Zobaczymy nagich talibów - TSA leci do Afganistanu
Jak wiadomo, wprowadzanie demokracji w krajach dzikich odbywa się zawsze całościowo, czyli z pełnym dobrodziejstwem inwentarza. Nie mogło być inaczej w przypadku ostatniego wiekopomnego wynalazku wolnych ludów Zachodu, czyli TSA.
01.07.2011 | aktual.: 14.01.2022 13:10
Jak wiadomo, wprowadzanie demokracji w krajach dzikich odbywa się zawsze całościowo, czyli z pełnym dobrodziejstwem inwentarza. Nie mogło być inaczej w przypadku ostatniego wiekopomnego wynalazku wolnych ludów Zachodu, czyli TSA.
Zanim przejdę do meritum sprawy, krótkie przypomnienie, czym jest oraz czym nie jest TSA. Transportation Security Administration to dość świeży twór federalny, którego pierwotnym zadaniem miało być zwiększenie bezpieczeństwa osób podróżujących na terenie USA.
W efekcie powstała struktura, która zatrudnia w większości zupełnych amatorów, a jej sława ogranicza się do amerykańskich lotnisk, gdzie dochodzi do ekscesów natury seksualnej z udziałem oficerów w niebieskich uniformach. Wspomniana amatorszczyzna wypływa co i rusz w kolejnych doniesieniach o wyczynach TSA. W 2006 roku okazało się, że mimo intensywnego macania piersi oraz krocza pasażerów, nie wykryto 20 z 22 podpuch przygotowanych przez biuro kontroli. Wyszło także na jaw, że pasjans i minesweeper okupują ekrany urządzeń TSA podczas skanowania bagażu.
Macanie w Afganistanie
Cały ten cyrk z gołymi skanerami i macaniem ma za 248 milionów dolarów polecieć do lotnisk i baz w Afganistanie. Gwoździem tej eskapady jest oczywiście słynny skaner Secure 1000, który zignoruje ciuchy podejrzanego taliba lub talibki i ukaże muzułmańskie ciało w pełnej krasie. Wojsko zarzeka się, że odpowiedni algorytm zasłoni sfery intymne osoby badanej, ale co zrobić, gdy ciało muzułmanina jest w 100% sferą intymną? Pomijam już proces macania kobiety okutanej w burkę, czy ortodoksyjnego muzułmanina, który nie jest tak układny jak biały człowiek zachodni. On nie będzie się bawił w procesy sądowe, tylko rozwiąże sprawę na miejscu.
Postępy demokracji
Jest chyba oczywiste, że wprowadzanie demokracji to nie takie hop-siup. Kontrakt na dostarczanie infrastruktury do prześwietlania i siły roboczej ma skończyć się dopiero pod koniec 2014 roku. Widzimy więc, że nowy ustrój będzie się osiadał jeszcze kilka lat. Afgańczycy muszą poznać smak wolności, swobód obywatelskich oraz dobrobytu, jaki niesie ze sobą demokracja. Krok po kroku.