R – K A I D – R: przenośna konsola z drewna. Przepiękne połączenie rękodzieła i nowych technologii

Mam wrażenie, że żyjemy w czasach wielkiej unifikacji. Choć marketingowcy wydają krocie, by wmówić nam, że jakiś sprzęt różni się od całej reszty, wystarczy spojrzeć na smartfony i tablety. Gdyby nie logo, wyglądałyby identycznie, a podobny trend widać choćby wśród producentów telewizorów.

A jak jest z konsolami? Różnice, choć w przypadku Sony i Microsoftu coraz mniej widoczne, są jeszcze zaznaczone, ale unifikacja wyglądu – sądząc po ewolucji kolejnych wersji sprzętu – również powoli następuje.

Co poradzić na coraz mniejsze różnice pomiędzy urządzeniami różnych producentów? Sposobem na to mogą być domowe przeróbki sprzętu. Pasjonaci w domowych warunkach dokonują nieraz cudów, zmieniając całkowicie wygląd różnych urządzeń.

W tym przypadku popularną stylistyką jest ta czerpiąca ze steampunku. Zapewne wielu z Was widziało fantastyczne przeróbki laptopów czy komputerów utrzymanych w tym stylu. To jednak niejedyny kierunek, czego przykładem jest dzieło autorstwa Love'a Hultena, szwedzkiego rzemieślnika, specjalizującego się w łączeniu nowoczesnych technologii z tradycyjnym rękodziełem.

Zbudowana przez niego konsola o nazwie R – K A I D – R przypomina z wyglądu niewielki humidor. Po otwarciu okazuje się, że wieko kryje 8-calowy ekran LCD i wbudowany głośnik, a w dolnej części zamontowano joystick, który po zamknięciu pełni funkcję klucza, oraz kilka przycisków. Konsola ma również czytnik kart microSD i gniazdo USB.

R – K A I D – R obsługuje gry z Neo Geo, Atari 2800, Nintendo, Sega Genesis, PlayStation 1 i kilku innych wiekowych platform, a wbudowany akumulator zapewnia do ośmiu godzin zabawy z dala od źródła prądu.

Jak przyznaje twórca, R – K A I D – R jest jego odpowiedzią na współczesne trendy na rynku elektroniki, na którym produkty są tworzone pod dyktando księgowych.

O konsoli R – K A I D – R z pewnością nie można tego powiedzieć. Kunsztownie wykonane, drewniane rękodzieło zostało przez twórcę wycenione na 2,5 tysiąca euro. Jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie walory użytkowe urządzenia, kwota ta jest absurdalna, ale sądzę, że w tym przypadku powinniśmy je traktować raczej jako formę sztuki.

I choć zapewne nikt z nas nie wydałby ponad 10 tys. złotych na piękną konsolę w stylu retro, to miło popatrzeć na taki sprzęt. Przy moim uwielbieniu dla klimatów retro i elektroniki sprzed lat wydaje się znacznie ciekawszy od tego, co współcześni producenci różnych gadżetów mogą nam zaoferować.

W artykule wykorzystałem informacje z serwisów Engadget i Love Hulten.