Valhalla wystawiona na sprzedaż. Kto kupi kultowy serwis?
Valhalla.pl szuka nowego właściciela. Założony jeszcze w ubiegłym wieku, polski wortal przez lata pokazywał, jak powinny wyglądać dobre teksty na temat gier. Choć gwiazda Valhalli zaczęła przygasać już lata temu, marka serwisu wciąż jest bardzo mocna. Dlaczego został wystawiony na sprzedaż?
Valhalla.pl szuka nowego właściciela. Założony jeszcze w ubiegłym wieku, polski wortal przez lata pokazywał, jak powinny wyglądać dobre teksty na temat gier. Choć gwiazda Valhalli zaczęła przygasać już lata temu, marka serwisu wciąż jest bardzo mocna. Dlaczego został wystawiony na sprzedaż?
Gdy odwiedziłem dzisiaj stronę Valhalla.pl, w oczy rzucił się (tego nie dało się nie zauważyć) fioletowy toplayer z ofertą sprzedaży serwisu. Przyznam, że trochę zasmuciła mnie ta informacja.
Nie będę udawał, że w ostatnim czasie byłem wiernym czytelnikiem Valhalli – przez kilka minionych lat zaglądałem tam sporadycznie, ale w czasach gdy korzystanie z Sieci oznaczało piski nawiązującego połączenie modemu, a rachunek za telefon rósł z impulsu na impuls, był to jeden z moich ulubionych serwisów.
Valhallę założył w 1997 roku Adam Jesionkiewicz. Jego dzieło od samego początku było nie tylko świetnym wortalem o grach, ale wyróżniało się na rynku specyficzną stylistyką, nawiązującą do mitologii nordyckiej. Jednym mogło się to podobać, innym nie, ale Valhalla od chwili powstania była „jakaś”, czego nie można powiedzieć o wielu współczesnych, dużych i popularnych serwisach.
Jakością wyróżniały się również publikowane na łamach Valhalli teksty, pisane z jajem, ale rzeczowo i z szacunkiem dla czytelnika. Jak wspomina tamte czasy Jakub Kralka, serwis od początku stawiał na profesjonalizm, oferując swoim autorom wielotysięczne wynagrodzenia (pamiętajmy, że było to kilkanaście lat temu, w samym środku pęczniejącej bańki internetowej).
Pierwszy etap historii Valhalli dobiegł końca po pęknięciu bańki dotcomów. Serwis zakończył działalność w 2001 roku, zostawiając po sobie sporą jak na tamte czasy społeczność fanów i niezwykle silną markę.
Kilka lat później Adam podjął, z pomocą m.in. Artura Kurasińskiego i części starej redakcji, próbę reaktywacji Valhalli. Serwis ponownie zaczął działać w 2005 roku, powracając z tym, co było w nim najlepsze – ze świetnymi tekstami pisanymi przez kompetentnych autorów.
Niestety, kilka lat to w Sieci wieczność. Zmieniły się czasy i odbiorcy. O ile na przełomie wieków internauci byli grupą dość elitarną, to kilka lat później użytkownicy Sieci byli już po prostu przekrojem polskiego społeczeństwa.
Dla statystycznego czytelnika Valhalla mogła wydawać się zbyt hermetyczna, teksty za długie i pełne trudnych wyrazów, a newsy, odbiegające od nieszczęsnego standardu „tytuł + trailer z YouTube’a”, mogły sprawiać wrażenie, że nie są na czasie. Ponadto w serwisy o grach zainwestowały największe portale horyzontalne, a na rynku mocną pozycję zdobyły m.in. GryOnline.pl.
W ostatnich miesiącach pojawił się pomysł radykalnego odświeżenia serwisu, połączonego z rozszerzeniem jego tematyki. Zaprezentowane w Sieci screeny (komplet można zobaczyć na tej stronie) co prawda zrywały z nordyckim klimatem, ale wyglądały bardzo obiecująco. Planowane na drugi kwartał tego roku nowe otwarcie nie doszło jednak do skutku.
Gdy zapytałem Adama o przyczyny sprzedaży Valhalli, przyznał, że rozminęła się z potrzebami masowego odbiorcy – rzesze internautów oczekiwały czegoś innego, niż oferował serwis, a grupa stałych czytelników była zbyt mała, by zapewnić mu rozwój i utrzymanie.
Inwestując własne oszczędności, twórca Valhalli przez kilka lat trzymał ją pod kroplówką, jednak nie mogło to trwać wiecznie. Finał jest widoczny na poniższym screenie: legendarna marka została wystawiona na sprzedaż.