15‑latek obala teorie Einsteina i Newtona, czyli jak portale robią nam papkę z mózgu
06.01.2013 14:00, aktual.: 10.03.2022 12:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chyba każdy, kto w ciągu ostatniej doby odwiedził jakikolwiek polski serwis, nazywający się informacyjnym, spotkał się z sensacyjnym nagłówkiem, zachęcającym do przeczytania opowieści o genialnym nastolatku. Niestety, historia ma tyle sensu, co odpowiedź Radia Erewań, które w czasach słusznie minionych skomentowało informację, że na Placu Czerwonym w Moskwie rozdają samochody marki Moskwicz. Dlaczego?
Chyba każdy, kto w ciągu ostatniej doby odwiedził jakikolwiek polski serwis, nazywający się informacyjnym, spotkał się z sensacyjnym nagłówkiem, zachęcającym do przeczytania opowieści o genialnym nastolatku. Niestety, historia ma tyle sensu, co odpowiedź Radia Erewań, które w czasach słusznie minionych skomentowało informację, że na Placu Czerwonym w Moskwie rozdają samochody marki Moskwicz. Dlaczego?
Jak w jednej z niezliczonych wersji tego dowcipu odpowiedziało słuchaczom Radio Erewań: powyższa informacja jest prawdziwa z drobnym zastrzeżeniem – nie w Moskwie na Placu Czerwonym, ale w Petersburgu na Placu Rewolucji, nie Moskwicze, tylko rowery i nie rozdają, tylko kradną.
Dlaczego przytaczam ten dowcip z brodą dłuższą, niż reklamy puszczane w kinach przed „Hobbitem”? Bo, choć nie będę w tym miejscu wskazywał palcem, portale wydają się czerpać pełnymi garściami z doświadczeń Radia Erewań. Zgodnie z zasadą tl;dr opowiadaną przez nie historię w dużym skrócie można streścić tak:
15-letni Neil Ibata był stażystą w obserwatorium astronomicznym w Strasburgu. Jednym z naukowców, pracujących w tym miejscu był m.in. jego ojciec, a Neil pomagał mu w analizowaniu wyników badań, co nasze portale wyjątkowo zgodnie (darujmy sobie sprawdzanie, kto od kogo spisywał) nazwały "tworzeniem programu informatycznego".
Dzięki temu programowi Neil odkrył, że - tu pozwolę sobie zacytować jeden z wielce zasłużonych tygodników opinii - "teorie dotyczące kosmosu są błędne", co według twórców artykułów pozwala na opublikowanie sensacyjnych nagłówków o obaleniu teorii Einsteina. Tak na marginesie - prace genialnego fizyka to wdzięczny obiekt do obalania: ponad rok temu pisaliśmy o doświadczeniach CERN-u, których wyniki sprawiały wrażenie, że neutrina przekraczają prędkość światła, a kilka miesięcy później wyjaśnialiśmy, dlaczego badania były niewarte funta kłaków.
A jakie są fakty? Zacznijmy może od tego, że źródła, jak "Nature" czy "Le Figaro", na które powołują się polscy poszukiwacze sensacji, nie wspominają o Einsteinie i podważeniu jego dorobku przez nastolatka, opisując po prostu ciekawe odkrycie naukowe. No cóż, bez wątpienia traktują swoich czytelników trochę bardziej serio, a twórcy artykułów rozumieją, o czym piszą. I tak np. dla "Le Figaro" wystarczającą sensacją jest fakt, że 15-latek opublikował artykuł w "Nature".
Odkrycie nastolatka jest bowiem wystarczająco doniosłe bez przypinania mu łatki pogromcy Einsteina. Jak informuje "Le Figaro" ojciec Neila poprosił go o pomoc w opracowaniu wyników pomiarów, zebranych przez lata pracy zespołu naukowców.
Neil napisał wówczas w Pythonie program pozwalający na analizę zebranych danych. Ta wykazała, że galaktyki karłowate w pobliżu spiralnej galaktyki Andromedy poruszają się wokół osi jej spirali, tworząc powoli obracający się dysk.
Odkrycie to, dość abstrakcyjne dla laików, jest zarazem doniosłe dla astrofizyków, uchylając kolejny rąbek tajemnicy, skrywającej sposób funkcjonowania Wszechświata. Nie tylko podważa jedną z alternatywnych teorii dotyczących ucieczki galaktyk, ale zarazem popiera to dowodami, a nie tylko teoretycznym modelem.
Sam Neil Ibata zachowuje przy tym sporo skromności, w wieku 15 lat mając w swoim dorobku coś, o czym większość badaczy świata może tylko pomarzyć, czyli doniosłe odkrycie i publikację w prestiżowym czasopiśmie naukowym. Mimo tego nastolatek stwierdził, że choć w dorosłym życiu chciałby poświęcić się pracy badawczej, to prawdopodobnie nie pójdzie w ślady ojca i nie zostanie astrofizykiem.
Tylko gdzie tu obalenie teorii Einsteina (chodzi zapewne o ogólną teorię względności) czy dorzucanego na dokładkę Newtona? Odpowiedź na to pytanie znają - albo i nie - chyba tylko twórcy sensacyjnych nagłówków.