Unia chce znieść ograniczenia geograficzne w dostępie do usług w Sieci. Jestem za!

Zdjęcie flag państw unijnych pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie flag państw unijnych pochodzi z serwisu Shutterstock
Marta Wawrzyn

07.05.2015 12:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Polak nie może oglądać brytyjskiego Netfliksa, nie skorzysta z każdej usługi w Amazonie, w wielu krajach może mieć nawet kłopot z zakupem biletów kolejowych przez Internet. Ograniczenia geograficzne są irytujące i nie pomagają w walce z piractwem. Dobra wiadomość jest taka, że Unia Europejska zamierza coś z tym zrobić.

Świat podzielony na strefy, w których jedni dostają wcześniej, a inni później dostęp do tych samych usług, nie ma żadnego sensu. Jedyny efekt jest taki, że ci, których traktuje się jak klientów drugiej kategorii. uciekają się do piractwa albo używają VPN, by i tak dostać to, czego mieć nie mogą, bo mieszkają w niewłaściwym kraju.

O tym problemie pisaliśmy na Gadżetomanii wiele razy, mówił też o nim szef Netfliksa, który toleruje klientów korzystających z VPN, mimo że wiele razy branża filmowa domagała się, aby ich zaczęto blokować. Netflix uważa, że rozwiązanie problemu może być tylko jedno: zdjęcie blokad geograficznych. Jeśli usługa stanie się globalna, nikt nie będzie musiał korzystać z rozwiązań, które pozwalają omijać ograniczenia terytorialne. I dopiero wtedy będzie można zabrać się za walkę z prawdziwym piractwem.

Co ciekawe, unijni biurokraci właśnie się z tym zgodzili. Unia Europejska co prawda nie ma mocy, która sprawi, że tego samego dnia Polak będzie mógł oglądać ten sam film co Amerykanin czy Japończyk. Ale może sprawić, że w całej zjednoczonej Europie zostanie to ujednolicone – to znaczy wszyscy będą mieli dostęp do tych samych usług w tym samym czasie, bez żadnych ograniczeń geograficznych.

"Daredevila" w Polsce nie da się obejrzeć legalnie
"Daredevila" w Polsce nie da się obejrzeć legalnie

W końcu, jak przypomina "Gazeta Wyborcza", która donosi o unijnych planach, UE opiera się na jednolitym rynku. W gospodarce tradycyjnej to działa od lat, tylko w świecie usług cyfrowych wciąż są sztuczne granice. Narzucają je same firmy, które rozgraniczają klientów na tych, którzy mogą mieć dostęp do ich usług i tych, którzy go mieć nie mogą. VPN zazwyczaj nie wystarczy, jeśli chcemy kupić coś, czego kupować nie mamy prawa. Wystarczy, że mamy kartę kredytową z "niewłaściwego" kraju i transakcja nie przejdzie. Problem nie dotyczy tylko Netfliksa czy Amazona, życie jest nam utrudniane na każdym kroku. Chcemy wydać pieniądze za granicą, zagranica nie chce ich przyjąć.

Komisja Europejska zapowiedziała, że walka z tego typu blokadami ma być jednym z głównych punktów strategii jednolitego rynku cyfrowego. Dodatkowo Unia zamierza badać wszelkie bariery w handlu transgranicznym świadomie wprowadzane przez duże firmy z branży IT dla zwiększenia zysku.

To dobra wiadomość. Absurdem jest, że w Europie nie ma już granic fizycznych, a kiedy chcemy kupić w Sieci to samo, co może kupić Brytyjczyk czy Niemiec, natrafiamy na barierę i chcąc nie chcąc z usługi rezygnujemy. Często przy tym uciekając się do piractwa. Cieszy, że ktoś wreszcie popatrzył na tę sytuację z punktu widzenia klientów, a nie gigantów branży rozrywkowej, którzy działają tak, aby wycisnąć z nas jak najwięcej pieniędzy.

Zła wiadomość jest taka, że to potrwa. W Unii Europejskiej wprowadzenie najprostszej zmiany trwa latami i w tym przypadku nie będzie inaczej. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w 2020 roku doczekamy się Europy bez granic w Internecie. Trzeba jednak pamiętać, że to, co planują unijni urzędnicy, to z punktu widzenia dużych firm prawdziwa rewolucja. Na pewno będą one walczyć o zachowanie status quo. Krótko mówiąc – prędzej doczekamy się oficjalnego wejścia Netfliksa do Polski, niż będziemy mogli legalnie oglądać brytyjskiego.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (1)