Star Trek: Deep Space Nine kończy 20 lat. Zaraz. Jaki Star Trek?

Star Trek: Deep Space Nine kończy 20 lat. Zaraz. Jaki Star Trek?

Star Trek: Deep Space Nine kończy 20 lat. Zaraz. Jaki Star Trek?
Redakcja Gadżetomanii
04.01.2013 13:00, aktualizacja: 13.01.2022 12:57

Kirk i Spock, bohaterowie „Star Treka”, przebili się do świadomości ludzi na całym świecie, nie tylko fanów science fiction. Picarda też wielu kojarzy – choćby z demotywatorów o facepalmach. Ekipa serialu „Deep Space Nine” miała mniej szczęścia. Szkoda, bo był rewelacyjny.

Kirk i Spock, bohaterowie „Star Treka”, przebili się do świadomości ludzi na całym świecie, nie tylko fanów science fiction. Picarda też wielu kojarzy – choćby z demotywatorów o facepalmach. Ekipa serialu „Deep Space Nine” miała mniej szczęścia. Szkoda, bo był rewelacyjny.

Brzydkie kaczątko

Kilka rzeczy na początku może się nie zgadzać. „Star Trek” kojarzy się ze statkiem USS Enterprise i to właśnie w jego kolejnych wersjach kosmos przemierzały załogi pierwszego (po prostu „Star Trek”) i drugiego („Star Trek: Następne Pokolenie”) serialu. Akcja trzeciego rozgrywała się... na stacji kosmicznej. Zresztą taki był właśnie jego polski tytuł („Star Trek: Stacja kosmiczna”). Coś Wam teraz świta? Lata temu był emitowany przez Polsat.

Obraz

Różnic było więcej. „Deep Space Nine” wydawało się nieco mroczniejsze od poprzedników. Na początku bardziej eksplorowało wątki religijne i polityczne. Głównie dlatego, że scenarzyści postanowili przybliżyć rasy, które do tej pory w „Następnym pokoleniu” pojawiały się tylko sporadycznie: Kardasjan i Bajoran.

Kosmiczna „Moda na sukces”

Zresztą główny bohater, niejaki Sisko, w pierwszych odcinkach komandor, który potem awansował na kapitana, poza tym że dowodził stacją, pełnił też funkcję religijną właśnie: był dla Bajoran Prorokiem, ponieważ odkrył korytarz podprzestrzenny, rzekomo zamieszkiwany przez bajorańskich bogów. Przy okazji prowadził on do dalekiego kwadrantu Gamma, gdzie czekało zagrożenie ze strony Dominium...

Zaczynacie się gubić? No cóż, wątków było sporo, ale i serial miał 176 odcinków, więc był czas, by się w nich połapać.

Obraz

Pierwsze sezony nie porywały szybką akcją, nawet fani serii zaczęli mówić o nim „Deep Sleep Nine”. Moim zdaniem – miały swój specyficzny urok.

Ale później było już tylko lepiej. Wprowadzenie Dominium sprawiło, że doszło do wojny, która została zakończona w jednym z najlepszych finałów w historii seriali science fiction. Ostatnie sezony budowały napięcie w sposób, który dotychczas był dla „Star Treka” nieosiągalny.

Bohaterowie, których trudno zapomnieć

W międzyczasie do ekipy dołączył znany z „Następnego pokolenia” Klingon Worf, załoga dostała też w końcu porządny statek. Sisko zamienił się w prawdziwego twardziela i nie można powiedzieć, żeby nie wyróżniał się na tle pozostałych kapitanów.

Obraz

To był chyba też ten serial w uniwersum „Star Treka”, który miał najwięcej odcinków komediowych. Zawdzięczamy to temu, że jednym z bohaterów uczyniono przedstawiciela rasy Ferengi – bardzo chciwych, przedsiębiorczych osobników. Gdy odwiedzała go rodzina lub znajomi, przeważnie kończyło się to przezabawnymi historiami z handlem w tle.

Niecodzienny jak na science fiction klimat budowały także odcinki "holopokładowe" z jazzem w tle:

20 lat minęło

Jeśli dzisiejsze seriale science fiction Cię nie przekonują, bo są niezbyt mądre, podobne do tego, co już było, albo po prostu nie mają słówek „Star Trek” w tytule, daj szansę „Deep Space Nine”. Mnie wciągnął, a liczba wątków i bohaterów drugoplanowych jest tak duża, że chyba mało który serial mu pod tym względem dorównuje.

Obraz

Fakt, że „Deep Space Nine” ma już na karku dwadzieścia lat, nie przeszkadza w oglądaniu. Nawet jeśli Sisko nigdy nie będzie tak znany jak Kirk, to serialowi na pewno należy się miejsce wśród najlepszych telewizyjnych produkcji science fiction.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)