Niezła recenzja: Co za Hańba!

hanba4
hanba4
Małgorzata Tchorzewska

21.05.2009 13:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy na ekranie kinowym pojawiają się napisy końcowe, zapalają się boczne światła na sali i widzowie podnoszą się ze swoich miejsc, by noga za nogą wyjść z kina i ruszyć do kolejnych zajęć. Są jednak takie filmy, które nie pozwalają tak po prostu wrócić do rzeczywistości, a ciało po projekcji dziwnie ciąży i nie mamy dostatecznie dużo energii, by dźwignąć się z fotela.

Kiedy na ekranie kinowym pojawiają się napisy końcowe, zapalają się boczne światła na sali i widzowie podnoszą się ze swoich miejsc, by noga za nogą wyjść z kina i ruszyć do kolejnych zajęć. Są jednak takie filmy, które nie pozwalają tak po prostu wrócić do rzeczywistości, a ciało po projekcji dziwnie ciąży i nie mamy dostatecznie dużo energii, by dźwignąć się z fotela.

Takie opadnięcie z sił i niepokonana symbioza z fotelem dopadły mnie po projekcji filmu Hańba. Zresztą z obserwacji poczynionych przeze mnie w kinie wiem, że nie byłam odosobnionym przypadkiem. Film Steva Jacobsa niesie ten nieprzyjemny ciężar, który sprawia, że jeszcze długo po obejrzeniu go czujemy nieprzyjemne ściśnięcie żołądka. Gdy zobaczymy na mieście plakat lub ktoś wspomni przy nas tytuł, wraca do nas niepokój.

Nie czytałam książki noblisty Johna M. Coetzee?ego, ale czytałam o tym, że bardzo długo wzbraniał się, mimo wielu ofert, by zezwolić na ekranizację Hańby. W końcu uległ mało znanemu reżyserowi, a to dzięki scenarzystce. Anna-Maria Monticelli bardzo wiernie przetransponowała powieść na język filmu, co można uznać i za wadę, i za zaletę. Pozytywne jest oczywiście to, że historia opowiedziana w filmie precyzyjnie trzyma się faktów z literackiego pierwowzoru, ale jeśli reżyser nie dorzuci swoich trzech interpretacyjnych groszy, film staje się zbyt surowy.

hanba2
hanba2

Mnóstwo w tym filmie metafor, niemal każdy dialog ma ciężar ważnej myśli. I to bywa w kinie niestrawne, jeśli jest nieuzasadnione. Hańbie możemy chyba udzielić rozgrzeszenia, pogadanki o Lucyferze mają w końcu na celu pobudzić nas do refleksji.

hanba1
hanba1

Uwielbiam Malkovicha. Jego gra jest niewymuszona i taka niemal ?olewcza?, jakby przekazywał niewerbalny komunikat - ?a co mi tam, wypowiem parę kwestii, może dadzą mi spokój?.

Jeśli nie nęci Was trudna, ciężka historia, to może skusi Was właśnie on.

Dla smaku (gorzkiego) obejrzyjcie sobie zwiastun, a potem, jeśli doskwiera wam lekkość bytu, obejrzyjcie film. I dajcie znać, czy Was też zabolało w brzuchu po projekcji?

Disgrace trailer

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)