Uliczne automaty w Japonii będą działać nawet po awarii zasilania
Japończycy są wielbicielami maszyn vendingowych. Ulice pełne są automatów sprzedających wszystko, co tylko Europejczyk jest w stanie sobie wyobrazić, oraz całe mnóstwo rzeczy, które wyobraża sobie dopiero, gdy o nich usłyszy. Te urządzenia stają się jednak bezużyteczne, gdy zabraknie prądu. Co wtedy robić?
15.03.2012 | aktual.: 10.03.2022 16:02
Japończycy są wielbicielami maszyn vendingowych. Ulice pełne są automatów sprzedających wszystko, co tylko Europejczyk jest w stanie sobie wyobrazić, oraz całe mnóstwo rzeczy, które wyobraża sobie dopiero, gdy o nich usłyszy. Te urządzenia stają się jednak bezużyteczne, gdy zabraknie prądu. Co wtedy robić?
Przerwy w dostawach prądu, zwłaszcza w rejonie tak aktywnym sejsmicznie, nie są zapewne niczym niezwykłym, jednak mogą powodować spore utrudnienia. Jak żyć, gdy nie można kupić w ulicznym automacie Pepsi o smaku baobabu? Na szczęście udało się znaleźć rozwiązanie tego problemu.
Z pomocą przyjdzie wówczas maszyna vendingowa firmy Sanden, która w typowej sytuacji działa jak jedno z 5,5 mln japońskich urządzeń tego typu. Wystarczy jednak przerwa w zasilaniu, by sprzęt pokazał swoją prawdziwą naturę – zamiast czekać na wznowienie dostaw prądu, nadal działa, o ile klienci przed zakupem odpowiednio długo pokręcą korbą.
Zadanie jest większym wyzwaniem, niż mogłoby się wydawać. Jak widać na poniższym filmie, trzeba przygotować się na niebagatelną dawkę aktywności fizycznej. Wietrzę w tym podstęp producenta urządzenia – jeśli komuś przed zakupem nie chciało się pić, to po dostarczeniu niezbędnej do działania ilości energii z pewnością kupi jakiś napój. 70 obrotów korbą wystarczy, aby kupić z automatu do siedmiu przedmiotów.