Utopia, która zawsze jest antyutopią. Filmowy świat przyszłości w klimacie noir
07.06.2013 13:27, aktual.: 13.01.2022 11:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na ekrany polskich kin właśnie wchodzi "Noc oczyszczenia", mroczny thriller science fiction, w którym wymyślono nietypowy sposób na radzenie z przestępczością - raz do roku przez 12 godzin wszelkie zbrodnie stają się całkowicie legalne. Ale historia kina pokazuje, że tego typu pomysły nie kończą się dobrze dla bohaterów.
Na ekrany polskich kin właśnie wchodzi "Noc oczyszczenia", mroczny thriller science fiction, w którym wymyślono nietypowy sposób na radzenie z przestępczością - raz do roku przez 12 godzin wszelkie zbrodnie stają się całkowicie legalne. Ale historia kina pokazuje, że tego typu pomysły nie kończą się dobrze dla bohaterów.
"Noc oczyszczenia" dzieje się w niedalekiej przyszłości. Wydaje się, że Amerykanie wreszcie znaleźli sposób na idealne społeczeństwo. Prawie nie ma bezrobocia, zaś wskaźniki przestępczości są najniższe w dziejach. A ta sielanka trwa, ponieważ wymyślono nowatorski i skuteczny sposób na przestępców: raz w roku przez 12 godzin wszelkie zbrodnie są dozwolone. Można nawet zabić człowieka bez konsekwencji.
Łatwo się domyślić, co się dzieje w takiej sytuacji. Ludzie barykadują się w domu i starają się przeżyć. Wielu jednak staje przed wyborem: zabić lub zostać zabitym. Taki właśnie dylemat moralny ma rodzina Sandinów, której głowę gra Ethan Hawke. Czy przetrwają tę noc i czy ich życie kiedykolwiek wróci do normy?
Mary Sandin w tym filmie gra Lena Headey, angielska aktorka znana z wielu spektakularnych produkcji. Obecnie oglądamy ją w "Grze o tron" jako Cersei, ale była też żoną Leonidasa w słynnych "300" oraz tytułową bohaterką w "Kronikach Sary Connor". A w zeszłym roku Headey pojawiła się na ekranach w filmie "Dredd". Wcieliła się tam w złowieszczą Ma-Ma, byłą prostytutkę bezwzględnie przewodzącą gangowi.
W "Dreddzie" Headey odgrywała postać znajdującą się w dokładnie odwrotnej sytuacji, niż rodzina Sandinów. Ma-Ma zamknęła sędziego Dredda oraz jego koleżankę w gigantycznym budynku-mieście, a następnie kierowała polowaniem. Tymczasem w "Nocy oczyszczenia" to postać Headey jest ofiarą polowania.
"Noc oczyszczenia" łączy z "Dreddem" nie tylko Lena Headey, ale też ponura wizja przyszłości Ameryki – rządzonej przez korporacje i kult przemocy. W "Dreddzie" przemoc przyjmuje niemal postać anarchii, z którą sędziowie ledwo sobie radzą, zaś w "Nocy oczyszczenia" Amerykę przyszłości pozornie wypełnia spokój i dobrobyt. Jednakże ostatecznie wszystko sprowadza się do tego samego – załatwienia interesów przy pomocy pistoletu, karabinu, noża lub jakiejkolwiek innej dostępnej broni.
"Noc oczyszczenia" jest więc kolejnym filmem wpisującym się w nurt nazywany future noir lub tech noir – ukazuje ponurą przyszłość, gdzie rozwój technologii przyczynia się do ograniczenia praw jednostki i pozostawienia jej samej sobie wobec potęgi międzynarodowych korporacji. Pojedynczy człowiek (lub niewielka grupa) muszą więc sami walczyć o sprawiedliwość – wbrew władzom, układom i siłom bezpieczeństwa.
