Uwaga na SMS‑y z prośbą o pomoc matce dziecka. To nowy sposób na naciąganie
28.08.2014 12:23, aktual.: 10.03.2022 11:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na usługi SMS premium naciągają już nie tylko na podejrzanych stronach internetowych. Ostatnio oszuści rozsyłają SMS-y z prośbą o pomoc. Odmówicie zagubionej matce dziecka, które "wpisało zły numer telefonu"?
Niebezpiecznik ostrzega przed kolejnymi oszustami, naciągającymi na płatne usługi SMS-owe. Oszustwo, trzeba przyznać, jest dość sprytne.
Matka prosi o pomoc? Nie, to naciągacze!
O tym, jak to działa, poinformował jeden z czytelników Niebezpiecznika. Otóż najpierw dzwoni telefon – tak krótko, że nie da się go odebrać. Niedługo potem z numeru, który dzwonił, przychodzi SMS.
Autorka przeprasza za kłopot i pisze, że podczas rejestracji w serwisie internetowym jej dziecko wpisało zły numer i wysłało wiadomość na nasz telefon, a nie tego serwisu. Czy moglibyśmy odesłać treść SMS-a, jeżeli do nas przyjdzie? "Jeśli to nie sprawi kłopotu". Autorka prośby, podpisująca się jako Ewa, będzie bardzo wdzięczna za pomoc.
Odeślecie treść SMS-a? Wykupicie niepotrzebną usługę
Taka ładna prośba, że chyba każdy chce natychmiast pomóc. Zwłaszcza że o pomoc prosi zdesperowana matka dziecka, które popełniło błąd. I na to właśnie liczą naciągacze. Niebezpiecznik nie wie, jaką usługę wykupi osoba, która "pomoże" pani Ewie, bo czytelnik serwisu nie dał się naciągnąć.
Ale jest pewne, że wiadomość, która się pojawi, to kod PIN. Jeśli go odeślecie, wykupicie kompletnie niepotrzebną płatną usługę, z której nie będzie łatwo zrezygnować. Do tej pory tego typu oszuści działali najczęściej na Facebooku, zachęcając do kliknięcia szokującego albo hurraoptymistycznego (jak ten o przedłużeniu wakacji) nagłówka. Ale widać to już przestało wystarczać.
Najgorsze w tego typu przekrętach jest to, że odwołują się do najbardziej podstawowych ludzkich odruchów. Widzimy mocny nagłówek? Chcemy kliknąć. Matka prosi o pomoc? Oczywiście, że wyślemy SMS-a. I to wystarczy – już nas mają. Nie dlatego, że jesteśmy największymi naiwniakami na świecie, a dlatego, że jesteśmy normalnymi ludźmi.