Po strzale z kuszy w twarz da się żyć!
Wypadki chodzą po ludziach. Na szczęście nieczęsto zdarza się, by w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności trafić 20-centymetrowym pociskiem z kuszy w twarz nastolatka. Chłopak miał szczęście. Udało mu się przeżyć. Jakim cudem?
01.07.2011 17:01
Wypadki chodzą po ludziach. Na szczęście nieczęsto zdarza się, by w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności trafić 20-centymetrowym pociskiem z kuszy w twarz nastolatka. Chłopak miał szczęście. Udało mu się przeżyć. Jakim cudem?
Lewis Tavernier miał prawdziwe szczęście w nieszczęściu. Wpadł na genialny pomysł zabawy kuszą w domu swojego znajomego. Kusza samoczynnie wypaliła w twarz nastolatka z odległości nieprzekraczającej 90 centymetrów. 20-centymetrowy bełt wbił się w twarz Taverniera na głębokość około 7 centymetrów.
Prześwietlenie wykazało, że skończyło się wyłącznie na złamaniu kości policzkowej. Do uszkodzenia nerwów i naczyń krwionośnych, które mogło skończyć się śmiercią, zabrakło tylko dwóch milimetrów.
Pamiętam tylko, że zapytałem kumpla, czy w mojej twarzy utkwiła właśnie strzała - komentuje Lewis.
Tavernier zapewnia, że teraz będzie już trzymać się z daleka od replik średniowiecznej broni. Miejmy nadzieję, że tak faktycznie będzie. Trzeciego życia można już nie dostać.
Źródło: dailymail