Zyro DroneBall: Wii na świeżym powietrzu. Dron latającą piłką - ciekawe, ale niepotrzebne?

Zyro DroneBall: Wii na świeżym powietrzu. Dron latającą piłką - ciekawe, ale niepotrzebne?
Adam Bednarek

16.02.2015 13:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Znamy różne zastosowanie dla dronów, ale czegoś takiego chyba się nie spodziewaliśmy. Zyro DronBall zamienia maszynę w piłkę!

Porównanie do Wii czy też PlayStation Move nie jest przypadkowe. Twórcy zresztą chętnie z niego korzystają. I nic dziwnego, skoro właśnie na tym polega zabawa Zyro DroneBall - macha się kontrolerem, dzięki czemu odbija się… drona. Zamiast piłki.

Zyro DroneBall: dron zamiast piłki

A raczej “odbija”, bo tak naprawdę dron do specjalnego kontrolera, który można trzymać na ręku lub przyczepić np. do rakietki, nawet nie dolatuje, a jedynie dostaje sygnał, że ma zawrócić. Można grać w dronowe wersje tenisa czy squasha - wówczas rywalizuje się z niewidzialną ścianą.

Jest multiplayer, jest single player, więc, teoretycznie, dron to idealny gadżet dla gracza. Ale zastanówmy się: kto chciałby grać jak na Wii/Move na dworze? Po co miałby to robić?!

Obraz

Zaletą takiego badmintona jest fakt, że można grać w niego wszędzie, kosztuje niemało, a rozgrywka jest banalnie prosta. Owszem, w przypadku silniejszego wiatru zabawa odpada, więc jedynie tutaj Zyro DroneBall może zastąpić zwykły sport.

Ale poza tym lepiej grać chyba w tradycyjnego badmintona czy tenisa. Wprawdzie sterowanie dronem ruchem wydaje się być naprawdę kuszące i przez chwilę może bawić, tak z czasem chyba brakowało by mi elementów prawdziwej rywalizacji. Szybkości, nieprzewidywalności, niespodziewanych zagrań. Zyro DroneBall raczej tego nie zapewni - to zbyt wolna maszyna.

Ciekawy eksperyment z dronem

Zyro DroneBall budzi we mnie mieszane uczucia. Zdaje sobie sprawę, że to trochę dziwaczny, niepotrzebny gadżet - nie da tyle frajdy, co prawdziwy, normalny sport, a na dodatek kosztuje sporo: podstawowy zestaw (dron + kontroler) wyceniono na 450 dolarów.

Tak wygląda prototyp
Tak wygląda prototyp

Z drugiej strony to jednak ciekawe, że takie projekty powstają. Bo mimo wszystko próba przeniesienia rozgrywki rodem z gier na świeże powietrze to pomysł oryginalny, ciekawy.

Czy się sprawdzi? Nie wiadomo. Ale między innymi po to jest Kickstarter - żebyśmy mogli się przekonać, czy tego chcą ludzie. Obserwujmy więc, bo może się okazać, że za parę lat to będzie najpopularniejszy sport w parkach i przed blokiem. Tego wykluczyć przecież nie można.

Źródło: Kickstarter, Tabliczni

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (13)