Pseudonimy i weryfikacja tożsamości na Facebooku
Pseudonimy, które dopuszcza Facebook, kłócą się z dotychczasowymi założeniami serwisu mającego łączyć prawdziwych ludzi, a nie internetowe, anonimowe awatary. Czemu służy ta zmiana? Okazuje się, że serwis postanowił zdobyć w ten sposób zainteresowanie celebrytów.
18.02.2012 20:00
Pseudonimy, które dopuszcza Facebook, kłócą się z dotychczasowymi założeniami serwisu mającego łączyć prawdziwych ludzi, a nie internetowe, anonimowe awatary. Czemu służy ta zmiana? Okazuje się, że serwis postanowił zdobyć w ten sposób zainteresowanie celebrytów.
Pomysł, by weryfikować konta za pomocą dowodów tożsamości, jest dość kontrowersyjny, jednak zwykli użytkownicy serwisu raczej nie powinni czuć się z tego powodu zaniepokojeni.
Komentarze sugerujące, że to pierwszy krok do potwierdzenia tożsamości wszystkich użytkowników, nie są zgodne z prawdą. Po co zatem Facebookowi cała ta zabawa z dokumentami?
Serwis postanowił zaktywizować celebrytów, którzy choć wciskają się do naszego życia ze stron internetowych, gazet i ekranów telewizorów, często są lepiej rozpoznawalni pod swoim scenicznym imieniem niż prawdziwymi personaliami. O ile Calvin Broadus jest kojarzony tylko przez najzagorzalszych fanów, to jako Snoop Dogg jest znany znacznie szerszemu gronu.
Aby uniknąć problemów z wysypem cudownie rozmnożonych kont celebrytów, serwis społecznościowy pozwoli im na występowanie pod pseudonimem, pod warunkiem dostarczenia skanu dokumentu tożsamości, co sugeruje, że weryfikacja będzie przeprowadzana ręcznie. Dodatkowa zaleta to fakt, że profil takiej osoby będzie częściej pojawiać się wśród wyświetlanych przez Facebooka sugestii dotyczących znajomych.
Pozostaje jeszcze pytanie, kto będzie mógł skorzystać z tej możliwości? Ci, którzy będą posługiwać się pseudonimami, zostaną wybrani przez Facebooka. Serwis przyjął w tym przypadku zdroworozsądkowe założenie, że celebrytą w Sieci jest nie ta osoba, którą często widać w telewizji, ale ta, która ma wielu (konkretna liczba nie jest znana) subskrybentów.
Źródło: TechCrunch