SteelSeries Sensei Wireless – wyższy poziom doskonałości [test]
Mimo upływu lat przewodowe myszki SteelSeries Sensei cieszą się uznaniem wśród wytrawnych graczy i bez problemu konkurują z młodszymi konstrukcjami. Czas jednak nie stoi w miejscu i najbardziej wymagający szukają nowszych, lepszych rozwiązań. Duński producent doskonale o tym wie i proponuje jeszcze doskonalszą wersję Mistrza (Sensei) – tym razem pozbawioną kabli.
19.06.2014 13:19
TL;DR
SteelSeries Sensei Wireless to świetna, bezprzewodowa mysz dla graczy. Producent poprawił niemal wszystkie, drobne niedociągnięcia znane z przewodowego modelu i poprawił osiągi, które po odłączeniu kabla pozostają na niezmienionym poziomie. Jest niesamowicie szybko, precyzyjnie, intuicyjnie i wygodnie. Naturalnie cena jaką trzeba za to zapłacić dla wielu będzie nie do przełknięcia, ale osoby, które zdecydują się na zakup, nie będą żałować.
A mokra, przy casualowym graniu, jest niezwykle rzadko. Dobrej jakości materiały wykończeniowe nie tylko zapewniają dobry chwyt, ale i sprawiają, że ręka nie wilgotnieje zbyt szybko podczas dłuższego i bardziej intensywnego korzystania z myszy. Spasowanie elementów w moim egzemplarzu było niemal idealne. Niemal, bowiem można zauważyć pewne drobne niedoskonałości w obrębie przycisków głównych. Trzeba jednak lepiej się przyjrzeć i w tej materii widzę zdecydowany progres. Całość ma ergonomiczny, symetryczny profil, dzięki czemu mysz SteelSeries Sensei Wireless przypadnie do gustu zarówno prawo- jak i leworęcznym graczom. Wskaźnik bez wątpienia przypadnie nawet osobom o większych dłoniach.
W porównaniu do modelu z ogonkiem Sensei Wireless jest nieco dłuższa (129 mm vs 125,5 mm) oraz minimalnie szersza (69 vs 68,3 mm) i wyższa (41 vs 38,7 mm). W praktyce, dzięki bardzo dobrze rozplanowanym przyciskom, myszka sprawdza się przy dowolnym typie chwytu (chyba, że ktoś ma skrajnie małe ręce, to wówczas fingertip może być minimalnie problematyczny). Konstrukcja, z racji wbudowanego akumulatora, jest też nieco cięższa (120 vs 102 g). Standardowo, mimo horrendalnie wysokiej ceny (średnio ok. 550 zł) wraz z myszką nie dostajemy pokrowca. Co nie zmienia faktu, że SteelSeries Sensei Wireless to raczej sprzęt dla stacjonarnych graczy, o czym najlepiej świadczy wielkość stacji dokującej, która jest jednocześnie odbiornikiem.
Zmiany, zmiany, zmiany…
W porównaniu z poprzednim Senseiem zmieniło się naprawdę sporo. Mysz nie tylko jest większa i cięższa oraz lepiej wykonana. Producent już nie chwali się 32-bitowym procesorem ARM czy rozdzielczością przekraczającą 10000 CPI. W SteelSeries Sensei Wireless postawiono na praktyczne usprawnienia i trwałość. Wymieniono sensor na laserowy PixArt (Avago) ADNS-9800 (50-8200 DPI), dołożono porządne przełączniki o żywotności 30 milionów kliknięć, zrezygnowano też z umieszczonego pod spodem wyświetlacza. Co prawda można było dzięki niemu skonfigurować kluczowe opcje myszki bez podłączania jej do komputera, jednak w praktyce nie znam nikogo, komu brak tego elementu by przeszkadzał. Znacznie łatwiej i szybciej można zmienić ustawienia jednak po podłączeniu do komputera.
I tutaj czekają nas kolejne zmiany. Do zarządzania gryzoniem wykorzystujemy zunifikowane oprogramowanie SteelSeries Engine 3. Jest ono bardzo przejrzyste i intuicyjne. Nie ma dziwacznych nazw opcji (a w zasadzie technologii) – wszystkie funkcje są czytelnie i jednoznacznie opisane. Oprócz możliwości dowolnego zaprogramowania każdego z 8 przycisków, ustawienia 2 poziomów czułości czy szybkości próbkowania (do 1000 Hz), oprogramowanie pozwala kontrolować akcelerację pozytywną i negatywną, lift-off distance i przyciąganie kątowe. Da się też ustawić tryb działania podświetlenia dla rolki, bazy i logo (oddzielnie). Każdy z wymienionych elementów może świecić w trybie ciągłym, oddychającym (z regulowaną szybkością) w dowolnym kolorze z palety RGB.
Nic też nie stoi na przeszkodzie, by kolor podświetlenia wskazywał poziom naładowania wbudowanego akumulatora. Naturalnie po wyczerpaniu energii możemy podłączyć kabel i grać dalej, ale dobrze wcześniej o braku energii wiedzieć i być na taką ewentualność przygotowanym. Nie zabrakło też opcji związanych z zarządzaniem energią. Możemy włączyć tryb inteligentny dla sensora i podświetlenia. Aktywacja pierwszego skutkuje przełączaniem tegoż w tryb energooszczędny, gdy mysz nie jest używana. Druga opcja wyłącza podświetlenie logo gdy mysz jest używana. Nie zabrakło naturalnie trybu uśpienia, który może się włączać po upływie od 1 do 20 minut, w zależności od naszych preferencji. Ustawienia możemy zapisywać w ramach profili, również w chmurze.
