Tablet w kuchni: nowa era gotowania czy zbędny bajer?
Bez względu na to czy gotujemy codziennie różne posiłki dla kilkuosobowej rodziny czy jesteśmy studentem kombinującym jak zrobić coś z tego wielkiego niczego, co akurat znajduje się w naszej lodówce, tablet powinien być w naszej kuchni przyjacielem. Czemu więc niektórzy wciąż sięgają po tradycyjne książki kucharskie?
31.03.2013 | aktual.: 10.03.2022 12:17
Bez względu na to czy gotujemy codziennie różne posiłki dla kilkuosobowej rodziny czy jesteśmy studentem kombinującym jak zrobić coś z tego wielkiego niczego, co akurat znajduje się w naszej lodówce, tablet powinien być w naszej kuchni przyjacielem. Czemu więc niektórzy wciąż sięgają po tradycyjne książki kucharskie?
Gotowanie z tabletem – to wygodne!
Książki kucharskie to przeżytek. O ile jestem w stanie zrozumieć fanów tradycyjnej literatury, którzy wciąż wolą papierowe książki, bo są kolekcjonerami lubiącymi zapach papieru (ja wolę Kindle’a), tak w przypadku zbiorów przepisów nie widzę sensownych argumentów, żeby nie zastąpić papieru wygodniejszym rozwiązaniem.
Laptop w kuchni? OK, to mogło być problematyczne. Ale odkąd pojawiły się tablety (i robią się coraz tańsze), mamy na wyciągnięcie ręki lekki, przenośny sprzęt, który da nam dostęp do całej masy kulinarnych aplikacji, stron internetowych i filmów. Naprawdę nie mam pojęcia, po co kupować papierowe wydania.
Zalanie wodą? To nie problem
O zaletach wyjątkowo odpornych tabletów, takich jak Sony Xperia Z, rozpisywaliśmy się niedawno w osobnym artykule („Niezniszczalne tablety. W jakich sytuacjach są nam niezbędne?”). W przypadku używania sprzętu w kuchni odporność ma szczególne znaczenie – fakt, że możemy sobie sprzęt położyć swobodnie obok naczyń i nie bać się, że ulegnie on uszkodzeniu, gdy wyleje się na niego woda, daje duży komfort.
Aplikacji z książkami kucharskimi jest całe mnóstwo, również w języku polskim. Co sprawia, że są fajniejsze niż tradycyjne książki? Choćby opcje wyszukiwania (co jest przecież niezmiernie istotne, gdy chcemy coś ugotować z określonych produktów, które mamy akurat w lodówce) czy materiały wideo.
Wyszukiwanie na różne sposoby
Warto zwrócić uwagę choćby na książkę kucharką ofeminin.pl. Pozwala nie tylko na wspomniane wcześniej wyszukiwanie przepisów po składnikach, ale też na przykłąd po... cenie potrawy i stopniu trudności jej przygotowania. Myślę że dwie ostatnie opcje mogą być przydatne zwłaszcza wśród osób, które jeszcze nie czują się w kuchni pewnie i dopiero wkraczają w ten świat.
Aplikacja ofeminin.pl ma też coś, czego raczej nie zaoferują tradycyjne książki kucharskie, czyli możliwość dodawania komentarzy i dyskutowania o potrawach. Tak, wiem że to samo jest na stronach internetowych, ale tam często czeka też duży chaos w rozmowach.
Z kolei aplikacja Gotujemy, choć na pierwszy rzut oka wygląda dość oszczędnie (brak zdjęć czy wyszukiwania po składnikach) zawiera tabelę kalorii, co przyda się osobom na diecie. Tym, którzy o odchudzaniu nie myślą, spodoba się MojeCiasto.pl. Tak, dobrze się domyślacie – to dla fanów łakoci. Tym razem z fotkami, a nawet filmami.
Blogi kulinarne - dobre źródło wiedzy
Wciąż rośnie liczba blogów poświęconych gotowaniu. Jeśli dopiero wchodzicie w ten świat, sprawdźcie słynny kotlet.tv, który prowadzi sympatyczna Paulina Stępień z mężem. Para kiedyś wiodła życie według korporacyjnego rytmu, ale postanowili rozkręcić blogowy biznes i idzie im świetnie. Strona rozrosła się na tyle, że poza przepisami jest już na niej na przykład sekcja dla fanów wina, co może zainteresować część naszych czytelników.
Na Modelowakuchnia.pl można z kolei znaleźć sensowny podział przepisów ze względu na rodzaj posiłku (śniadania, przystawki, sałatki, dania, desery) oraz dużo materiałów wideo.
Tablet jako kuchenny telewizor
Zdarza wam się oglądać programy kulinarne w telewizji? Jest tego mnóstwo, choćby „Ugotowani” w TVN czy „Zapraszam do stołu” na BBC Entertainment. No i masa takich, w których po prostu ktoś stoi w kuchni i opowiada o tym, co gotuje. Przysięgam, że nigdy nie udało mi się spisać wszystkich składników dania, nie wspominając już o poszczególnych krokach, które trzeba wykonać. Niby czasami autorzy programu odsyłają na stronę internetową po więcej informacji, ale nie zawsze.
Dlatego dobrze, że wiele z nich dostępnych jest online. Ściągnijcie sobie aplikację TVN Player i zobaczcie, jak dużo jest pozycji w programach kulinarnych – zawsze można zapauzować, doczytać listę składników, zobaczyć jeszcze raz jak kucharz radzi sobie z nimi.
Jeszcze ciekawiej do sprawy podchodzi TVP, które eksperymentuje z telewizją hybrydową. Pozwala to, by przepisy z porannych programów, jak „Pytanie na śniadanie”, były dostępne w ramach w aplikacji i na bieżąco aktualizowane.
Czy przyszłość będzie wyglądać tak, jak pisałem niedawno w artykule "Mobilne centrum zarządzania, czyli domy przyszłości sterowane smartfonem"? Czy oglądając ulubiony serial będziemy mogli sprawdzić na tablecie przepis, wysłać do lodówki zapytanie o to, których składników brakuje, zamówić je online i od razu poprosić piekarnik, żeby przygotował się do korzystania z odpowiedniego programu?
Moim zdaniem – to kwestia kilku lat, nim wszyscy zaczniemy to robić. Nie wątpię też, że pojawią się korzystające z rozszerzonej rzeczywistości gry, którą pomogą nam na przykład w równym krojeniu warzyw.
Tablety już niedługo będą w kuchni naprawdę częstym gościem. Warto się przyzwyczajać.