądałem reportaż o strażakach zbierających złom na zakup sprzętu strażackiego – wielka rzecz. Oni oddawali to do punktu skupu złomu i uzyskali pieniądze. I tam widziałem, że były pralki i lodówki. Natomiast punktu skupu złomu nie mają prawa przyjmowania zużytego sprzętu – chyba że są licencjonowanym zbierającym. Jednak w tym przypadku tak nie było.
Jeszcze raz podkreślam, do punktu skupu złomu nie można oddawać zużytego sprzętu.
Jakie zaobserwował pan patologiczne sytuacje związane z zużytym sprzętem?
Oczywiście mogę podawać mnóstwo przykładów. Widziałem kilkukrotnie sytuacje, w których tacy zbieracze palili kable na działkach po to, żeby z nich odzyskać miedź.
Byłem świadkiem bójki dwóch panów, którzy kłócili się między sobą o to, kto wyciągnie z telewizora jaką część. To działo się na ulicy, a wszystko z użyciem młotków.
Nasi pracownicy, którzy zbierali zużyty sprzęt w takim licencjonowanym punkcie, byli napadani, a nawet bici, żeby im to po prostu ukraść. Tak więc to są tego typu sytuacje, które są absolutnie patologiczne. Tylko że problem polega na tym, że ci, którzy to kontrolują albo nie mają takiej wiedzy, że powinni temu zapobiegać albo najzwyczajniej w świecie przechodzą obok tego obojętnie.
A co z paleniem kabli. Jaka jest wysokość kary za takie przewinienie?
Dokładnie taka sama. To jest oczywiście zawsze dyskusyjne, ile powinna wynosić taka kara.
W blokach nierzadko można spotkać stary sprzęt gabarytowy, który zalega na klatkach schodowych? Czy za niego też grożą kary?
W zasadzie nie, bo trudno udowodnić czy ta pralka została wystawiona wczoraj, dzisiaj czy pół roku temu. Nie została wyrzucona w nieodpowiednim miejscu. Natomiast to wynika z faktu, że jeszcze bardzo wiele osób nie jest wyedukowanych, nie wie, w jaki sposób z tym sprzętem postępować.
Myślę jednak, że to jest bardzo wygodne, jeżeli zadzwoni się do nas i powie, że "mam do odebrania starą pralkę" i ktoś przyjedzie, żeby ją odebrać. Tego, który to zgłasza, w zasadzie nic więcej nie interesuje.