Pociągiem w kФsmФs, czyli Bajkonur znowu ożył
NASA i sektor prywatny nie są Rosjanom straszne. Bez względu na aktualnie panujący reżym naród wschodniosłowiański zawsze odważnie patrzył w górę (od czasu do czasu zerkając na zachód). Rosyjską bramą do nieba jest Bajkonur i tam właśnie trwają przygotowania do kolejnej misji. Tym razem Sojuz TMA-04M przygotowuje się do odwiedzenia ISS. Widoki są iście imponujące.
14.05.2012 | aktual.: 10.03.2022 14:31
NASA i sektor prywatny nie są Rosjanom straszne. Bez względu na aktualnie panujący reżym naród wschodniosłowiański zawsze odważnie patrzył w górę (od czasu do czasu zerkając na zachód). Rosyjską bramą do nieba jest Bajkonur i tam właśnie trwają przygotowania do kolejnej misji. Tym razem Sojuz TMA-04M przygotowuje się do odwiedzenia ISS. Widoki są iście imponujące.
Ekspedycja otrzyma numer 31 i będzie dowodzona zgodnie z utartym, międzynarodowym schematem, czyli - Rosjanie: Gennady Padalka i Sergei Revin oraz Amerykanin Joe Acaba. Pociąg z rakietą wyjeżdża z hangaru najczęściej dwa dni przed startem. Podczas wędrówki pojazdu po szynach odbywa się testowanie układów elektrycznych i mechanicznych. W dniu startu obsługa kosmodromu przetacza paliwo (ciekły tlen i naftę). Start planowany jest na 15 maja i odbędzie się o poranku, o 9:01 czasu lokalnego.
Rosyjskie rakiety służą niezmiennie jako środek transportu między Ziemią a SSI od 2003 roku. Przy stacji zawsze dokuje co najmniej jeden Sojuz, służąc za tratwę ratunkową w przypadku awarii i konieczności ewakuacji kompleksu. Jutrzejszy dzień nie będzie jednak tym, w którym rakieta dotrze do stacji. Załoga spędza kolejne dwa dni na gonieniu SSI, która ucieka po swojej orbicie. Po zajęciu odpowiedniej pozycji rozpoczyna się automatyczna faza dokowania. Kosmonauci zakładają skafandry i wykonują jeden z najniebezpieczniejszych manewrów całej misji. Powrót jest o wiele prostszą aferą i trwa niecałe 3,5 godziny.
Po raz kolejny powraca kwestia fałszywych stereotypów i piętnowania posowieckich technologii jako tych najbardziej awaryjnych. Niestety NASA nie ma najlepszych tradycji jeżeli chodzi o utrzymywanie swych kosmonautów przy życiu. Prawdą jest też, że Sowieci również nie mieli w tej kwestii chlubnych osiągnięć, ale najświeższa historia pokazuje, że ta okropna ruska technika sprawdza się znacznie lepiej niż (państwowy) hi-tech z USA. Wiele opinii podkreśla jej prostotę jako element decydujący. Cóż, dzieje poukładały się tak, że to kapitaliści spod znaku SpaceX ścigają się z kazachskim molochem, a rozdęta i powolna NASA przegrała sama ze sobą.
Źródło: DailyMail