Pochłania ogromne ilości CO2 z atmosfery. Działa już na Islandii
Na Islandii powstał Mammoth, ogromna instalacja mająca na celu usuwanie dwutlenku węgla z atmosfery. W ciągu roku przewiduje się, że zdoła pochłonąć aż 36 tys. ton CO2, co ma pomóc w walce z globalnym ociepleniem.
12.05.2024 12:10
Mammoth jest obecnie największym na świecie obiektem do pochłaniania i magazynowania dwutlenku węgla. Został zainstalowany na uśpionym wulkanie na Islandii. Zgodnie z informacjami zamieszczonymi na portalu France24, nie jest to pierwszy projekt tego typu, który zaproponowała szwajcarska firma Climework. Wcześniej zrealizowano projekt o nazwie Orca.
Obiekt znajduje się około 50 km od czynnego wulkanu, co może wydawać się niecodzienne, ale jest to wynik bliskości geotermalnej elektrowni Hellisheidi. Elektrownia ta dostarcza energię do napędzania wentylatorów i ogrzewania chemicznych filtrów, co pozwala na skuteczne oddzielanie CO2 za pomocą pary wodnej.
Dwutlenek węgla jest odseparowywany od pary wodnej, a następnie sprężany w specjalnym hangarze, gdzie przechodzą przez siebie olbrzymie rury. W końcu gaz jest rozpuszczany w wodzie i tłoczony pod ziemię przy pomocy mechanizmu, który Bergur Sigfusson, dyrektor ds. rozwoju systemu w firmie Carbfix, porównał do gigantycznego strumienia typu SodaStream.
Woda jest wtłaczana na głębokość 700 metrów do warstw wulkanicznego bazaltu, gdzie zachodzi reakcja z magnezem, wapniem i żelazem zawartymi w skale. W wyniku tej reakcji powstają kryształy, które tworzą rodzaj naturalnych magazynów CO2.
Instalacja zdolna jest związać rocznie 36 tys. ton dwutlenku węgla. Jednak, jak zauważa Jan Wurzbacher, współzałożyciel firmy Climeworks, aby osiągnąć neutralność klimatyczną, konieczne byłoby usunięcie z atmosfery od sześciu do 16 miliardów ton CO2 rocznie.
Choć rola technologii wychwytywania i składowania CO2 w redukcji jego emisji nie jest jeszcze znacząca, głównie z powodu wysokich kosztów, Climeworks stawia na pierwsze na świecie rozwiązanie, które przewiduje obniżenie kosztów do około 1000 dolarów za przechwyconą tonę. Wurzbacher przewiduje, że do 2030 roku koszty te mogą spaść do około 300 dolarów za tonę, co może znacząco przyczynić się do zapobiegania potencjalnej katastrofie klimatycznej.