Bezprzewodowy Mistrz w ogniu walki
SteelSeries Sensei Wireless to dowód na to, że bezprzewodowo nie znaczy gorzej. Praktycznie nie ma żadnej różnicy między pracą myszki z podłączonym kablem i bez niego. Osiągi każdorazowo są zgodne z deklaracjami i oczekiwaniami. I tak czas reakcji rzeczywiście nie przekracza 1 milisekundy, a rozdzielczość 8200 DPI jest obsługiwana sprzętowo bez najmniejszych problemów. Gryzoń nie wykazuje żadnych oznak przyciągania kątowego i nie gubi się nawet przy ekstremalnie szybkich ruchach i bez problemów działa na podkładkach zarówno miękkich jak i twardych oraz matowych i błyszczących blatach biurek. W zasadzie na upartego można się dopatrzyć jedynie niewielkiej akceleracji pozytywnej, której nie zauważy miażdżąca większość graczy.
Odczują ją prawdopodobnie jedynie osoby, które na poważnie łupią np. w Counter Strike’a i wcześniej mieli mysz z innym sensorem, nie wykazującym oznak akceleracji. W przypadku przesiadki z innego gryzonia z Avago ADNS-9800 różnica nie będzie odczuwalna – konstrukcje z tym czujnikiem charakteryzują się bardzo zbliżonym poziomem przyspieszenia podczas wykonywania szybkich ruchów. Na uwagę podczas gry (i nie tylko) zasługuje bardzo dobre wyważenie konstrukcji. Dołożenie akumulatora, który swoje wszakże waży, nie wpłynęło na ten aspekt negatywnie. Stalowe elementy konstrukcyjne umieszczone w przedniej części myszki stanowią dla niego dobrą przeciwwagę i całość ma optymalnie rozłożoną masę i środek ciężkości.
Mysz dla gracza – jaką wybrać? [poradnik i przegląd]
Mysz dla gracza to otoczony szczególną opieką producentów gatunek klikającego gryzonia. Panoszy się na biurkach zapaleńców, rzadko spotykany w korporacjach, gdzie budzi zdziwienie. Ubóstwiany za szybkość i precyzję imponuje możliwościami, stanowiąc jedność z ręką wytrawnego gracza. Zainteresowany kupnem jednego z nich? Nie wiesz, na którego się zdecydować? Pomożemy!
Dzięki teflonowym stopkom SteelSeries Sensei Wireless gładko sunie po każdej powierzchni. Żebrowana rolka daje graczowi bardzo dobry feedback i działa bardzo precyzyjnie, podobnie jak pozostałe, błyskawicznie reagujące na poczynania gracza przyciski. Przy czym muszę zaznaczyć, że Sensei Wireless sprawdza się nie tylko jako oręż w rękach hardkorowego miłośnika FPS-ów, lecz także jako sprzęt dla grafików, którzy oczekują wysokiej ergonomii oraz precyzji działania podczas pracy z materiałami na monitorach o wysokich rozdzielczościach. I w tego typu zadaniach bezprzewodowy Mistrz spisuje się doskonale przez co potwierdza moją tezę sprzed kilku tygodni, że sprzęt dla graczy sprawdza się nie tylko podczas grania, lecz także w pracy.
W trakcie testów zauważyłem jedynie 2 wady. Pierwsza to taka, że gdy mój egzemplarz przechodził w tryb głębokiego uśpienia, to aby go wybudzić musiałem zacząć klikać – na ruch nie reagował (albo zabrakło mi cierpliwości). Druga natomiast objawia się nieprecyzyjnym wskazaniem poziomu naładowania. Baza świeci się na zielono bardzo długo, a gdy już zmieni kolor na pomarańczowy, to po niedługim okresie czasu staje się on czerwony, a następnie mysz w ciągu godziny lub dwóch grania pada. Jeśli miałbym określić progi procentowe, to zielony widnieje z grubsza przez realne 60%, pomarańczowy przez 25%, a czerwony 15% i do tego trzeba się przyzwyczaić. Jeśli chodzi o wytrzymałość akumulatorka – udało mi się dobić do prawie 17 godzin realnego tłuczenia (z drobnymi przerwami), więc jest naprawdę dobrze.
Podsumowanie
SteelSeries Sensei Wireless to propozycja dla wymagających użytkowników, którzy chcą uwolnić się od kabli, a jednocześnie nie chcą rezygnować ze znakomitych osiągów oferowanych przez wskaźniki przewodowe. Bezprzewodowy Mistrz radzi sobie wyśmienicie w każdej sytuacji, a po odłączeniu ogonka jego umiejętności pozostają na niezmienionym poziomie. Gryzoń charakteryzuje się świetną ergonomią, jest miły w dotyku i dobrze wykonany. Nikt nie powinien narzekać na jakość i trwałość materiałów (porządnie zabezpieczony przewód, wytrzymałe przełączniki, etc.), na wyważenie myszki ani tym bardziej na oprogramowanie, które jest intuicyjne i funkcjonalne. Gdyby jeszcze tylko wyeliminować w pełni błyszczące wstawki i dopracować mechanizm wybudzania gryzonia, byłby ideał. Ale i tak SteelSeries Sensei Wireless zasługuje na rekomendację. To kawał porządnej, choć drogiej myszki.