Toshiba 46WL768. Czy inne telewizory 3D powinny się bać? [test]

Toshiba 46WL768. Czy inne telewizory 3D powinny się bać? [test]

Toshiba WL768 04
Toshiba WL768 04
Szymon Adamus
18.11.2010 09:00, aktualizacja: 14.01.2022 14:31

Technologia 3D idzie do przodu i prawie każdy liczący się producent chce zachęcić klientów do swoich telewizorów 3D. Toshiba nie jest wyjątkiem i wchodzi na polski rynek z panelem LCD LED WL768, dostępnym w trzech rozmiarach. Model 46-calowy dotarł też do mnie. Czy mi się spodobał?

Technologia 3D idzie do przodu i prawie każdy liczący się producent chce zachęcić klientów do swoich telewizorów 3D. Toshiba nie jest wyjątkiem i wchodzi na polski rynek z panelem LCD LED WL768, dostępnym w trzech rozmiarach. Model 46-calowy dotarł też do mnie. Czy mi się spodobał?

Ładna buźka

Obraz

Oprócz tego są tu też dotykowe, znikające po wyłączeniu klawisze z przodu matrycy, supercienka konstrukcja, która potrafi wywołać efekt WOW, oraz wspominane już we wcześniejszych wpisać złącza ułożone w taki sposób, by wieszanie panelu na ścianie nie było ograniczone przez wystające z tyłu kable. Brawo!

Obraz

Efekt wizualny psują tylko dwa, wspominane już w pierwszych wrażeniach elementy. Po pierwsze panel ma lustrzaną taflę na ekranie, co - jak słusznie zauważył HDTVmaniak Henryk - dyskwalifikuje ten telewizor 3D dla wielu użytkowników.

Druga kwestia to odciski palców na obudowie. Zakładając nawet, że nie będziemy dotykać panelu zbyt często, wydaje się dziwne, że producent użył tak silnie przyciągającego odciski, odblaskowego materiału w modelu z dotykowymi przyciskami z przodu matrycy. Absolutnie nie sposób użyć któregokolwiek z tych "klawiszy" bez zostawiania tłustych śladów. Jest to niewykonalne.

Na starcie sporo zabawy

Toshiba 46WL768 pozwala na zmianę wielu opcji - być może zbyt wielu dla przeciętnego użytkownika. Osobiście traktuję to jako plus, ale dlatego, że lubię się bawić ustawieniami. Osoby, którego tego nie znoszą, będą musiały spędzić dwie godziny na skakaniu po menu i dostosowywaniu ustawień zgodnie z własnymi preferencjami.

Obraz

Jest to niezmiernie istotne również dlatego, że nie wszystkie zaawansowane technologicznie funkcje telewizora działają tak, jak działać powinny. Największe kłopoty miałem z systemem powielania liczby klatek Active Vision M200 HD. Sam producent pisze o nim tak:

W telewizorach LCD/LED serii SV i WL zastosowano technikę, która oprócz obliczania klatek pośrednich odpowiednio steruje podświetleniem matrycy, tworząc czarne obrazy połówkowe. Ma to na celu usunięcie z siatkówki oka zapamiętanego obrazu poprzedniej klatki, co w konsekwencji skraca faktyczny czas wyświetlania każdej klatki o połowę i skutkuje percepcją 200 obrazów na sekundę. Telewizory Toshiba nowej serii WL z funkcją Active Vision M200 HD Pro wyświetlają dwukrotnie więcej klatek pośrednich niż modele 100-hercowe. Zważywszy, że w standardowym sygnale telewizyjnym przesyłanych jest 50 obrazów na sekundę, jej podwyższenie do 200 „prawdziwych” obrazów oznacza, że na każdą klatkę oryginalną telewizor oblicza przez jej interpolację aż 3 klatki pośrednie.

Toshiba chwali się, że rozwiązanie to daje najlepszy możliwy efekt podczas oglądania filmów i telewizji. Trochę mija się jednak z prawdą. Pomijając teatralność obrazu, która jest czymś normalnym w tego typu systemach, Active Vision M200 HD przysporzył mi trochę problemów. Szczególnie w materiałach słabszej jakości.

"Mroczny Rycerz" odpalony z Blu-ray wyglądał naprawdę nieźle. Nie było widać prawie żadnych artefaktów i tylko przy szybkich scenach z ruchem poziomym widać było dodatkowe, sztucznie dodawane klatki. Jednak po odpaleniu "Podejrzanych" z DVD i kilku innych filmów w słabszej jakości efekt był nie do zniesienia.

