Polski sklep powinien być po polsku? Tak! Polaku, wymagaj!
Gog.com dostępny już jest w języku rosyjskim. Kiedy doczekamy się polskiej wersji? Jest jeszcze jedno ważne pytanie: dlaczego jej nie wymagamy?
05.04.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:24
Gog.com w ostatnich dniach nie tylko umożliwił dodanie starych gier do cyfrowej kolekcji, ale też wprowadził język rosyjski.
To dobra okazja, żeby zadać sobie po raz kolejny pytanie: a dlaczego gog.com jeszcze nie jest po polsku? W sobotę ten temat poruszył Smuggler z CD-Action, pisząc na swoim facebookowym profilu:
Nieśmiało sugeruję polskiej platformie, że polscy gracze chętnie(j) robiliby u nich zakupy po polsku. I że zaraz po wprowadzeniu albańskiego, retoromańskiego, keczua i suahili można by ewentualnie pomyśleć o swoich. Paniatno, malcziki?
W komentarzach ktoś (pewnie) pół żartem, pół serio stwierdził, że my po angielsku sobie poradzimy, bo jesteśmy tacy mądrzy, a Rosjanie nie, więc trzeba pójść im na rękę. Dla mnie to jednak marna pociecha.
Jak zwykle smucą mnie komentarze w stylu “jestem Polakiem, nie mogę wymagać, mam się cieszyć, jak ktoś się do mnie uśmiechnie i pomoże, ale poza tym trzeba siedzieć cicho”. Tak w skrócie można podsumować wiele opinii: wydajemy za mało pieniędzy, gog.com skierowany jest do innego, lepszego, bogatego klienta, nie jesteśmy popularni, nikogo nie obchodzimy, więc jest jak jest, trudno, trzeba żyć dalej.
Steam jest po polsku, PlayStation Store jest po polsku, Xbox Store jest po polsku, Origin jest po polsku, to dlaczego gog.com być nie może, skoro jest stworzony przez Polaków?
Zgoda, to prawda - gog.com to spółka “o zasięgu globalnym”, zarejestrowana na Cyprze. Adam Kiciński przyznał kiedyś, że sprzedaż w Polsce to zaledwie 1% całości. Jakoś nie mogę uwierzyć, że w przypadku wspomnianych wcześniej sklepów liczby są większe i inni na Polakach zarabiają dużo i dlatego dostosowują się do naszego rynku.
Ale przynajmniej starają się do nas dotrzeć. Z gog.com jest inaczej i to tu, a nie w zagranicznych sklepach, Polak czuje się gościem. A stworzony jest przecież przez Polaków.
Z czym gog.com specjalnie się nie kryje. W informacjach o Wiedźmine 3 czytamy, że “GOG i CD Projekt RED to jedna rodzina”. Jednak to CD Projekt RED kojarzy się z Polską, a nie GOG. I niestety sklep tego nie zmienia.
Często hasło "made in Poland" jest przekłamaniem. Paszporty szefów to jedno, a wykonanie zadania to drugie. Świetnym przykładem, jak to wszystko dzisiaj się miesza, jest Lords of the Fallen.
Wydawca - polska firma CI Games. Executive producer - Tomasz Gop. Ale “czarną robotę” wykonywało głównie studio Deck13, działające w Niemczech. U nas Lords of the Fallen opisywane jest jako polska gra, jednak za zachodnią granicą zgarnia nagrody na gali… German Developer Awards 2014.
Ciekawie podsumował to Jan Klose z niemieckiego studia w rozmowie z Gamezillą:
Jeżeli chodzi natomiast o narodowość gry, to powiedziałbym, że ta raczej jej nie ma. Mieliśmy specjalistów z całego świata. Projektantów ze Stanów Zjednoczonych, artystów z Chin i Indii, producenta z Polski, a większość ekipy była z Niemiec. Czy nie jest więc świetnie, że możemy po prostu powiedzieć, że był to połączony wysiłek wielu ludzi, tak jak to przeważnie bywa w branży?
Gra narodowości może i nie ma, ale prezes firmy wydającej już tak. I dlatego Lords of the Fallen miało premierę w Polsce w tym samym dniu, co w Stanach Zjednoczonych, a nie jak to zwykle bywa - trzy dni po pojawieniu się na amerykańskich półkach. “Chcemy przez to pokazać, jak ważni są dla nas polscy gracze” - mówił Marek Tymiński.
Szkoda, że nie wszyscy tak myślą. Tym bardziej że nie zawsze trzeba nas premiować, a traktować tak, jak inni liczący się gracze to robią. Język polski nie jest wielkim wyzwaniem.