Słodkich snów, Philae! Koniec misji lądownika. Posłuchajcie, jak śpiewa mu kometa

Słodkich snów, Philae! Koniec misji lądownika. Posłuchajcie, jak śpiewa mu kometa

Tak wyglądałby Philae na powierzchni komety po lądowaniu zgodnym z planem
Tak wyglądałby Philae na powierzchni komety po lądowaniu zgodnym z planem
Łukasz Michalik
17.11.2014 18:00, aktualizacja: 10.03.2022 10:48

Misja Philae dobiegła końca – wyczerpane akumulatory sprawiły, że lądownik przeszedł w stan hibernacji. Czy to już koniec misji Rosetty? Na razie tak, ale istnieje niewielka szansa, że lądownik uda się jeszcze uruchomić. Zahibernowany Philae mknie teraz w stronę Słońca, słuchając śpiewu komety. Serio! Posłuchajcie odgłosów dalekiego Kosmosu!

Kometa twarda jak skała

Ponad 10-letnia misja Rosetty zakończyła się sukcesem. Po pechowym lądowaniu, opisanym szczegółowo w artykule „Nieudane lądowanie zmieniło misję Rosetty w wyścig z czasem. Co się tam stało?”, lądownik Philae przeprowadził serię badań i przesłał uzyskane dane.

Warto wspomnieć o działaniu polskiego instrumentu naukowego MUPUS, którego zadaniem było m.in. wbicie penetratora w powierzchnię komety. I tu pojawiła się niespodzianka – mimo stopniowego zwiększania siły działania napędzanego elektromagnesem młota, nie udało się wbić harpuna. Obsługa MUPUS-a zdecydowała się nawet na użycie „trybu desperata”, wykraczającego poza specyfikację urządzenia, ale nawet wówczas nie udało się wbić penetratora.

Obraz

Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie jest to jednak żadna porażka. Wspomina o tym żartobliwie na Twitterze zespół odpowiedzialny za MUPUS-a: „urządzenie pięknie działało w zakresie swojej specyfikacji. To kometa odmówiła współpracy”.

Brak możliwości wbicia penetratora również jest istotnym rezultatem badawczym, niemożliwym do uzyskania z orbity. Podejmowane próby dowiodły, że powierzchnia komety może być znacznie twardsza, niż do tej pory sądzono (podczas prób MUPUS bez problemu wbijał się np. w bloki gazobetonu). Poniższy film pokazuje, jak - w założeniu twórców - miał działać MUPUS.

Hibernacja Philae

Dodatkowej wiedzy dostarczy analiza danych z innego instrumentu – SD2 – który w przeciwieństwie do MUPUS-a nie wbijał penetratora, ale wwiercał się w powierzchnię komety. MUPUS dostarczył również innych danych, dotyczących m.in. cyklu dobowego i zmian temperatur oraz niewielkiej bezwładności termicznej powierzchni komety, która szybko się nagrzewa i szybko chłodzi.

Sam lądownik jest już w stanie hibernacji – po 57 godzinach jego akumulatory wyczerpały się, a położenie względem Słońca uniemożliwia ich doładowanie. Wynika to z faktu, że aby rozpocząć ładowanie akumulatorów, konieczne jest najpierw ich podgrzanie. Zanim uda się to osiągnąć, 1,5-godzinna sesja dostępu do światła słonecznego dobiega końca, akumulatory stygną i cały proces można powtarzać od początku.

Co istotne, przed wyczerpaniem akumulatorów lądownik wykorzystał swoje instrumenty badawcze i przesłał na ziemię uzyskane dane, co – jak ocenił Stephan Ulamec z ESA - oznacza 100 proc. powodzenie misji. Po wykonaniu przez Philae wyznaczonych zadań, obsługa mogła pozwolić sobie na ryzyko i przesłała do lądownika ostatnią komendę, nakazującą obrót całego urządzenia w taki sposób, by panele słoneczne były lepiej wyeksponowane. A tak wyglądają umieszczone w lądowniku instrumenty naukowe:

Obraz

Ostatnia komenda

W odpowiedzi lądownik poprawnie uniósł się o kilka centymetrów i obrócił o około 35 stopni, po czym zgodnie z oczekiwaniami zapadł w stan hibernacji, wyłączając większość urządzeń pokładowych. Jego misja nie dobiegła jednak końca – istnieje szansa, że gdy kometa zbliży się do Słońca, miejsce w którym leży lądownik zostanie lepiej oświetlone, co pozwoli na skuteczne ładowanie akumulatorów i wznowienie pracy urządzenia.

Po zakończeniu misji lądownika sonda Rosetta, która nie musi już transmitować przekazywanych przez niego danych, powróciła na swoją wcześniejszą orbitę, okrążając kometę w zmiennej odległości.

Podczas misji okazało się, że w polu magnetycznym komety występują drgania w niesłyszalnym dla człowieka paśmie 40-50 miliherców. Co istotne, pochodzenie tych drgań jest na razie nieznane – wiadomo jedynie, że kometa „śpiewa”. Drgania te, po przetworzeniu na słyszalne dla człowieka dźwięki, brzmią tak:

Analiza zebranych danych

To - w najbliższym czasie - prawdopodobnie ostatni artykuł, związany z misją Rosetty. Wyprawa, zorganizowana przez Europejską Agencję Kosmiczną zakończyła się sukcesem, a doniosłość tego wydarzenia bywa porównywana przez komentatorów z lądowaniem na Księżycu.

Choć prowadzone setki milionów kilometrów od Ziemi działania były – na pozór – mało efektowne, pozwoliły na zebranie bezcennych danych, których analiza będzie teraz zadaniem naukowców z całego świata. Na koniec raz jeszcze (ktoś nie widział?) film Tomka Bagińskiego – świetny przykład na to, że ważne badania mogą być pokazane tak, by zainteresować kogoś więcej, niż tylko grupkę pasjonatów i naukowców:

Ambition the film

W artykule wykorzystałem informacje z serwisów Kosmonauta, ESA, Wyborcza i Sciencemag.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)