Robot znieczulający z da Vincim
Sala operacyjna, przygotowania do zabiegu. Znieczulenie podaje robot, a anestezjolog nie zagląda mu nawet przez ramię – oto co nas czeka w przyszłości, a co dzieje się już dziś.
Sala operacyjna, przygotowania do zabiegu. Znieczulenie podaje robot, a anestezjolog nie zagląda mu nawet przez ramię – oto co nas czeka w przyszłości, a co dzieje się już dziś.
Wprawdzie na razie tylko w ramach symulacji, ale to oznacza, że za jakiś czas roboty mogą zastąpić anestezjologów w podawaniu znieczulenia. Na początek miejscowego – bo, wiadomo, bezpieczniej zacząć od małego pola operacyjnego.
Pierwsze eksperymenty (zaznaczam: w formie symulacji) przeprowadzone zostały przez naukowców na uniwersytecie w Gainesville na Florydzie. Zadanie wykonywał robot – asystent przy zabiegach chirurgicznych. System, który wykorzystano do przeprowadzenia symulacji znieczuleń, nazywa się „da Vinci” (co nie powinno dziwić, mając na uwadze zainteresowania genialnego Leonarda). System ten składa się z czterech ramion roboczych, z których każde jest wyposażone w wysokiej klasy kamerę stereoskopową.
Symulacja wyglądała dość ciekawie: by nie było podejrzeń o jakiekolwiek naciąganie eksperymentu pod potrzebę udowodnienia, że znieczulanie za pomocą robota chirurgicznego jest możliwe, anestezjolog stał na sali zabiegowej obrócony tyłem do samego robota i symulowanego „pacjenta”, pracując na konsoli operacyjnej. Samo znieczulenie było „wirtualne”: robot „znieczulał” bowiem ultradźwiękami.
Jak się okazało, takie „wirtualne” znieczulenie może być bardzo precyzyjne. Anestezjolog potrafił zidentyfikować struktury nerwowe, przeprowadzić procedurę blokady nerwu i tak ukierunkować igłę, by iniekcja trafiła dokładnie w cel.
Skoro takie działanie okazało się błahostką dla pary anestezjolog – robot, poprzeczka trudności została podniesiona. Następne zadanie polegało na wprowadzeniu cewnika do ściśle określonego miejsca, by móc kontynuować znieczulenie tego rejonu. Tu już w sukurs automatyce musiały przyjść ręce anestezjologa. Niemniej, i tak większość działań wykonano poprzez system da Vinci.
Specjaliści uważają, że symulacje wykazały, iż zastosowanie robotów do aplikowania znieczuleń jest możliwe. Kto wie, czy z czasem i tych ogólnych również.
Nie jestem jednak pewna, czy którykolwiek z pacjentów przed odpłynięciem w przymusowy sen na czas zabiegu chciałby widzieć pochylającą się nad nim maszynę do znieczuleń a nie żywego anestezjologa. Jednak z racji tego, iż medycyna dynamicznie podąża naprzód, obrazek taki wydaje się całkiem prawdopodobny.
W przypadku wprowadzenia systemu znieczulania wykonywanego przez roboty sterowane przez anestezjologów należałoby chyba również nieco zmodyfikować prawo. Żeby nie okazało się, że jeśli coś pójdzie niezgodnie z planem, i na linii anestezjolog – znieczulany się zaiskrzy, ów pierwszy stwierdzi: „Ja do tego ręki nie przyłożyłem”.
Źródło: Science Daily