Trzy nowe trendy, które psują świetne gry

Moja analiza zjawiska na przykładzie NBA 2k14 na PS4. Takie case study ;)

Król James w pełnej krasie
Król James w pełnej krasie
Krzysztof Janicki

Najpierw odrobinę tła. NBA 2k14 to świetna gra. Na PS3. Na PS4 to symulator koszykówki bliski już ideałowi. Jestem absolutnie zachwycony rozgrywką, co dwukrotnie dałem wyraz w recenzjach na Gamezilli - raz current-genowo, raz next-genowo. Żeby nie być gołosłownym dodam jeszcze, że z serią mam nieustanny kontakt od roku 2010, a z przerwami niemalże od jej początków - od NBA 2k1 na ś.p. Segę Dreamcast. Jednak grę trapią trzy plagi, które eufemistycznie zwą się najnowszymi trendami w branży, a które doprowadzają mnie do białej gorączki i co rusz doprowadzają na skraj porzucenia gry.

Plaga pierwsza: Zawsze online, czyli wtedy, kiedy nam akurat działają serwery

NBA 2k14 jest przykładem perfidnej gry, która niby nie wymaga stałego połączenia z netem, ale jednak wymaga. Otóż wszystkie najważniejsze tryby - czyli MyCareer, MyTeam i moje ulubione MyGM - można grać albo offline, albo online. Ale kiedy już zaczniecie w jednym trybie, to nie ma odwrotu. Znaczy da się jeszcze przejść z online na offline, ale raz na zawsze. Dodam, że nie chodzi tu o rywalizację z innymi graczami, tylko o klasyczną rozgrywkę single player, z tym, że aktualizowaną i zapisywaną na serwerach 2K Sports.

Sęk w tym, że gra wymaga połączenia z serwerem, żeby tryb uruchomić oraz żeby zapisać jakikolwiek postęp. Jeśli więc serwery nie działają - a zdarza im się to często - to nie zagracie. Jeszcze gorzej, jeśli padną tuż przed momentem zapisu po wygranym meczu - nici z zachowania progresu. Do menu i od nowa. Mi się to przydarzyło po epickiej wygranej nad Miami Heat...

NBA jest jak Egipt - piękny, ale trapią go plagi
NBA jest jak Egipt - piękny, ale trapią go plagi

Plaga druga: Mikrotransakcje, czyli mamy cię za oszusta

Nie hejtuję mikrotransakcji za sam fakt bycia mikrotransakcjami. Szczególnie, że w NBA 2k14 nie są aż tak nachalne i wymuszone, jak chociażby w najnowsze Forzie na Xbox One. Ceny też są takie, że da się na nie normalnie zarobić wygrywają mecze, a nie sięgając po prawdziwe pieniądze. Autorzy przeginają tylko momentami: np. kiedy każą sobie zapłacić grową walutą za odblokowanie jakiejś umiejętności (np. negocjacyjnej jako menedżer), a potem jeszcze każdorazowo za jej użycie. Przypominają mi się wtedy gierki fejsbukowe, gdzie żeby pójść dalej musisz zapłacić lub spamować znajomych.

Nie, to nie jest najgorsze. Za to do szału doprowadza mnie, że przy każdym zarobieniu lub wydaniu growej waluty fakt ten musi zostać zapisany na pie*nym serwerze! Pomijając już ich wybiórcze działanie, oznacza to każdorazowe, kilkusekundowe łączenie przy każdym zakupie strojów czy punktów umiejętności! Rozwój swojego zawodnika to koszmar. Nie da się rozdysponować punktów i na koniec potwierdzić, żeby serwer sobie zapisał. Nie, o nie, każdy jeden punkcik musi być odnotowany i z uploadowany. Marnotrawienie czasu graczy.

Love & Hate Relationship - wspaniała gra, która przyprawia mnie o masę nerwów
Love & Hate Relationship - wspaniała gra, która przyprawia mnie o masę nerwów

Plaga trzecia: Content na glinianych nogach

Smuci mnie również, że obecnie wydawcy wolą wsadzić kolejny tryb rozgrywki niż dopracować te, które już mają. NBA 2k14 jest tego naczelnym przykładem. Jedną z największych nowinek next-genowych miał być tryb The Park, czyli wirtualny park z boiskami do streetballa, gdzie spotykałyby się avatary graczy i rozgrywały między sobą sparingi. Sęk w tym, że tryb ten przez wiele tygodni od premiery gry nie działał zwyczajnie - głównie serwery nie dawały rady. Teraz podobno da się grać, ale już nie chciało mi się sprawdzać.

Mnie lenistwo twórców ubodło w kwestii sejwów - najważniejszego elementu gry właściwie. Bo po co włączać grę, jeśli nie będzie można zapisać progresu? A sejwy w NBA 2k14 lubią się psuć. Ostatnio prawie się z grą rozstałem, bo się zepsuł zapis z karierą graną od 3 miesięcy. Miałem farta, bo dzień później wyszła aktualizacja, po której sejw się naprawił. Życie na krawędzi normalnie. Nigdy nie wiesz, czy przy kolejnym włączeniu wszystkiego nie trafi szlag.

Podsumowując: gry kiedyś były lepsze! Działały...

Źródło artykułu:WP Gadżetomania

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.