Chytry... Polak z Internetu? Błąd sklepu to pomyłka, a nie okazja
Pamiętacie, co działo się po opublikowaniu filmiku pt. „Chytra baba z Radomia”? Memy, żarty, wyśmiewanie. Tymczasem nie ma się z czego śmiać. Okazja czyni cwaniaka, i widać to szczególnie w Sieci.
27.06.2014 | aktual.: 27.06.2014 11:31
Mogłoby się wydawać, że „cebulak” to jedno z najchętniej wypowiadanych słów w polskiej części Internetu. W skrócie chodzi o wyjątkowo oszczędnych Polaków, którzy skorzystają z każdej okazji, byle tylko nie płacić. Wiecie, o co chodzi. Darmowa reklamówka? Biorę cały karton.
Nie cierpię tego:
Teraz dla wielu cebulakiem jest każdy, kto korzysta z promocji. Otwarcie nowego sklepu z elektroniką, który sprzedaje telewizory w naprawdę niezłej cenie? Internet już ocenia: „Zjazd cebulaków”.Podobne komentarze pojawiają się, gdy serwery cyfrowych sklepów z grami nie wytrzymują i nie da się nic kupić. „O, cebulaki zaatakowały”. Doszło nawet do tego, że cebulakami nazywani są ci, którzy kupują tanie gry w Biedronce. A przecież temu służą promocje: żeby oszczędzać. Nie ma w tym niczego złego, że ktoś chce kupić taniej.
Zabawne, bo w Internecie prawie każdy jest cebulakiem. Korzystasz z promocji? Cebulak. Ktoś rozdaje za darmo i bierzesz? Cebulak. I tak dalej, i tak dalej.
Nauczka? Skądże!
Choć to wyjątkowo idiotyczne, to można by doszukać się w tych licznych obelgach pozytywów. Szans na to, że napiętnowane przykłady czegoś ludzi nauczą. Skoro „chytra baba z Radomia” została tak obśmiana, to ja nie skorzystam z błędu w internetowym sklepie i nie zamówię produktów, które są tanie tylko dlatego, że sklep ma awarię. Nie chcę powtórzyć jej błędu.
Nic z tego.
Jak pisze natemat.pl, przez jakiś czas internetowy sklep Nike traktował złotówki tak jak dolary. Łatwo się domyślić, co to oznaczało: jeżeli buty kosztowały 200 dol., to w wyniku błędu klienci kupowali je za 200 zł.
Nie ma się co oszukiwać: ewidentny błąd sklepu, i widać to od razu. Zdarza się, choć znacznie częściej w rzeczywistości niż w Sieci. Pani w sklepie się pomyli i zamiast wydać 10 zł, daje stówkę. Podobna sytuacja, jednak wówczas mało kto wykorzystuje okazję i cieszy się z „prezentu”.
Tymczasem podczas internetowych zakupów nikt na to nie patrzy. Jest okazja, bierzemy. Jak ta „chytra baba z Radomia”. To swoją drogą ciekawe zjawisko. Dlaczego w Sieci niektórzy tracą rozum i zapominają o sumieniu? Traktują internetowy sklep... bezosobowo? A przecież za błędy systemu i tak odpowiadają ludzie.
I to też pokazuje jeszcze jedną rzecz: jak ten internetowy hejt niewiele znaczy. Co z tego, że „chytra baba z Radomia” została obśmiana. Co z tego, że wszyscy pierwsi korzystają z okazji, by nazwać kogoś cebulakiem. O tym się zapomina, kiedy można kupić coś taniej.
A nawet jest z tym coraz gorzej. Pamiętam, że kiedyś podobną awarię miał Empik – wszystkie produkty w sklepie kosztowały 49,90 zł. Wszystkie, nawet te bardzo drogie, jak nowe konsole. Oczywiście z zakupów nic nie było, sklep przeprosił i zamówienia wycofał.
Jednak nikt wówczas nie zakładał facebookowych stron o nazwie „Empik nas oszukał”. A teraz to dzieje się w przypadku „odzieżowej afery”. Fanpage „Oszukani przez Nike” ma już prawie 1100 polubień. I sam nie wiem, czy wszyscy kliknęli dla żartu...
Dzisiaj Internet jest bardziej bezczelny. A przy tym wymagający, bo wiadomo, że z każdej błahej sprawy potrafi zrobić aferę i sugeruje, że jest poszkodowany. Tymczasem gdy błąd leży nie po stronie kupujących, internauci potrafią być bezlitośni, i szybko to wykorzystują. Absurdalne i przykre.
To prawdziwa twarz Internetu? Obśmiać zachłanność i chciwość innych, podczas gdy samemu postępuje się tak samo? A może to zwykła psychologia tłumu. Nikt mojego występku nie zauważy, bo wielu robi tak samo. Zalety anonimowości?
Niestety, takich krzywych akcji jest więcej. Nie tak dawno czytałem tekst w „Uważam Rze” o stratach, jakie ponoszą internetowe sklepy, bo klienci mogą zwracać towary w ciągu 10 dni. Większość nie robi tego z powodu niezadowolenia czy zmiany zdania. Korzystają z przepisu, żeby np. oglądać mecz na dużym ekranie. Później telewizor zwracają...
A przecież chcemy, żeby sklepy były wobec nas uczciwe. Tymczasem trudno grać fair, skoro przeciwnik – w tym przypadku potencjalny klient – tylko czeka na potknięcie sprzedawcy. Przykre.
Przykład odzieżowej afery to dowód na to, że cwaniactwo w Internecie kwitnie. Jak temu zapobiec? Cóż, chciałbym napisać, że trzeba czekać – być może czas zadziała na naszą korzyść i z mentalnego cwaniactwa po prostu niektórzy wyrosną. Ale mam coraz większe wątpliwości, że tak się stanie.