Wrzucił do Sieci dwa fragmenty Koziołka Matołka, teraz może iść do więzienia
Kiedy obywatel padnie ofiarą cyberprzestępstwa, wymierzenie sprawiedliwości graniczy z cudem. A co się dzieje, kiedy właściciel praw autorskich poskarży się, że jego własność znalazła się bezprawnie w Sieci? Angażowane są siły policyjne dwóch krajów.
Kiedy obywatel padnie ofiarą cyberprzestępstwa, wymierzenie sprawiedliwości graniczy z cudem. A co się dzieje, kiedy właściciel praw autorskich poskarży się, że jego własność znalazła się bezprawnie w Sieci? Angażowane są siły policyjne dwóch krajów.
Nie popieram piractwa. Bardzo się cieszę, kiedy do Polski wchodzą takie serwisy, jak Deezer czy Spotify. Chciałabym, żebyśmy mieli też możliwość oglądania w Sieci filmów i seriali za pieniądze mniejsze niż kosmiczne (Netfliksie, czemu cię jeszcze nie ma w kraju nad Wisłą?). Ale kiedy czytam takie historie, jak ta opisana przez katowicką "Gazetę Wyborczą", mam wrażenie, że żyję w absurdalnym świecie.
Ukradł Koziołka Matołka i za to odpowie
Gazeta opisuje historię Pawła S. z Tychów, który umieścił w Internecie dwa filmiki będące fragmentami "Przygód Koziołka Matołka". Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, właściciel praw autorskich, powiadomiło o sprawie prokuraturę.
Ponieważ filmiki znajdowały się na amerykańskim serwerze, polscy śledczy poprosili Amerykanów o pomoc w namierzeniu adresu IP, z którego je wrzucono. Jak pisze "Wyborcza", wszystko odbyło się szybko i sprawnie, a sprawca właśnie stanął przed sądem. Grozi mu grzywna lub kara pozbawienia wolności do dwóch lat.
Jest przestępstwo, trzeba reagować
Andrzej Orzechowski, prezes studia filmowego z Bielska-Białej, mówi na łamach "GW", że musiał zareagować, w końcu jest to okradanie kogoś z własności. Nawet jeśli przestępca jest bardzo młody i nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, co robi, nie zmienia to faktu, że dokonał kradzieży.
I to prawda - Paweł S. złamał prawo. "Gazeta Wyborcza" zauważa jednak, że przestępstwa przez Internet zdarzają się często i nie zawsze reakcja organów ścigania jest natychmiastowa. Wystarczy przypomnieć sprawę 13-latki z Zabrza:
Korporacja lepsza niż zwykły człowiek?
Być może dlatego, że stoją za nimi wytwórnie, duże firmy, a nie pojedynczy człowiek ze swoją krzywdą.
Ani poseł PiS, ani "Gazeta Wyborcza" nie twierdzą, że obowiązujące prawo jest złe. Domagają się tylko traktowania wszystkich spraw z takim samym zaangażowaniem.
Ale są w Sieci ostrzejsze komentarze. Dużo dalej niż "GW" idzie ze swoim komentarzem "Dziennik Internautów", którzy pisze, że nie doszło do kradzieży, tylko do "publicznego udostępnienia utworu" i tak powinniśmy to nazywać. A poza tym ów utwór powstał za publiczne pieniądze, bo studio z Bielska-Białej było w PRL-u instytucją państwową. Czyli składali się na niego wszyscy Polacy. To czyni całą sytuację jeszcze bardziej absurdalną.
A co Wy sądzicie o tej sprawie? Jaka kara powinna Waszym zdaniem spotkać kogoś, kto umieścił w Sieci dwa fragmenty Koziołka Matołka?