niezła relacja: O Winnipeg! O Winnipeg!
Kolejne seanse za mną, w tym pierwsze spotkanie z twórczością włoskiego mistrza makabry Daria Argento (Głęboka czerwień, inspirowana Powiększeniem Michelangela Antonioniego). Zacznę jednak od kwestii najważniejszej ? mam już swojego faworyta w konkursie Nowe Horyzonty. Został nim, czego spodziewałem się jeszcze przed przybyciem do Wrocławia, fantasmagoryczny pseudodokument Guya Madina, zatytułowany Moje Winnipeg.
Kolejne seanse za mną, w tym pierwsze spotkanie z twórczością włoskiego mistrza makabry Daria Argento (Głęboka czerwień, inspirowana Powiększeniem Michelangela Antonioniego). Zacznę jednak od kwestii najważniejszej ? mam już swojego faworyta w konkursie Nowe Horyzonty. Został nim, czego spodziewałem się jeszcze przed przybyciem do Wrocławia, fantasmagoryczny pseudodokument Guya Madina, zatytułowany Moje Winnipeg.
Tym razem reżyser-prowokator zabiera nas w magiczną podróż po historii swojego rodzinnego miasta: pełną autobiograficznych odniesień (to swoisty powrót do traum i radości okresu dzieciństwa), wątków psychoanalityczno-proletariackich, autentycznych zdjęć archiwalnych z miejskiej kroniki oraz fabularyzowanych fragmentów rozgrywających się współcześnie. Czarno-białe zdjęcia ukazujące Winnipeg skąpane w śniegu i ni to przymglenie, ni wytarcie taśmy tworzą intrygującą stylizację, przywodzącą na myśl początki kinematografii. Maddin po raz kolejny udowadnia, że jest specjalistą w tworzeniu wysmakowanych i niezwykle pomysłowych filmów.
Pozostałe propozycje konkursowe raczej zawodzą. Oczywiście ja je tak odbieram. Zmęczyły mnie zarówno przeestetyzowane, ukraińskie Las meninas Ihora Podolchaca, stanowiące wariację wokół znanego obrazu Diego Velázquez i barokowego motywu vanitas, jak i zupełnie niezrozumiały dla mnie Jedzcie, to jest bowiem ciało moje ? zrealizowany w koprodukcji francusko-haitańskiej, melancholijny film rozgrywający się niemal bez słów, będący opowieścią o ojczyźnie Michelange?a Quaya, z silnymi nawiązaniami do kolonialnej przeszłości.
Teraz pędzę na kolejne pokazy, w tym najnowszy film Krzysztofa Zanussiego oraz amerykańską wersję jednego z moich ulubionych obrazów, Funny Games ? którą Michael Haneke zrealizował scena w scenę jak oryginał, tyle że z innymi aktorami.
Wkrótce więcej wieści z Wrocławia.