Po co nam Karta praw podstawowych internauty?
Politycy chyba wciąż uważają, że internauta to jakieś dziwne zwierzę żyjące w innej rzeczywistości, której nie dotyczy Konstytucja RP. Trudno inaczej wytłumaczyć, czemu rząd chce przygotowywać specjalną kartę praw użytkownika Internetu.
01.03.2012 12:02
Politycy chyba wciąż uważają, że internauta to jakieś dziwne zwierzę żyjące w innej rzeczywistości, której nie dotyczy Konstytucja RP. Trudno inaczej wytłumaczyć, czemu rząd chce przygotowywać specjalną kartę praw użytkownika Internetu.
Jeszcze do niedawna polski rząd chciał po cichu ratyfikować ACTA, dokument mocno kontrowersyjny. Po tym, jak tysiące ludzi wyszły na ulice mimo 20-stopniowych mrozów, Tusk zmienił zdanie i niemalże stanął na czele protestów internautów.
Teraz trwa ciąg dalszy pokazówki pod hasłem "Platforma kocha internautów". Wczoraj ogłoszono, że rząd szykuje Kartę praw podstawowych użytkownika Internetu. Cel? Według Tuska chodzi o uczynienie na nowo priorytetem prawa i wolności obywateli, w szczególności użytkowników Internetu, przy pełnej świadomości, jak ważna jest nowoczesna ochrona praw własności i bezpieczeństwa w Sieci.
Nasz premier dodał, że wolność, własność i bezpieczeństwo nabierają ostatnio nowatorskiego znaczenia, należy więc jakoś pogodzić w prawie swobody internautów z ochroną praw autorskich. Nowoczesną ochroną, oczywiście. Nowoczesność jest kluczowa.
Co to wszystko tak naprawdę oznacza? Dziennik Internautów wyłapał cztery punkty, które wymieniło Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji w bardziej szczegółowym komunikacie. Są to: zmiana przepisów dotyczących retencji danych, prawo do bycia zapomnianym (ochrona danych osobowych), ustalenie zasad zgłaszania naruszeń w Internecie oraz zmiana prawa autorskiego w zakresie dozwolonego użytku i prawa cytatu. Jest też w dokumencie mowa o tańszym roamingu.
Jak łatwo się domyślić, ta nagła troska o internautów ma związek z ostatnimi sondażami, w których Platformie spada, mimo że za bardzo już nie ma z czego spadać. Młodzi ludzie zaczynają woleć PiS – a przecież do niedawna to właśnie oni stanowili główny trzon elektoratu PO. Coś więc trzeba zrobić.
Mam jednak wątpliwości, czy traktowanie Internetu jak specjalnego środowiska, w którym panują inne zasady niż w zwykłym świecie, to dobry pomysł. W USA do walki z SOPA wystarczyła konstytucja, u nas o tym podstawowym dokumencie, w którym zapisane są nasze najważniejsze prawa i obowiązki nas wszystkich – Polaków, obywateli, internautów – czasem się zapomina.
I tworzy się kolejne byty, zamiast przestrzegać prawa, które już mamy. Na poniedziałek MAK planuje kontynuację debaty z internautami. Tym razem dyskusja ma być uporządkowana – przygotowano sesje warsztatowe dotyczące m.in. ACTA i demokracji 2.0. Będzie też dyskusja o "dzieciach Sieci i pokoleniu filmu" (to chyba o nas?). Prawdopodobnie nie zabraknie też pytań o kartę.
Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że dla polityków Internet, medium, którego używają miliony Polaków, to wciąż jakiś dziwny, nieznany stwór. Taki, któremu trzeba uciąć z pięć łbów, żeby w końcu był z nim spokój. Oczywiście pod pozorem zrobienia dobrze.
A Wy co myślicie o Karcie praw podstawowych użytkowników Internetu? Czy jest to dokument potrzebny? Czy teraz w Internecie mamy za mało praw i musimy liczyć na to, że rząd da nam więcej? Zapraszam do dyskusji!
Źródło: Gazeta.pl • Dziennik Internautów