Zazwyczaj nie zachwycam się zegarkami od TokioFlash, ale to już drugi przypadek, kiedy udało im się zaproponować gadżet, dla którego chętnie nadszarpnąłbym swój budżet. Wystarczy jedno dotknięcie i czasomierz zmienia się niemal nie do poznania.
Zazwyczaj nie zachwycam się zegarkami od TokioFlash, ale to już drugi przypadek, kiedy udało im się zaproponować gadżet, dla którego chętnie nadszarpnąłbym swój budżet. Wystarczy jedno dotknięcie i czasomierz zmienia się niemal nie do poznania.
Jeżeli zegarek trafi do produkcji (na razie to tylko projekt), to będzie pierwszym na świecie plazmowym czasomierzem.
Choć sam zegarek, do odmierzania czasu, wykorzystuje analogowy mechanizm, to wyraźne wskazówki są widoczne dopiero po przytknięciu palca do powierzchni zegarka.
Urządzenie działa na podobnej zasadzie do popularnych kilka lat temu kul plazmowych. Kiedy dotykaliśmy ich powierzchni, wewnątrz szklanego pojemnika pojawiały się błyskawice, które ciągnęły się od naszych palców aż do centrum kuli. W tym przypadku jest podobnie.
Rolę kuli przejęła koperta zegarka, wewnątrz której ma się znajdować argon i dwie elektrody – jedna odpowiadająca za minuty, a druga za godziny. Elektrody miałyby krążyć po tarczy zegarka napędzane wspomnianym mechanizmem analogowym. Dzięki temu odczytanie godziny byłoby możliwe nawet bez aktywowania plazmowych błyskawic.
Niestety zegarek pozostaje na razie w fazie koncepcyjnej. Właściwie to nie wiem nawet, czy skonstruowanie takiej malutkiej kuli plazmowej połączonej z mechanizmem zegarka byłoby możliwe. Bez wątpienia jednak chciałbym żeby było. Jeżeli Wam również przypadł do gustu plazmowy zegarek, to możecie na niego zagłosować na stronie Tokio Flash. Istnieje szansa, że czasomierz naprawdę zostanie wyprodukowany.
Źródło: TechnaBob