SORA - 200 km/h elektrycznym motocyklem!
Motocykliści to w przytłaczającej większości twardziele oraz osoby, które chcą być tak postrzegane. Często bezkompromisowi i uzależnieni od adrenaliny, oczekują od swojej maszyny jak najlepszych osiągów. Czy SORA spełni ich wymagania? Możecie się zdziwić...
Motocykliści to w przytłaczającej większości twardziele oraz osoby, które chcą być tak postrzegane. Często bezkompromisowi i uzależnieni od adrenaliny, oczekują od swojej maszyny jak najlepszych osiągów. Czy SORA spełni ich wymagania? Możecie się zdziwić...
Moda na ekologię intensywnie zawłaszcza kolejne dziedziny naszego życia. Często wkracza tam, gdzie - wydawałoby się - nie ma dla niej miejsca i ogólnie nie jest mile widziana. Świat ryczących, dwukołowych maszyn to zdecydowanie nie miejsce dla osób, które mają ochotę jeździć na elektrycznych szczoteczkach do zębów. Nie jest to moje zdanie ale, znając to środowisko, jestem pewien, że byłaby to jedna z łagodniejszych kpin. Tym bardziej, że ten motocykl nie wygląda jak ścigacz czy cruiser.
Trudne wyzwanie
No więc jak to sprzedać? Firma Lito Green Motion postanowiła zmierzyć się z niemożliwym i dostarczyć klientom to, co kochają najbardziej - moc. Ponad 200 km/h to prędkość, z jaką można podróżować na dystansie 300 km bez konieczności ładowania baterii. Baterii, które mają być w szczytowej kondycji przez cały okres użytkowania maszyny.
Dodajmy do tego przyspieszanie bez konieczności zmiany biegów i już możemy zmienić zdanie na temat tego motocykla. Niezwykle wydajny silnik z wariatorem (skojarzenia ze skuterami są uzasadnione) wyposażono w system Safe Range, który tak dobiera moc, by można było dotrzeć do celu bez niespodziewanego przestoju w środku pustkowia i gniazdkiem elektrycznym oddalonym o kilkanaście kilometrów. Obowiązkowy GPS podaje informacje za pomocą dużego ekranu dotykowego, widocznego na zdjęciu poniżej.
A jeżeli martwi nieokreślony wygląd motocykla, to można wyregulować siodełko i zrobić choppera lub ścigacza w kilka chwil. Ortodoksi zawyją z oburzenia, ale na tym etapie nie powinniśmy się zrażać. Wystarczy zapytać ich, czy ich maszyny potrafią wysyłać e-maile. Bo ta potrafi. Na przykład po zakończeniu ładowania akumulatorów.
Koniec ze smarem i zapachami
Na sam koniec rzecz dla mnie najważniejsza. Motocykl jest praktycznie bezobsługowy. Silnik to szczelnie zamknięta elektronika, która nie wymaga częstego babrania się ze smarami, olejami i wyciekającym paliwem. Wszystko odbywa się czysto, schludnie, ekologicznie. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Rozsądni posiadacze motocykli wyjmują na okres zimy akumulator i zanoszą do domu, by nie narażać go na niskie temperatury. No właśnie...
Źródło: Lito Green Motion