Sony i Simon Cowell podbijają rynek słuchawek. X‑Factor na Twojej głowie?
Partnerstwa dużych koncernów z celebrytami są ostatnio w modzie. Większość z nich kończy się raczej sukcesem, choć ceny produktów są zazwyczaj mocno zawyżone. Sony dość długo zwlekało z nadaniem rozpoznawalnej twarzy swojej ofercie. Owocem tak długiej zwłoki jest dość dziwny mezalians.
11.09.2012 08:58
Partnerstwa dużych koncernów z celebrytami są ostatnio w modzie. Większość z nich kończy się raczej sukcesem, choć ceny produktów są zazwyczaj mocno zawyżone. Sony dość długo zwlekało z nadaniem rozpoznawalnej twarzy swojej ofercie. Owocem tak długiej zwłoki jest dość dziwny mezalians.
X-Factor to popularny program, w którym celebryci wyżywają się na domorosłych artystach albo się nad nimi rozpływają. Formuła i potencjalni odbiorcy programu gwarantują wysoki status popkulturowy wyjątkowo chamskiemu i zajadłemu jurorowi, co sprawdza się w osobie Simona Cowella. Simon znany jest z tego, że tatuś z EMI załatwiał mu pracę i ciągnął za leniwe uszy. Z muzyką i śpiewem Simon ma tyle wspólnego, co spasiony kowal z misterną biżuterią.
Z powyższych powodów partnerstwo z Sony ma tylko jedno oblicze - sława. Podpięcie znanego nazwiska pod produkt sprawia, że wspaniałość tegoż rośnie wraz ze chciejstwem potencjalnych klientów. Często jest to produkt znany już pod inną nazwą, tylko przepakowany w nowe plastiki i pudełko.
Rzecz dotyczy słuchawek MDR-X10. Srebrno-czerwone wykończenia i wyraźne logo mają jednoznacznie kojarzyć się z niesławnym jurorem i durnym programem. Abstrahując od postaci celebryty, słuchawki wyglądają dość gustownie, a wykończenie jest na wysokim poziomie. Dużym plusem jest kabel w formie tasiemki, co zapobiega plątaniu. Model ten jest praktycznie kopią XB800. Oznacza to, że najważniejszym elementem brzmienia jest głośny i tłusty bas. Serwis Engadget pokusił się o test MDR-X10 i potwierdził znaczną przewagę basów nad całą resztą. Cena lekko zaporowa - 965 zł.
Źródło: Engadget