Mroczny świat przyszłości
Najsłynniejszym filmem tego nurtu jest "Blade Runner" - opowieść o policjancie, którego zadaniem jest wyszukiwanie androidów przebywających nielegalnie na Ziemi. Podczas swojego śledztwa Rick Deckard odkrywa prawdę o mechanizmach rządzących światem (ale nie odkrywa prawdy o sobie – chociaż to już zależy od licznych interpretacji filmu).
W "Łowcy androidów" mamy i wielkie korporacje, i mroczną wizję społeczeństwa przyszłości – ale warto zaznaczyć, że większość ludzi (jak możemy się domyślać) żyje sobie całkiem spokojnie. Walka rozgrywa się gdzieś obok nich – tymczasem w "Nocy oczyszczenia" okoliczności wymuszają w końcu na każdym, aby wziął udział w krwawej grze (swoją drogą, zaprezentowana w "Nocy oczyszczenia" wizja społeczeństwa, które jest zmuszane do śmiertelnej rywalizacji, przywodzi nieco na myśl "Igrzyska śmierci").
Za film future noir uważany jest też "Raport mniejszości" (nakręcony zresztą także na motywach prozy Dicka). Żyjący w błogim przeświadczeniu o perfekcyjności systemu, któremu służy John Aderton (Tom Cruise) nagle odkrywa, że otaczająca go rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, niż się spodziewał. A to, co uważano za największe osiągnięcie ludzkości – czyli system przewidywani przestępstw – jest jednym wielkim humbugiem.
W bardzo podobnej sytuacji odnajduje się w pewnym momencie John Preston (Christian Bale), strażnik porządku na Ziemi zniszczonej trzecią wojną światową. Bohater "Equilibrum", podobnie jak John Aderton jest ważnym funkcjonariuszem tropiącym złych ludzi, który stopniowo przekonuje się, że sam służy Złu – a program "uspokajania" ludzi poprzez pozbawianie ich emocji służy tylko ich zniewoleniu.
Utopia jest zawsze antyutopią
W wielu filmach o przyszłości Ziemi (jeśli nie w większości) przemoc pozostaje stałym elementem. Można to tłumaczyć upodobaniami widzów filmów science fiction, ale przecież wcale nie jest tak, że fani SF doceniają wyłącznie produkcje ociekające krwią. Jednym z najmroczniejszych filmów o "idealnym" świecie przyszłości jest bardzo dobrze oceniania i praktycznie pozbawiona scen przemocy – chociaż i tu dochodzi do zabójstwa - "Gattaca" (w której gra młodszy o niemal 20 lat Ethan Hawke). W "Gattace" także władza należy do korporacji, a jej podstawą są wszechobecne badania genetyczne. By sprostać wyśrubowanym wymogom, ludzie hodują swoje dzieci dobierając im odpowiednie geny. Kto nie jest produktem bioinżynierii jest skazany na los podczłowieka.
Hollywood najwyraźniej nie wierzy więc w to, że przyszłość Ameryki lub całej ludzkości może być jasna. Owszem, technologia będzie szybko się rozwijać, ale tak naprawdę w żaden sposób nie poprawi ona losu ludzi. Co najwyżej pomnoży sposoby na uczynienie z nas niewolników. Zaś socjalne bezpieczeństwo (praca, pieniądze itp.) będzie wg Hollywood uzależnione właśnie w pokorne oddanie się w niewolę państwu lub korporacjom.
W "Equilibrum" trzeba brać tabletki zabijające emocje, w "Raporcie mniejszości" podporządkowywać się wyrokom jasnowidzów, w "Dreddzie” - sędziów, a "Nocy oczyszczenia" ludzie żyją w świecie, gdzie raz do roku trzeba być gotowym na śmierć lub na uśmiercenie kogoś. Mroczne filmy SF mają jedno wspólne przesłanie: w przyszłości wolny (i żywy) będzie ten, kto to sobie sam wywalczy.