Wychodek | recenzja filmu Zejście 2
Sukces filmu Neila Marshalla, Zejście, polegał na elemencie zaskoczenia i stopniowo budowanemu suspensowi. Co prawda pod koniec otrzymaliśmy standardową w horrorach krwawą łaźnię, ale była to drobna wada, którą można było przełknąć. Na dodatek film zakończył się w niestandardowy sposób, więc pomysł na kontynuację z tą samą bohaterką wydawał się całkowicie chybiony. Pytanie zatem, czy Zejście 2 okazało się godnym następcą oryginału, czy marną podróbką?
13.08.2010 14:03
Sukces filmu Neila Marshalla, Zejście, polegał na elemencie zaskoczenia i stopniowo budowanemu suspensowi. Co prawda pod koniec otrzymaliśmy standardową w horrorach krwawą łaźnię, ale była to drobna wada, którą można było przełknąć. Na dodatek film zakończył się w niestandardowy sposób, więc pomysł na kontynuację z tą samą bohaterką wydawał się całkowicie chybiony. Pytanie zatem, czy Zejście 2 okazało się godnym następcą oryginału, czy marną podróbką?
Niestety, zdecydowanie tym drugim. Poprzez ukazanie dalszych losów Sary, sequel niszczy siłę oddziaływania przewrotnego finału części pierwszej. Ocalała z masakry kobieta trafia do szpitala z zanikiem pamięci. W związku z tym, że na jej ciele znaleziono także krew Juno, innej uczestniczki wyprawy, miejscowy szeryf organizuje misję ratunkową. Nie jest to dobra wiadomość dla Sary, gdyż dziewczyna zostaje zmuszona do pójścia z ekipą i ponownego zmierzenia się z koszmarem z jaskiń.
Innymi słowy, diabli wzięli cały dramatyzm zakończenia oryginału. Twórcy najwyraźniej pomyśleli, że widzów do kin przyciągną znani już wcześniej bohaterowie (kompleks telenowel?). Co zatem zrobić, by główna bohaterka nie zdradziła od razu całej tajemnicy kryjącej się w jaskiniach? Najlepiej niech straci pamięć po traumatycznych przeżyciach ? w ten sposób znowu może wpakować się w dokładnie te same tarapaty. I właśnie to jest największą wadą kontynuacji ? oglądamy niemal idealną kopię. Tak więc znowuż mamy łażenie po grotach, ujęcia kamery z opcją noktowizora, ?zaskakujący? kontakt z mieszkańcami jaskiń i masakrę w drugiej połowie filmu. Co prawda twórcy zaserwowali nam dwa twisty, ale jeden z nich był fanom znany od bardzo dawna (wystarczyło sprawdzić obsadę), zaś drugi w finale jest tak idiotyczny, że szkoda gadać (aż się boję o potencjalną część trzecią).
Mimo że sequel powiela wszystkie najlepsze elementy filmu Neila Marshalla, robi to niestety bardzo nieudolnie. Jon Harris, debiutujący w roli reżysera montażysta oryginału, był z góry skazany na porażkę. Jeśli liczycie na niepokojący i klaustrofobiczny klimat, lepiej obejrzyjcie jeszcze raz część pierwszą. Tutaj czeka na Was sieć idealnie oświetlonych jaskiń (super latarki?), w których nawet mysz się nie skryje. Do tego nuda, przewidywalność i parę absurdalnych scen (wychodek podziemnych kreatur!).
Ja rozumiem, że film trzeba jakoś zareklamować, ale przywoływanie na plakacie Obcego jest policzkiem dla dzieła Ridleya Scotta. Zejście 2 jest kiepską próbą powtórzenia sukcesu poprzednika. Marność nad marnościami, ciśnie się na usta. Unikać jak ognia, jeśli nie chcecie popsuć sobie wrażenia po dobrym oryginale.
Foto: Best Film