Jasne, ruchome elementy na ciemnym tle pozostawiały wyraźne "powidoki", a wokół postaci tworzyły się duszki. Wystarczy powiedzieć, że efekt zauważyło kilkoro moich znajomych niewyczulonych aż tak bardzo na jakość obrazu. Ta funkcja wymaga wielu prób, zmian profili i dostosowania do własnych potrzeb. Przypuszczam, że dla niektórych HDTVmaniaków zbyt wielu.

Japoński producent rehabilituje się jednak trochę dzięki innej funkcji - Resolution+.

Obraz

Wspominaliśmy o niej na HDTVmanii już dwa lata temu. Teraz Toshiba oddaje nową wersję systemu ze wsparciem dla obrazu 3D. I jest to gratka dla osób, które lubią wyłapywać w obrazie Full HD setki szczegółów.

Obraz potraktowany maksymalnie podkręconym Resolution+ jest bardziej ziarnisty, więc nie każdemu przypadnie do gustu. Ja lubię taki efekt i byłem bardzo zadowolony. Poprawa jakości obrazu sprawdzała się nawet w materiale bardzo dobrej jakości (Blu-ray).

Multimedialny rajd... z wybojami

Na starcie cieszy wbudowana komunikacja WiFi. Trochę mniej fakt, że w zasadzie nie ma jej do czego wykorzystać. Próbowałem zaktualizować przez nią oprogramowanie telewizora, ale się nie udało. Próbowałem wejść na YouTube XL, ale on też odmówił posłuszeństwa.

Funkcje internetowe to zresztą w tym panelu śmiech na sali. W czasach, gdy konkurencja oddaje w nasze ręce panele z Google TV (Sony), darmowymi filmami VOD (Panasonic) i otwartymi przeglądarkami internetowymi (Philips), Toshiba nie daje w zasadzie nic. Jest YouTube z masą zbędnych opcji i najbardziej niewygodna klawiatura ekranowa, jaką widziałem. Słabo.

Obraz

Dużo lepiej jest z obsługą USB. Telewizor 3D Toshiby ma dwa złącza USB. Według instrukcji (znajdziecie ją tu) panel wspiera dyski NTFS. I rzeczywiście - w trakcie testów nie miałem problemu praktycznie z żadnym nośnikiem. Zarówno z "gwizdkami", jak i przenośnymi dyskami USB.

Producent zapewnia też o wsparciu dla polskich napisów w formacie .srt. I obietnicy dotrzymuje. Wystarczy zadbać o to, by napisy miały nazwę identyczną z plikiem wideo. Rozczarowujący jest jednak brak rozbudowanych opcji kontroli napisów i obrazu w trybie USB. Opcje są mocno okrojone w stosunku do np. odtwarzania z Blu-ray.

Obraz

Pod względem obsługi różnych formatów trudno się do czegokolwiek przyczepić. Z plików, jakim go karmiłem, nie smakował mu tylko format .MOV. Nie wiem. Może Toshiba nie lubi się z Apple'em? Oprócz tego poszły w sumie wszystkie liczące się formaty, z .MKV w 1080p na czele. Jakość i wygoda obsługi nie pozostawiały wiele do życzenia. Nieźle.

Obraz

Problemem było jednak dziwne zachowanie panelu przy obsłudze multimediów. Toshiba 46WL768 wariowała tak bardzo, że zdzwoniłem się z producentem, by wyjaśnić, czy to przypadkiem nie uszkodzenie modelu. Nikt inny usterek nie zgłaszał, ale możliwe, że trafił mi się feralny model.

Skąd taki wniosek? Z tego całego wariactwa, które mnie spotkało. Raz panel odczytywał USB bez problemu, raz w ogóle. Czasem działały obydwa złącza, czasem jeden "gwizdek" znikał po włożeniu drugiego. Największa jazda zaczęła się po podłączeniu do telewizora odtwarzacza Blu-ray Toshiba BDX3100KE (nota bene test niedługo na HDTVmanii).

Dźwięk w plikach z USB pojawiał się tylko przy włączonym Blu-ray. Po odpaleniu filmu można już było odtwarzacz wyłączyć. Cyrk! Kilka razy miałem też zwyczajny zwis przy próbie włączenia filmu z USB oraz kilkukrotnie efekt, który w ogóle trudno nazwać. Wyglądał tak.

