Pływające miasta przyszłością ludzkości?
Liczba ludności na Ziemi wciąż rośnie. Największe miasta rozrastają się w niezwykłym tempie, nie tylko próbując do cna wyeksploatować wolną przestrzeń we własnych granicach, lecz także powiększając zajmowany obszar. Jeżeli weźmiemy teraz pod uwagę, że większość powierzchni naszej planety zajmuje woda, nie sposób nie pomyśleć o morzach i oceanach jako dalszym kierunku ekspansji.
15.01.2010 | aktual.: 14.03.2022 08:49
Liczba ludności na Ziemi wciąż rośnie. Największe miasta rozrastają się w niezwykłym tempie, nie tylko próbując do cna wyeksploatować wolną przestrzeń we własnych granicach, lecz także powiększając zajmowany obszar. Jeżeli weźmiemy teraz pod uwagę, że większość powierzchni naszej planety zajmuje woda, nie sposób nie pomyśleć o morzach i oceanach jako dalszym kierunku ekspansji.
Na taki pomysł wpadł projektant E. Kevin Schopfer, tworząc projekt pływającego miasta w Zatoce Bostońskiej. Futurystycznie wyglądająca konstrukcja miałaby pomieścić 15 000 osób, jednocześnie zapewniając im wszelkie dogodności mieszkania w dużym mieście. Mogliby więc zrobić zakupy w centrum handlowym, pójść do kina, teatru lub muzeum. Posiadaliby nawet własny ratusz.
Architekt nazwał swój projekt: "Boston Arcology" (w skrócie BOA). W ten sposób nawiązał do arkologii, czyli połączenia architektury i ekologii - idei wymyślonej przez Paolo Soleriego, sprowadzającej się do budowania osiedli o bardzo dużej gęstości zaludnienia, co w efekcie prowadziłoby do zmniejszenia zajmowanej przestrzeni, a więc i mniejszej dewastacji środowiska.
Przyznać trzeba, że projekt wygląda imponująco, przywodząc na myśl filmy s-f. Niestety, pewnie tak jak i wiele innych mu podobnych niestandardowych koncepcji architektonicznych, na zawsze pozostanie jedynie na papierze. Niewykluczone jednak, że w przyszłości może nie ten konkretny projekt, ale inny, oparty na podobnych założeniach, zostanie zrealizowany.
Źródło: DVICE