Trójka: Tomasz Lis nie ma racji. Młodzi od dawna nie słuchają tej stacji [OPINIA]
"Neokomuniści z PIS właśnie tracą młodzież" - tak Tomasz Lis skomentował aferę w radiowej Trójce, wywołanej przez piosenkę Kazika. Wpis dziennikarza dobrze ukazuje problem, jaki ma wielu słuchaczy kultowej stacji: żyją we własnej bańce. I nie chcą wiedzieć, co się wokół nich dzieje.
18.05.2020 | aktual.: 18.05.2020 16:49
Abstrahując od politycznych przyczyn destrukcji programu Trzeciego Polskiego Radia i masowych rezygnacji, warto zastanowić się, dlaczego Trójka jest dziś symbolem wyłącznie dla pewnej grupy. Dla większości - w tym sporej części młodych - jest po prostu obiektem drwin.
Nie, Trójka od dawna nie jest radiem ludzi młodych. A nawet pasuje bardziej odważne stwierdzenie - Trójka od dawna nie jest radiem dla ludzi przed 40. Dla tej grupy wiekowej stacja jest raczej symbolem skostnienia.
Wychowany na Trójce
Najlepiej tę grupę podsumował swego czasu autor fanpage'a "Wychowany na Trójce". Parodiował on poglądy "typowego słuchacza" Programu Trzeciego. Stworzył wizerunek mężczyzny po 50., słuchającego "klasycznego rocka", wielbiącego Pink Floyd, niecierpiącego hip-hopu i muzyki powstałej w XXI wieku. No, chyba że brzmi jak ta z lat 70. i nagrana została za pomocą gitar. Ta muzyka otrzymała zresztą uroczo brzmiącą łatkę - "dadrock", czyli "rockowa muzyka naszych ojców".
Kult klasyki
"Wychowany na Trójce" tak opisał korzenie swojego szyderczego profilu:
Świętem dla fana Trójki - a dla przeciwników potwierdzeniem ich argumentów - jest coroczny Top Wszech Czasów. W tegorocznym TOP 10 nie znajdziemy ani jednej piosenki, która zostałaby nagrana po 1991 roku! Aż osiem nagrano w latach 70.
I nie chodzi nawet o spór, czy Pink Floyd albo Queen to dobre, czy przereklamowane zespoły. Przeglądając wyniku "topu" z ostatnich nastu lat, można odnieść wrażenie, że dla słuchacza Trójki nie istnieje nic innego poza "Another Brick in the Wall" czy innym zestawem szlagierów. To kanon nie do ruszenia, nawet w obrębie tego samego gatunku. Trzeba znać i wielbić, bez zagłębiania się w szczegóły. A nowa muzyka jakby istniała gdzieś na marginesie.
Podobnie jest zresztą z cotygodniowym zestawieniem. W ostatnich tygodniach na liście królowały przeboje takich zespołów jak Deep Purple, The Rolling Stones, Pearl Jam, Alanis Morissette, Tool, a nawet The Cure. Momentami trudno uznać, czy leci aktualne notowanie, czy ktoś odkurzył archiwa.
Nie ma niczego złego w wielbieniu klasyki, ale to dobrze pokazuje pewne zamknięcie się na określoną muzykę - nie puszcza się nikogo spoza swojego kręgu. Wyjątkiem był Dawid Podsiadło, a nawet Taco Hemingway, który - nie wiedzieć czemu - podbijał trójkową listę przebojów. Ale nie licząc takich przypadków, jeszcze przed włączeniem audycji można było przewidzieć, jakiego klasyka gospodarz zaproponuje.
Trójka dla elity
O kryzysie radia mówi się od dawna. Jedni pomstują na radiostacje, serwujące wyłącznie miałkie, współczesne hity. Inni wytykają, że - tak jak w Trójce - lecą głównie "stare dobre przeboje". Dlaczego to jednak własnie słuchacze Trójki stali się obiektem żartów i memów, a nie reszta?
Bo to głównie "trójkowcy" podkreślają elitarność radia, a także wyższość swoich ulubionych gatunków, jak hard rock czy rock progresywnych, wobec wszystkiego, co nowe.
Dobrze pokazywały to reakcje na program Wojciecha Manna i Anny Gacek. Mann, guru rockowców, puszczał ostrą muzykę, zaś współprowadząca wolne, wrażliwe utwory, które Mann "wyśmiewał" za delikatność. O ile w programie była to pewna konwencja, tak czytając wpisy fanów Trójki, czy uczestnicząc w dyskusjach z nimi, widać było, że wielu odbierało ten podział całkiem na poważnie. I że nowa muzyka to jakieś smutne, nudne brzdękanie, wobec potęgi dawnych przebojów.
Bycie prawdziwym fanem Trójki to również zestaw określonych gestów i poglądów. Nie bez przyczyny autor szyderczego profilu na Facebooku w rozmowie z portalem 3szostki.pl podkreślił, że jego alter ego musiało zostać KOD-owcem.
Na podobny problem zwrócił uwagę Xawery Stańczyk w swoim tekście opublikowanym na portalu screenagers.pl.
Trójka była radiem młodej, wielkomiejskiej inteligencji początku lat 80., która wkrótce wyewoluowała w coś w rodzaju klasy średniej. Tamte przemiany stanowią już historię i tak samo do historii powinno przejść radio, które stanowiło ich symboliczną reprezentację, a w jakimś stopniu pewnie też katalizator.
Polityczne spory, w które zamieszana jest Trójka od lat (bo przecież to nie tylko cenzura Kazika czy ostatnie odejścia znanych nazwisk, ale również akcja z czekoladowym orłem, której Trójka była współorganizatorem), są zresztą typową kłótnią w Polsce. Walka o "wolną Trójkę" nie może poruszyć kogoś, kto oczekuje od polityków i opozycji czegoś więcej niż hasła "kiedyś to było".
Oczywiście Trójka miała i ma słuchaczy, którzy zdają sobie sprawę, że istnieje inna muzyka poza Queen i Pink Floyd. Zresztą w zasadzie od lat 80. istniały tam audycje, które otwierały słuchaczy na nowe brzmienia. Ale na wizerunek dinozaurów rocka radio zapracowało sobie dawno temu. Dzisiejsze przewidywania Tomasza Lisa, że "młodzież" obrazi się na władzę, bo gmerano w liście przebojów - i to jeszcze przy utworze Kazika - brzmią po prostu śmiesznie.
Trójka w pewien sposób została zawłaszczona. Przez ludzi o określonych poglądach muzycznych i ideowych - nawet jeżeli nie wygłaszano ich wprost, to czuć było, do jakiego słuchacza Trójka jest adresowana. Nie oznacza to, że należało tam zrobić czystki i stosować niedozwolone chwyty. To po prostu tłumaczy, dlaczego nie ma co liczyć na to, że poza brygadami wiernych fanów ktokolwiek za takim radiem zatęskni. Młodzież, o ile miłością do Trójki nie zarazili ich rodzice, już dawno z tego sporu się wypisała.