Portal e‑państwo, jeden kod dostępu do wszystkiego. Takie marzenie ma rząd
Marzenie bardzo piękne, ale czy nie skończy się tak jak z mitycznym jednym okienkiem dla przedsiębiorców?
Minister administracji i cyfryzacji Rafał Trzaskowski przedstawił podczas wspólnej konferencji z premierem Donaldem Tuskiem priorytety swojego resortu. Jest wśród nich coś, co bardzo nas interesuje: ułatwienie życia obywatelom, którzy chcieliby móc załatwiać sprawy urzędowe przez Internet. Na razie to w dużej mierze mrzonki, ale plany ministra są, trzeba przyznać, imponujące.
Jeden portal, jeden kod dostępu
Jak powiedział minister Trzaskowski, w tej chwili aby coś załatwić w Sieci, trzeba "wypełnić bardzo trudny formularz", co skutecznie odstrasza obywateli od korzystania z e-usług. "Nam zależy na tym, żeby to urzędy wypełniały formularze, żeby to była komunikacja w dwie strony" – oznajmił, dodając, że chciałby, aby coraz więcej spraw dało się załatwić w Internecie.
Minister chce, aby to urząd "wypełniał papiery za nas". I żebyśmy mogli w Sieci sprawdzić historię auta, które chcemy kupić, zapisać się na wizytę do lekarza, znaleźć ofertę pracy. Wszystko w jednym, magicznym miejscu. Jak powiedział Trzaskowski, teraz e-usługi są na stronach różnych ministerstw, trudno je znaleźć, nie są ze sobą kompatybilne i każda wymaga innego kodu dostępu.
Ma być inaczej: "Chcemy, żeby był jeden portal e-państwo, dzięki któremu obywatel będzie mógł skorzystać ze wszystkich usług, żeby był jeden kod dostępu". Każdy dostanie PIN i będzie mógł przy jego pomocy korzystać ze wszystkiego, co tylko będzie.
E-państwo? Jakie e-państwo!?
Problem w tym, że e-państwo to w Polsce na razie science fiction. E-usługi, nawet jeśli są, to ukryte tak głęboko, że mało kto o nich słyszał. Żeby zarejestrować się do lekarza w publicznej przychodni, trzeba odstać swoje w kolejce. Żeby założyć firmę, trzeba wciąż zaliczyć "jedno okienko", a potem jeszcze ZUS i skarbówkę.
Jedyne, co jako tako działa i z czego Polacy rzeczywiście masowo korzystają, to możliwość złożenia PIT-a przez Internet. Robię tak od kilku lat i zdecydowanie wolę to, niż wysyłanie papierów do skarbówki. Ale jeszcze nigdy nie obyło się bez przygód. W ostatnich dniach kwietnia na wypełnianie PIT-a w Sieci trzeba poświęcić sporo czasu. Znaczy, nie tyle na wypełnianie, co na czekanie, aż serwery wstaną. A spróbuj to odłożyć rzeczywiście na ostatnią chwilę, tzn. na wieczór 30 kwietnia. Raz spróbowałam. Nigdy więcej.
Oczywiście, nikt nie każe ani mnie, ani tysiącom innych ludzi, odkładać składania PIT-a na ostatnią chwilę. Ale to tylko przykład, pokazujący, jak niedoskonałe jest nasze e-państwo. Słysząc deklaracje, że będzie taki portal i że będziemy mieli jeden kod dostępu, a "trudne formularze" wypełnią się same, najchętniej bym podskoczyła z radości. Ale niestety, nie jestem już człowiekiem wielkiej wiary.