Wojna w Ukrainie. Te karabinki po wojnie mogą być warte fortunę
Na zdjęciach z frontu wojny w Ukrainie można zobaczyć m.in. bardzo rzadkie karabinki, które po wojnie mogą być warte nawet 1 mln zł. Mowa tutaj o konstrukcjach rozsławionych m.in. przez gry z serii "Stalker" czy "Metro".
28.03.2022 | aktual.: 11.04.2022 15:20
Każdy fan powyższych tytułów skojarzy dość unikatowe karabinki AS Wał bądź ich wyborową wersję WSS Wintorez. Na froncie można znaleźć dość sporo zdjęć przedstawiających egzemplarze przejęte przez Ukraińców albo nawet jeszcze posiadane przez Rosjan. Poniższe dwa przedstawiają przejęte podczas walk w Kijowie i Charkowie AS Wała oraz WSS Wintoreza należącego wcześniej do rosyjskich jednostek specjalnych.
Karabinki były też wykorzystywane przez rosyjskich żołnierzy podczas ataku na zaporoską elektrownię jądrową, widziano je także w rękach żołnierzy należących to autonomicznej republiki Inguszetii.
Karabinki były produkowane wyłącznie na użytek jednostek specjalnych ZSRR, a później Federacji Rosyjskiej, i nigdy nie trafiły na rynek cywilny. Można domniemywać, że po uspokojeniu się sytuacji zaczną trafiać na aukcje, gdzie osiągną bardzo wysokie ceny.
Mogą one przekraczać nawet 1 mln zł za karabinek, co pokazuje historia m.in. wyborowej wersji FG-42, która w USA została sprzedana w 2014 r. za 299 tys. USD. W Europie też mamy parę takich aukcji, ale ich rozmach nijak się ma do konkurencji za oceanem.
Wytłumione karabinki AS Wał i WSS Wintorez - historia i budowa
Charakterystyka operacji specjalnych wymaga skrytości, a do tego potrzebna jest cicha broń. W tym celu Specnaz wykorzystywał karabinki AK lub AKM z zamontowanymi tłumikami dźwięku oraz amunicję poddźwiękową. Taka kombinacja ma jednak znaczącą wadę, ponieważ możliwości penetrujące amunicji pośredniej bądź karabinowej zależą w większości od prędkości pocisku.
Pocisk, który musi się charakteryzować prędkością poniżej 340 m/s, ma drastycznie obniżoną możliwość przebijania osłon balistycznych. Z tego względu Rosjanie w połowie lat 80. rozpoczęli badania nad lepszym rozwiązaniem.
Skupiono się na zaprojektowaniu nowej amunicji, wykorzystującej łuskę naboju 7,62x39 mm. Skoro prędkość pocisku jest ograniczona, to projektanci zdecydowali się zastosować bardzo ciężki pocisk 9 mm o masie 250 granów (16 g) w wersji zwykłej (SP-5) oraz przeciwpancernej (SP-6).
Pierwszy wariant jest pełnopłaszczowy oraz zawiera stalowy rdzeń stanowiący 25 proc. masy pocisku, a drugi to pocisk półpłaszczowy z odsłoniętym penetratorem o średnicy 7 mm wykonanym z twardej stali narzędziowej, potrafiącym przebić 8 mm stali na dystansie 100 m. Amunicja 9x39 mm została przyjęta do uzbrojenia wraz z karabinkami AS Wał i WSS Wintorez w 1988 r.
Karabinki charakteryzują się frezowaną komorą zamkową oraz podobnie jak karabinki AK wykorzystują system gazowy o długim skoku tłoka. Różnicą jest ryglowanie zamka, który tak samo jak w AK rygluje się przez obrót, ale ma aż sześć mniejszych rygli (zamiast dwóch).
Kluczowym aspektem jest zintegrowany tłumik dźwięku, a lufa o długości 200 mm (zajmująca około 1/3 tłumika) ma otwory pozwalające na ujście części gazów prochowych z lufy, co zmniejsza ciśnienie.
Same karabinki ważą w zależności od wersji 2,96 kg w przypadku AS Wała bądź 3,41 kg w przypadku WSS Wintoreza z celownikiem optycznym PSO-1. Zasilanie odbywa się z 10- lub 20-nabojowych magazynków, a sam karabinek pozwala prowadzić ogień na dystansie do 400 m.
Są to bardzo ciekawe konstrukcje zaprojektowane stricte do specyficznych zadań, ale w przypadku klasycznej strzelaniny użytkownik ma mocno ograniczony zasięg, przez co często obok AS Wała bądź WSS Wintoreza posiada też inną broń. Widać to w przypadku zdjęcia rosyjskiego żołnierza podczas ataku na elektrownię jądrową w Zaporożu, który ma na plecach także karabin wyborowy SWD.