Nikt przed nami nie miał takich możliwości. Ale czy potrafimy je wykorzystać?
05.01.2015 08:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Internetowa i mobilna rewolucja całkowicie zmieniła świat, w którym żyjemy. Tylko czy nosząc w kieszeniach smartfony mamy pomysł, do czego je wykorzystać? Dzięki propozycji Instytutu Smithsona pojawiła się całkiem ciekawa alternatywa.
Jesteśmy pokoleniem szczęściarzy
Mamy przewagę nad wszystkimi pokoleniami naszych poprzedników – aby dotrzeć do wiedzy, nie musimy ruszać się z miejsca, ryzykować ani tracić czasu – wszystko mamy przed nosem, wystarczy tylko chcieć. Chcemy? Różnie z tym bywa.
Tak samo jest ze sztuką. Nie zaryzykuję twierdzenia, że lepiej oglądać ją w Internecie, niż na żywo. To zupełnie różne doświadczenia, w inny sposób zapisujące się w pamięci i inaczej przeżywane. Chcę tylko zwrócić uwagę, że wiele dzieł sztuki z całego świata znacznie dokładniej obejrzymy na ekranie komputera, niż na żywo, w kręcącym się tłumie, nieraz ze sporej odległości.
Sztuka wyciągnięta z magazynów
Od niedawna jest to jeszcze łatwiejsze. Instytut Smithsona, czyli waszyngtoński, największy na świecie kompleks muzeów postanowił udostępnić online część swoich zbiorów. Wybrano w tym celu kolekcję, zebraną w galerii Freer and Sackler. Tworzy ją około 40 tys. eksponatów, z których większość nie została do tej pory pokazana publicznie.
Instytut Smithsona podjął się digitalizacji tych zbiorów, co dało w sumie ponad 10 TB zdjęć. Zdjęcia te, prezentujące głównie sztukę amerykańską i azjatycką, zostały właśnie udostępnione online. Co więcej, instytut pozwala na ich niekomercyjne wykorzystanie, dzięki czemu z powodzeniem można z nich skorzystać np. podczas przygotowania jakiegoś szkolnego projektu.
Dajmy sobie szansę!
Same zbiory prezentują się bardzo interesująco. To sztuka przede wszystkim z Azji i Ameryki, ale znajdą się również zbiory z Egiptu czy starożytnej Grecji i Rzymu. I choć nawigacja jest trochę utrudniona, to wszystko zostało opisane na tyle dokładnie, że – jeśli wiemy, czego szukamy – znajdziemy to raczej bez problemu. A jeśli nie wiemy, to pozostaje nam również całkiem przyjemne przeglądanie zbiorów galerii.
Nawet, jeśli ktoś nie interesuje się sztuką, to sądzę, że i tak warto zajrzeć. Mając w zasięgu kilku kliknięć takie zbiory po prostu szkoda przejść obok nich obojętnie. Takich możliwości, jak my teraz, nie miał wcześniej żaden człowiek na ziemi. Głupio by było nie wykorzystać tej szansy.