Nie żyje Neil Armstrong – pierwszy człowiek, który dotknął powierzchni Księżyca
Tylko 12 ludzi miało okazję do spaceru po Księżycu. Pierwszy, który tego dokonał, Neil Armstrong, zmarł wczoraj w wieku 82 lat. Do historii przeszły jego słowa o małym kroku człowieka i wielkim skoku ludzkości, jednak bezpośrednio po wylądowaniu astronauta powiedział coś zupełnie innego.
26.08.2012 | aktual.: 10.03.2022 13:07
Tylko 12 ludzi miało okazję do spaceru po Księżycu. Pierwszy, który tego dokonał, Neil Armstrong, zmarł wczoraj w wieku 82 lat. Do historii przeszły jego słowa o małym kroku człowieka i wielkim skoku ludzkości, jednak bezpośrednio po wylądowaniu astronauta powiedział coś zupełnie innego.
82-letni Neil Armstrong zmarł w wyniku powikłań po operacji serca. Przeszedł do historii jako członek misji Apollo 11 – pierwszej załogowej wyprawy, która 20 lipca 1969 roku wylądowała na Srebrnym Globie.
Zanim urodzony w 1930 roku Neil Armstrong został astronautą, był pilotem. Swój pierwszy samolot, a właściwie zdezelowany rupieć, kupił jako nastolatek za oszczędności z pracy w sklepie z lodami. Wyremontował go, a za sterami usiadł tuż po ukończeniu 16 roku życia, czyli wcześniej, niż mógł prowadzić samochód.
Jako pilot służył podczas wojny w Korei, gdzie został zestrzelony i uratował się skokiem ze spadochronem. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych ukończył studia i został pilotem doświadczalnym NASA. Podczas jednego z lotów samolotem X-15 udało mu się osiągnąć pułap ponad 63 kilometrów.
W 1962 roku Neil zasilił szeregi astronautów. Początkowo miał wejść w skład załogi projektowanego wówczas wahadłowca Dyna-Soar, jednak ostatecznie dołączył do programu Gemini. Celem dowodzonej przez Armstronga misji Gemini 8 było pierwsze dokowanie na orbicie – kapsuła Gemini miała połączyć się ze statkiem kosmicznym Agena. Choć dokowanie przebiegło bez przeszkód, po kilkudziesięciu minutach zaczęły się problemy i statek kosmiczny zaczął wpadać w ruch wirowy.
Po odłączeniu od Ageny, kapsuła Gemini z astronautami w środku zaczęła wirować, wykonując jeden obrót na sekundę. Trudno wyobrazić sobie przeciążenia, jakim poddani byli astronauci, jednak udało im się zatrzymać rotację i awaryjnie powrócić na ziemię. Opisy misji podkreślają umiejętności i niezwykłe opanowanie Armstronga, dzięki którym astronauci uratowali życie, a misja nie zakończyła się katastrofą.
Ukoronowaniem kariery Neila Armstronga była pionierska misja Apollo 11. W 1971 roku Armstrong zrezygnował z pracy w NASA, wybierając posadę profesora inżynierii aeronautycznej na Uniwersytecie Cincinnati.
Choć Neil Armstrong zapisał się w historii słynnym zdaniem:
To jeden mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości
jednak jego pierwsze słowa po lądowaniu brzmiały „contact light” i odnosiły się do kontrolki, która podświetliła się po zetknięciu lądownika z gruntem.
Później przez kilka godzin astronauci wymieniali między sobą i centrum kontroli lotów w Houston techniczne uwagi, związane bezpośrednio z wykonywaną misją (pełny zapis rozmów z tej i innych misji NASA znajdziecie na tej stronie). Najsłynniejsze słowa zostały wypowiedziane dopiero 6,5 godziny po udanym lądowaniu. Popularna anegdota głosi, że Neil Armstrong miał jeszcze mruknąć:
Powodzenia, panie Gorsky
O co chodziło astronaucie? Podobno będąc dzieckiem podsłuchał kłótnię sąsiadów, w której pani Gorsky zapowiedziała mężowi, że ten doczeka się seksu oralnego, gdy dzieciak z sąsiedztwa będzie chodził po Księżycu. Przypisywane Armstrongowi życzenia są jednak o tyle zabawne, co nieprawdziwe. Astronauta w 1995 roku potwierdził, że o swojej rzekomej wypowiedzi usłyszał po raz pierwszy od komika, Buddy'ego Hacketta.
Dużo mniej znana jest inna wypowiedź Neila Armstronga. Astronauta mimo swoich osiągnięć starał się wieść spokojne życie i uniknąć statusu celebryty, co najlepiej podsumował słowami: „Nie chcę być żywym pomnikiem”.
Źródło: Business Insider