Ręka, noga, mózg na wodzie | recenzja horroru Pirania 3D
Prawda jest taka, że trzeba być niespełna rozumu, by po Pirania 3D oczekiwać filmu na poziomie. Już zwiastuny ewidentnie sugerowały, że to będzie kino klasy B pełną gębą ? obnażone piersi, gore i cała masa głupoty. Jeśli sobie to wyjaśniliśmy, pozostaje pytanie, czy na tego typu kinie można się dobrze bawić? Owszem, i to nawet całkiem przyzwoicie ? stąd powodzenie pozycji grindhouse i innych exploitation. A zatem, czy Pirania 3D zalicza się do tego szacownego grona?
07.10.2010 14:52
Prawda jest taka, że trzeba być niespełna rozumu, by po Pirania 3D oczekiwać filmu na poziomie. Już zwiastuny ewidentnie sugerowały, że to będzie kino klasy B pełną gębą ? obnażone piersi, gore i cała masa głupoty. Jeśli sobie to wyjaśniliśmy, pozostaje pytanie, czy na tego typu kinie można się dobrze bawić? Owszem, i to nawet całkiem przyzwoicie ? stąd powodzenie pozycji grindhouse i innych exploitation. A zatem, czy Pirania 3D zalicza się do tego szacownego grona?
Nie owijajmy w bawełnę, ten film jest głupi, idiotyczny i jaki tam sobie jeszcze synonim dodacie. Ale czego można oczekiwać, gdy przez cały seans oglądamy paradę półgłówków na Spring Break (wakacje na początek wiosny w USA)? Im tylko jedno w głowie ? gorzała, cycki (nie lubię tego słowa) i imprezy. W takich warunkach trudno nakręcić poważny horror, którego klimat zmrozi nam krew w żyłach. I nie taki był zamiar reżysera. Alexandre Aja pokazał jedną wielką bibę w sosie z krwi i silikonowych implantów. Dziewczyny co rusz piszczą i ukazują swoje wdzięki (podwodna scena z Kelly Brook i Riley Steele przy akompaniamencie muzyki klasycznej ? apoteoza piękna kobiecego ciała?), faceci pompują w siebie hektolitry alkoholu, a piranie powolutku szykują się na obiadek.
Skoro mowa o tytułowych bohaterach. Pierwsza połowa filmu jest dość nużąca. Aja trochę nieudolnie próbuje budować suspens. Do punktu kulminacyjnego (atak na imprezowiczów) wszelkie sceny z piraniami to kiepska kopia schematów każdego monster movie, czy animal attack ? tu ginie jeden, tam drugi, ale napięcia w tym za grosz. Gdyby nie gościnny występ Richarda Dreyfussa, który poniekąd powtarza swoją rolę z Jaws (oryginalna Pirania miała być swoistą parodią hitu Stevena Spielberga), i przyjemny wakacyjny klimat, film poległby na całej linii. Ale wtedy następuje to, na co wszyscy tak cierpliwie czekali. I zaczyna się dziać? a dzieje się, oj, dzieje się.
Pomysłowość twórców filmu na uśmiercanie jest naprawdę imponująca. Piła wydaje się być momentami przy Piranii niewinną igraszką. Odcinanie wszystkich możliwych członków (dosłownie), ogryzanie ludzi do kości, odrywanie skalpów, a na deser Eli Roth ginący efektowną śmiercią (kto nie trawi tego reżysera, powinien być usatysfakcjonowany). Gore pierwsza klasa, ale jest drobne ?ale?. Twórcy CGI powinni dostać dożywotni zakaz pracowania nad horrorami. W połączeniu z 3D wieje okropną sztucznością. W wielu przypadkach kompletnie niepotrzebnie skorzystano z komputera, psując tylko wrażenie. Na szczęście tradycyjna charakteryzacja to popis psychopatycznej pomysłowości niewyżytych umysłów. Zabawne, że oglądając to na żywo, zapewne większość widzów by pomdlała ? sztuczna krew to jednak sztuczna krew.
Gdy już ochłoniemy po wręcz biblijnej apokalipsie, następuje koniec filmu - niespodziewany, zaskakujący, rozczarowujący. Mimo początkowej nudy, Pirania 3D mija niczym z bicza strzelił. Wina w tym słabo zarysowanego finału, który pozostawia spory niedosyt. Zakładam, że twórcy nadrobią to w kontynuacji. A jeśli ma być zgodnie z tradycją sequeli, aż strach pomyśleć, co się będzie działo.
Foto: Impawards, Filmweb