Uff, nasza wolność uratowana! Sejm rezygnuje z blokowania porno w Internecie

Uchwała o ograniczeniu internetowej pornografii została wycofana z Sejmu. Powody są dość banalne, ale jest nadzieja, że na razie nikt Internetu nam cenzurować nie będzie.

Zdjęcie aktorki porno pochodzi z serwisu Shutterstock. Autor: Kobby Dagan
Zdjęcie aktorki porno pochodzi z serwisu Shutterstock. Autor: Kobby Dagan
Marta Wawrzyn

Wolność, prywatność i cycki – grupa prawicowych posłów chciała nam zabrać to wszystko za jednym zamachem, ale na szczęście do najgorszego nie dojdzie, przynajmniej na razie. Marszałek Sejmu odesłał projekt uchwały autorom z powodu błędu formalnego i jest szansa, że pomysł już nigdy nie przejdzie.

Uchwała o ograniczaniu porno znika z Sejmu

Uchwałę o Internecie bez pornografii zgłosiła grupa posłów pod przewodnictwem Beaty Kempy. W zasadzie to nie miało być specjalnie niebezpiecznego dla internetowej wolności – mówiło się, że jeśli pomysł przejdzie, nikt nie będzie zmuszał dostawców Internetu do blokowania porno, forsowane będą raczej półśrodki, takie jak obowiązek udostępnienia za darmo oprogramowania filtrującego. Czyli w zasadzie wiele by się nie zmieniło – jeśli jakiś rodzic chciałby zablokować dostęp do filmów dla dorosłych na komputerze dziecka, mógłby to zrobić. Dokładnie tak jak może to zrobić teraz.

Ale po drodze byłoby mnóstwo krzyku o odbieraniu wolności i prywatności. Uchwała budziła całkiem zrozumiałe obawy – eksperci mówili, że może dojść do cenzury Sieci (i to nie tylko stron porno, bo przecież takie słowa jak "seks" są też na innych stronach) albo naruszeń prywatności użytkowników. Krótko mówiąc, w momencie kiedy Polska ma poważniejsze problemy, ze służbą zdrowia na czele, debata o internetowej pornografii nikomu nie przyniosłaby pożytku.

Zdjęcie strony porno pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie strony porno pochodzi z serwisu Shutterstock

Błąd formalny uratował Internet

Wolność, prywatność i wszystko inne uratował błąd formalny. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski zauważył, że aby uchwała trafiła pod obrady, powinno ją popierać 15 posłów. Tymczasem jeden z tych, którzy ją popierali, Jarosław Żaczek, został wybrany na burmistrza Ryk i zrzekł się mandatu. W efekcie zostało tylko 14 podpisów, co pozwoliło marszałkowi pozbyć się kłopotu. Bo okazuje się, że tym właśnie była ta uchwała – kłopotem. TVN24 cytuje wypowiedzi posłów, którzy odetchnęli z ulgą. "Wielu spadł kamień z serca, bo od początku nie wiadomo było, co z tym fantem zrobić" – mówi anonimowy parlamentarzysta.

Odetchnęli przedstawiciele narodu, którym głupio było przyznać się, że nie chcą chronić dzieci przed złem, odetchnąć może też naród. Internet pozostanie Internetem. Nie wiadomo oczywiście, czy na zawsze – Beata Kempa zapowiada powrót projektu w kolejnej kadencji Sejmu. Ale nawet jeśli rzeczywiście pomysł cenzurowania Sieci powróci, prawdopodobnie w takiej formie, że nie będzie czym się przejmować. Aktualnie mówi się już nie o blokowaniu stron dla wszystkich użytkowników, a o udostępnianiu przez dostawców bezpłatnego oprogramowania, i to tylko osobom, które zgłoszą taką potrzebę. Jeżeli ta wersja powróci – czy to w Sejmie, czy w ministerstwie – głosów sprzeciwu będzie pewnie mniej niż teraz. Ale jakieś będą, choćby dlatego, że nie ma bezpłatnych obiadów, takie oprogramowanie kosztuje i ktoś za nie zapłacić będzie musiał.

Jakieś próby odbierania nam internetowej wolności na pewno prędzej czy później pojawią się znowu – z porno na razie nie wyszło, ale przecież jeszcze są strony z hazardem, które chciałby zablokować wiceminister finansów. Prawodawcy mają to do siebie, że uwielbiają regulować to, czego nie rozumieją i co jeszcze nie zostało uregulowane. Nie tylko polscy – wystarczy popatrzeć na Wielką Brytanię, która wprowadziła bardzo drastyczne ograniczenia dostępu do internetowej pornografii.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.