Sprzęt, który mógłby powrócić: Nokia n‑Gage
Przenośna konsola będąca jednocześnie smartfonem? Dzisiaj jeszcze bardziej doceniam Nokię N-Gage. I żałuję, że nie mamy następcy.
30.08.2015 | aktual.: 20.09.2015 10:34
Tylko trochę się wstydzę tak rozmawiać, głupio strasznie, przykładać taki “placek” do ucha - mówią ci, którym od czasu do czasu zdarza się korzystać z tableta jak z telefonu. Co oni tam wiedzą o niekomfortowym rozmawianiu, uśmiecham się pod nosem, przypominając sobie odbieranie i wykonywanie połączeń na Nokii n-Gage.
Nokia n-Gage: to był sprzęt!
To moje pierwsze skojarzenie z tym telefonem. Trochę nietrafione, bo może i rozmawianie było dziwne, to jednak nie jest to jedyna rzecz, za którą powinniśmy n-Gage’a zapamiętać.
To skrajnie nieobiektywne, ale po latach trudno mi znaleźć jakąś rzecz, wadę, niedogodność, za którą mógłbym n-Gage’a skrytykować. Przyznaję, od zawsze był moim marzeniem. Zazdrościłem koledze, później cieszyłem się jak głupi, gdy kupiłem własny egzemplarz. Nie mogę narzekać na cenę, bo swój używany model kupiłem w naprawdę niezłej cenie. Za grosze też go sprzedałem znajomemu. Wysoka cena nie jest więc czymś, z czym n-Gage mi się kojarzy.
Pamiętam za to zachwyt nad grami. Tomb Raider, Tony Hawk, Call of Duty, Splinter Cell, Crash Nitro Kart, The Elder Scrolls. Zgoda, były gry lepsze i gorsze, ale spójrzcie na marki, które trafiły na n-Gage’a. Przecież to spełnienie marzeń gracza, który do kieszeni mógł włożyć ulubione tytuły. I co najważniejsze: nie wyglądały one źle.
Nawet dziś popularne tytuły nie trafią tak często na smartfony. A jeśli już, to nie są “kopią” dużych gier, tylko wariacją na temat marki. Nokia n-Gage próbowała przenieść duże granie na mały ekran. Możemy dyskutować, czy był to dobry pomysł, ale nie możemy odmówić Nokii odwagi.
Dzisiaj na n-Gage’a patrzy się przez pryzmat komercyjnej porażki, ale ja nie spotkałem się z negatywnymi opiniami byłych właścicieli. Może to przez sentyment, a może naprawdę była to kieszonsolka, która spełniała swoje zadania? Dla mnie to był ideał: mogłem dzwonić, słuchać muzyki, oglądać filmy, grać w gry. Czego chcieć więcej?
Nokia N-Gage Classic/Original (Taco) Tomb Raider Gameplay
Dziwię się, że nikt tego pomysłu nie odkurzył dzisiaj. Kiedy gry mobilne są naprawdę popularne, ukazuje się na nich coraz więcej pecetowych i konsolowych tytułów, zaskakują grafiką i ogólnym wykonaniem.
Nowy n-Gage? Microsofcie, musisz!/
Oczywiście moglibyśmy powiedzieć, że właśnie dlatego nowy n-Gage nie ma dziś sensu. Wszystkie jego funkcje może spełnić dobry smartfon czy tablet. Chciałbym jednak zobaczyć telefon, który skupiłby się wyłącznie na graniu (no i dzwonieniu, przeglądaniu Internetu czy słuchaniu muzyki). Darujmy sobie robienie zdjęć, dołóżmy za to growe opcje.
Wiem nawet, kto mógłby taki sprzęt stworzyć.
Microsoft. Sony ma swoje remote play, więc dodatkowy growy sprzęt nie jest im specjalnie potrzebny - tym bardziej że Vita wielkich zysków nie przynosi. Microsoft w planach miał taki telefon, ale odłożył je na półkę. Może czas po nie sięgnąć?
Streamowanie gier z peceta, Xboksa One, do tego parę tytułów na wyłączność, integracja z Xbox Live, “growy wygląd”, połączenie przycisków z dotykowym ekranem, tak by sterowanie było uniwersalne: i dla hardkorowych tytułów, i dla bardziej casualowych. Microsoft ma zaplecze i sporo ciekawych marek w rękawie, co daje mu olbrzymią przewagę nad konkurencją. Jakbym chciał, żeby z tego skorzystali!
Nokia N-Gage Colin McRally 2005
Swego czasu Miron Nurski, obchodząc w ten sposób dziesiąte urodziny n-Gage’a, napisał, że nie chcemy konsol-smartfonów. I o ile ma to sens, jeżeli mówimy o urządzeniach wyłącznie z ekranem dotykowym, tak nie mogę się z tym zgodzić, jeśli mamy na myśli telefony przypominające n-Gage’a.
Konsola-smartfon ma sens!
Bardzo chciałbym prawdziwego konsolo-smartfona. Z mocnymi podzespołami, ekskluzywnymi grami, growymi usługami, porządnym sterowaniem. Tę ideę zawieszono. Może niepotrzebne? Może dziś Nokia n-Gage miałaby większe szanse na powodzenie?
Widać, że ludzie chcą grać na małych sprzętach tak jak na padzie, stąd coraz większa popularność growych gadżetów. Wygląda to jednak komicznie, pokracznie, nie zawsze wygodnie i co najważniejsze: nie zawsze jest to podręczne, przenośne.
Po co więc bawić się w jakieś udogodnienia, skoro moglibyśmy mieć smartfona będącego przenośną konsolą? N-Gage’u, wróć.