Sprzęt, który powinien odejść: Akcesoria dla graczy - efekciarskie, tandetne, stygmatyzujące
Jestem graczem, więc muszę mieć dziecinny monitor, świecącą klawiaturę i wypasiony fotel. Nie zgadzam się z takim podejściem!
Nie chodzi o to, że sprzęt dla graczy jest za drogi. Jacek Klimkowicz pisał, że producenci "profesjonalnych" urządzeń niekoniecznie naciągają naiwniaków. Płaci się nie za efekciarskie świecidełka, które przyciągają uwagę, ale za jakość, którą widać nawet po 2-3 lat intensywnego użytkowania.
Nie tylko działa precyzyjnie i zgodnie z oczekiwaniami, ale jest w stanie wiele znieść i oferuje funkcje, które przydać się mogą nie tylko podczas gry, ale i na co dzień. Oczywiście należy pamiętać, że wydanie kilkuset złotych nie jest receptą na sukces, a i w dziale dla graczy nie brakuje bubli niewartych swojej ceny.
Mój problem z tak zwanym sprzętem dla graczy jest inny. Chodzi o głupi stereotyp. Ostatnio przyglądałem się zapowiedziom nowego “gamingowego smartfona”. Za tą nazwą kryją się solidne podzespoły, sześciocalowy ekran i bateria o pojemności 4000 mAh. Jednak tak naprawdę nie to świadczy o tym, że Asus Predator 6 to “telefon dla gracza”. Wystarczy spojrzeć na urządzenie:
To jest moim zdaniem najgorsza cecha “growych” akcesoriów. Wyglądają tak, jakby kupić je miało dziecko. Całość bardziej przypomina zabawkę niż porządny, elegancki telefon. Nie chodzi mi więc o jakość czy wykonanie, a o sam wizerunek.
Tak samo jest z klawiaturami:
Monitorami:
Myszkami:
Lubię szalone rozwiązania, ale tu nie ma szaleństwa, jest tanie efekciarstwo. Patrzę na te sprzęty i widzę Golfa obklejonego naklejkami, spoilerami i wielkimi zderzakami. To nie sportowa elegancja w stylu Ferrari czy BMW, a raczej wiejski tuning. Czyli żenada.
Gracz to dzieciak?
Wiele osób wkurza się, gdy widzi telewizyjne materiały utrwalające stereotyp “gracza”. Że to najczęściej dzieciak lub nastolatek, który przed komputerem spędza noce i dnie, a jak wyłączy mu się ulubioną grę, to może zrobić krzywdę.
Sęk w tym, że ten mit budują również producenci akcesoriów dla graczy! Gracz = geek lub nerd. Myśląc sprzęt dla gracza, widzę czarno-czerwone urządzenie, święcące się, mające “agresywne” kształty. Agresywne, czyli przypominające zabawkowego robota. Niestety, w tym wyglądzie nie kryją się dodatkowe funkcje. On tak wygląda, bo twórcy celują w jedną, określoną grupę.
A przecież dzisiaj gracz to nie tylko nastolatek, ale… hm, prawie każdy. Nie tylko nastolatek jeżdżący na Poznań Game Arena, nie tylko czytelnik komiksów, ale też pracownik banku, nauczycielka, dziennikarz sportowy, bezrobotny.
Dlaczego więc sprzęt dla gracza nie może być bardziej uniwersalny? Dlaczego “laptop dla gracza”, “smartfon dla gracza”, “klawiatura dla gracza” nie mogą być eleganckie? Mniej bajeranckie? Dlaczego “dla gracza” kojarzy się z jednym typem urządzenia? I to najczęściej takim, który przyciąga uwagę nastolatków?
Wystarczy spojrzeć na PlayStation 4 czy Xboksa One. Konsole mają “normalny” wygląd. Nie uważam je za dzieła sztuki, ale nie jest to coś, czego należałoby się wstydzić. Ot, kolejny domowy sprzęt. Nie wyobrażam sobie natomiast, że ktoś będzie pokazywał fajne, pecetowe produkcje na monitorze, który znajduje się na zdjęciu powyżej, albo będzie grał ze znajomymi na kolorowych padach.
Sprzęt dla graczy - nieistniejące pojęcie?
Producenci sprzętu zawłaszczyli tę nazwę. A ja chciałbym, żeby “sprzęt dla gracza” kojarzył się z wysoką jakością, wydajnością, mocą. Natomiast dziś budzi mieszane uczucia. Owszem, może i działa dobrze, ale wygląda jak gadżet z wiejskiego odpustu. Jeszcze się sprzedaje, jeszcze ma swoją niszę, ale coraz częściej mam wrażenie, że coś takiego jak sprzęt dla graczy… nie ma sensu.
Bo czy naprawdę potrzebujemy monitora z taką łatką? Klawiatury? Laptopa? Co to określenie oznacza? Przecież jest wiele dobrych, porządnych klawiatur, które działają tak, jak pisał o nich Jacek. Nie znajdują się jednak w szufladce z napisem: “akcesoria dla graczy”. Czy to jednak oznacza, że nie można na nich wygodnie grać i pracować, a na laptopach i monitorach odpalać nowych gier w wysokiej rozdzielczości?
Być może kiedyś ten podział na urządzenia dla grających i niegrających miał sens, kiedy ci pierwsi faktycznie stanowili grupę dającą łatwo się opisać, scharakteryzować. Dziś to niemożliwe. Ale sprzęt dla graczy zatrzymał się na dawnych czasach i podtrzymuje nieaktualny stereotyp.