Uzależnionych od smartfonów przybywa. Tylko czy to faktycznie jest uzależnienie?
Z najnowszych danych wynika, że osób, które teoretycznie zbyt często korzystają z aplikacji, jest coraz więcej. To jednak problem czy może po prostu dziś tak się żyje?
O badaniach firmy Flurra napisał Puls Biznesu. Wyniki na pierwszy rzut oka są alarmujące i przejmujące: „Liczba uzależnionych od urządzeń mobilnych wzrosła o 123 proc. w ciągu ostatniego roku”.
Dane pochodzą z 500 000 aplikacji zainstalowanych na 1,3 mld urządzeń mobilnych, więc nie jest to telefoniczne badanie przeprowadzone na tysiącu losowych mieszkańców.
Co to właściwie znaczy być uzależnionym od smartfona? Jeżeli korzystacie z aplikacji ponad 60 razy dziennie, to wiedzcie, że powinniście pójść na odwyk. Przynajmniej to sugerują badania.
Faktycznie mamy problem?
Sześćdziesiąt razy dziennie – brzmi jak coś, co wykonuje się bardzo często. Wystarczy jednak chwilę się nad tym zastanowić, by dojść do wniosku, że te liczby wcale takie straszne nie są. Wyobraźmy sobie, że na Facebooka wchodzimy w ciągu godziny co minutę. I już spełniamy warunek.
Badanie uzależnienia na podstawie odpalanych aplikacji to... absurd. Mamy chwilę, więc odpalamy aplikację. I możemy to robić kilkukrotnie w ciągu dnia, ale jeżeli spędzamy minutę za każdym razem, to i tak nie poświęcamy temu wiele czasu. Godzina dziennie przy smartfonie? Bez przesady, to nic wielkiego.
Trzeba zrozumieć, że dzisiaj wiele aplikacji ułatwia nam życie. A skoro tak, to dlaczego z nich nie korzystać?
Większy problem jest wtedy, gdy jadąc na wakacje, nie możemy przestać zaglądać na firmowego maila. Albo gdy o trzeciej w nocy wstajemy, żeby sprawdzić, czy na Facebooku nie ma niczego nowego. To już bardziej niepokojące.
Tania sensacja
Wiem, że „wzrost o 123%” brzmi szokująco i sensacyjnie, ale chyba w tym przypadku aż tak groźne to nie jest. Według mnie ważniejsze jest to, po co zaglądamy do aplikacji, a nie to, ile razy to robimy.
Tyle że to zbadać już trudniej.