Upodabnianie się do Google+ zabije Facebooka czy raczej go wzmocni?

Szef Antywebu Grzegorz Marczak uważa, że liczne zmiany, które wprowadził Facebook, nie wyjdą mu na zdrowie. Serwis robi się po prostu zbyt skomplikowany. Ale czy to faktycznie źle?

Nie będzie łatwo wygrać z tym panem (Fot. Flickr/Robert Scoble/Lic. CC by)
Nie będzie łatwo wygrać z tym panem (Fot. Flickr/Robert Scoble/Lic. CC by)
Michał Michał Wilmowski

20.09.2011 | aktual.: 14.01.2022 12:48

Szef Antywebu Grzegorz Marczak uważa, że liczne zmiany, które wprowadził Facebook, nie wyjdą mu na zdrowie. Serwis robi się po prostu zbyt skomplikowany. Ale czy to faktycznie źle?

Opisując zmiany ustawień prywatności, a potem grupowanie znajomych, miałem bardzo mieszane uczucia. Zmiany to zawsze ciekawa rzecz, ale przecież siłą Facebooka była do tej pory prostota.

Dokładnie ten sam problem zauważył Grzegorz Marczak, któremu w szczególności nie spodobała się ostatnia z nowości, opisywana także przez nas subskrypcja. Zdaniem szefa Antywebu tych zmian jest już za dużo.

Facebook nie dla wszystkich?

Facebook po zmianach staje się niezrozumiały dla przeciętnego użytkownika. Jak pisze Marczak:

Kto z 750 milionów internautów będzie miał czas i ochotę na rozgryzanie meandrów kolejnych funkcji Facebooka, w momencie kiedy serwis służy mu do czatu, publikacji zdjęcia i wysłania krótkiej informacji znajomym?

Jego zdaniem większość nowych funkcji jest kompletnie niepotrzebna. Skorzysta z nich może kilka, może 10 procent użytkowników (czyli pewnie i tak więcej niż Google+ posiada w ogóle!). Reszta w ogóle do nich nie zajrzy. Nie zauważy w ogóle różnicy. Po co w takim razie to w ogóle wprowadzać?

Zgadzam się, że wygląda to wszystko chaotycznie. Zgadzam się, że z tych wszystkich zaawansowanych opcji korzystać będzie niewiele osób (przynajmniej na razie). Nie uważam jednak (a do tego wniosku doszedłem również po przeczytaniu Waszych komentarzy pod moimi ostatnimi tekstami o Facebooku), żeby komukolwiek miała stać się krzywda.

Dopóki Facebook nie wciska nam żadnych nowości na siłę, nie ma powodów do paniki. Owszem, grupowanie znajomych za pomocą smart lists jest dziwne i raczej niepotrzebne, zwłaszcza że narzędzia do tworzenia grup już wcześniej serwis posiadał. Subskrypcja też niekoniecznie do mnie trafia.

Ale zapewne nie wszyscy myślą tak jak ja. Ci, co chcą, niech więc korzystają z nowych opcji do woli. Reszta może cieszyć się starym, dobrym Facebookiem.

Nie wolno pozostać w tyle

Grzegorz Marczak twierdzi, że Facebook za bardzo zapatrzył się na Google+ i w związku z tym się pogubił. Być może. A może to jednak przemyślana strategia, a jej celem jest zatrzymanie tych użytkowników, którzy w końcu uciekliby do konkurencji, zwabieni lepszą ofertą?

Największy serwis społecznościowy świata na razie radzi sobie znakomicie. Ale historia tego typu wynalazków dowodzi, że ludzie szybko się nudzą. Trzeba więc cały czas dawać im coś, co ich serwisem zainteresuje na nowo.

Teraz Facebook po kolei proponuje swoim użytkownikom wszystko, co Google+ już ma: grupy, możliwość czytania statusów osób, które nie chcą nas mieć wśród znajomych, lepsze ustawienia prywatności. Proponuje, bo nie ma wyjścia. Nie może pozostać w tyle. Musi udowodnić, że jest w stanie zapewnić absolutnie wszystko.

Przy okazji pokazuje, że użytkownicy są ważni. Są wysłuchiwani. Narzekali na całkowity brak prywatności? Teraz już raczej nie mają powodu. Narzekali, że nie da się pogrupować znajomych? Już się da.

Facebook udowadnia, że jest w stanie dać użytkownikom wszystkie nowe zabawki, jakie im się tylko zamarzą. I słusznie, bo Zuckerberg nie może nie robić nic, wiedząc, jakie Google ma doświadczenie w przejmowaniu kolejnych segmentów rynku.

Czy kierunek, w którym podąża, okaże się słuszny? Zobaczymy. Nie sądzę jednak, żeby upodabnianie się do nowego konkurenta miało zabić Facebooka. Prędzej zabiliby go znudzeni użytkownicy.

Źródło: Antyweb

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.