Mówiąc inaczej, funkcji sieciowych w Toshibie 46WL768 praktycznie nie ma. Multimedia są mocno ograniczone, ale działają nieźle... gdy działają.

Niewygodny pilotaż

Specjalnie dla HDTVmaniaka whanamingo osobny akapit poświęcam pilotowi i spieszę z doniesieniem, że nie jest on wygodny. Niestety.

Największą wadą pilota tej Toshiby jest jego wielkość. Gdy patrzymy na niego po raz pierwszy, wydaje się potwornie długi. Dopiero po chwili zauważamy, że dolna część pilota się otwiera i staje się on... jeszcze dłuższy!

Obraz

Przejście od przycisku zmiany złącza (lewy górny róg) do obsługi menu (strzałki, return, menu) wymaga przekładania go w rękach. O szybkiej nawigacji nie może tu być mowy.

Funkcje internetowe w telewizorze są w sumie żadne, ale nawet gdyby były lepsze, to nawigacja po nich i tak byłaby koszmarem z powodu braku klawiatury alfanumerycznej. Duże przyciski 0-1 są wygodne do zmiany programów, ale brak przypisanych do nich liter sprawia, że wprowadzenie hasła do sieci WiFi to koszmar. O jakości klawiatury ekranowej już pisałem.

Telewizory 3D drżyjcie!?

Na koniec zostaje kwestia najważniejsza, bo odbijająca się na cenie tego modelu - 3D. I tutaj Toshiba nie zawodzi.

Technologia 3D w serii WL768 korzysta z aktywnych okularów migawkowych ze wszystkimi konsekwencjami tego wyboru. Dobrymi i złymi. Trzeba przyznać, że producent bardzo skutecznie walczy jednak z tymi drugimi. W zestawie jest tylko jedna para okularów RealD i wyglądają one tak, jakby ktoś w fabryce chciał robić sobie z nas jaja.

Obraz

Działają jednak znakomicie. Miganie soczewek jest wyczuwalne, ale najbardziej przy spoglądaniu na boki. Patrząc na wprost, prawie go nie zauważamy.

Inna, bardzo pozytywna rzecz to możliwość manipulowania opcjami w trybie 3D. To nie tylko wspominany już system Resolution+ 3D, ale także jasność, kontrast itd. Bardzo istotna sprawa w przypadku telewizorów 3D, ponieważ obraz trójwymiarowy ma tendencję do bycia zbyt ciemnym. Takiej funkcjonalności brakowało w LG LX9500. Tutaj działa znakomicie.

Obraz

Gorzej jest z podświetlaniem matrycy. Toshiba 46WL768 ma podświetlanie LED, ale niestety brzegowe. Nie byłoby to jeszcze takie straszne, gdyby panele rozpraszające światło na całą matrycę robiły to idealnie. Tak jednak nie jest. Przy wyłączonym świetle i czarnym ekranie widać wyraźnie nierównomierne rozłożenie światła na matrycy.

Obraz

Zazwyczaj nie przeszkadza to bardzo, ale kilka razy widziałem nieprzyjemny efekt podświetlania i gaszenia matrycy przy przejściach z obrazu jasnego w ciemny.

Szczerze? Wolałbym chyba, by ten model miał podświetlanie CCFL, tak jak np. Sony HX700. Telewizor byłby tańszy, a efekt zapewne taki sam lub lepszy.

7000 przyjemności?

Model znakomicie radzi sobie z obrazem 3D i może dać mocnego kopa innym telewizorom 3D. Panel ma też świetny system podnoszenia jakości treści w słabszym, a nawet bardzo dobrym wydaniu. Z drugiej strony system zwielokrotniania liczby klatek zawiódł moje oczekiwania, funkcji internetowych praktycznie tutaj nie ma, a multimedia wariowały podczas testów tak bardzo, że zwątpiłem w sprawność przysłanego do testów egzemplarza.

Jeśli Toshiba pójdzie po rozum do głowy i w przyszłych aktualizacjach oprogramowania doda ciekawe funkcje sieciowe, to zmienię zdanie. Póki co konkurencja zachęca bardziej licznymi dodatkami. Teoretycznie zbędnymi, a w praktyce przyjemnymi. Szczególnie, jeśli wydaje się 7000 zł.

  • Slider item
[1/1]
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)