"Saga o Katanie" – polska gra RPG Kryształy Czasu wraca jako 26‑tomowa powieść

Czy wskrzeszanie legend z dawnych lat ma sens? Obok triumfalnego powrotu „Secret Service’u”, którego zbiórka w serwisie Polak Potrafi okazała się imponującym sukcesem, do powrotu szykuje się również inna legenda. Artur Szyndler, twórca polskiego systemu RPG Kryształy Czasu, przygotowuje wydanie pierwszych dwóch tomów powieści, osadzonej w popularnym przed laty uniwersum.

"Saga o Katanie" – polska gra RPG Kryształy Czasu wraca jako 26-tomowa powieść
Łukasz Michalik

01.10.2014 | aktual.: 10.03.2022 10:56

Gry fabularne

Wielu starszych wielbicieli RPG kojarzy Kryształy Czasu z dawnych lat, gdy zamiast obserwować na ekranie perypetie komputerowych postaci, gracze spotykali się, by wraz z mistrzem gry zagłębić się w któryś z nierzeczywistych światów. Przeżywali wówczas przygody podczas tradycyjnej sesji RPG, gdzie główną rolę odgrywała wyobraźnia, rezultaty walk odczytywało się po rzucie kośćmi z długich tabel, a mechanika świata gry była opisana w opasłych tomach.

O tym, czym były i jak rozwijały się przed laty Kryształy Czasu szczegółowo pisał na łamach Gadżetomanii Tomasz Kreczmar, który był niegdyś nie tylko aktywnym graczem, ale i współtwórcą tego systemu.

Luźny początkowo zbiór zasad został z czasem zebrany i spisany (początkowo ręcznie!), co ze względu na skomplikowaną mechanikę gry było bardzo istotne. Warto przy tym pamiętać, że np. opisanie postaci licznymi współczynnikami w grze wideo nie stanowi żadnego problemu, jednak w przypadku gry fabularnej sprawia, że wyniki różnych działań czy starć trzeba pracowicie przeliczać.

Można sobie tylko wyobrazić, jak żmudne było to w czasach, gdy jedną postać opisywało 10 współczynników podstawowych, 10 pomocniczych a do tego współczynniki dodatkowe i osobna kategoria umiejętności, a jedyną pomocą był kalkulator i kartka papieru. Za porządne, wykonane na komputerze spisanie zasad gry autor zabrał się na początku lat 90.

W wielu wypadkach pomysły były wtórne. Z racji swojego zafascynowania fantastyką Szyndler był świetnym źródłem informacji, książek, podręczników i gier, z których czerpał inspiracje. Łatwo było zauważyć aktualną fascynację jakimś filmem czy grą (komputerową lub nie). Co aktualnie trafiło na top jego zainteresowań, musiało też trafić do Kryształów, przez co sprawiały one wrażenie rozrastającego się nieustająco zlepku różnych konwencji.Z jednej strony mieliśmy Kryształy conanowskie, z drugiej – tolkienowskie, z trzeciej – warhammerowskie i tak dalej. Gdy w ręce Artura trafiło cytadelowe wydanie Warhammera – proszę bardzo, pojawiło się szkolenie: demonolog.

Niewykorzystana szansa

Dzięki wersji elektronicznej – a zatem łatwej do kopiowania – Kryształy Czasu zaczęły żyć i wychodzić poza wąskie grono przyjaciół, spędzających długie godziny na wspólnych sesjach RPG. Szersza publiczność poznała go za sprawą czasopisma „Magia i Miecz”, którego pierwsze numery były niemal w całości poświęcone temu systemowi, a w 1998 roku Kryształy Czasu ukazały się po raz pierwszy w formie książki.

Niestety, konflikt wydawcy z twórcą systemu sprawił, że Kryształy Czasu nie wykorzystały swojej szansy. Choć zgromadziły wokół siebie wierną społeczność graczy, straciły szansę na masową popularność i należne im – choćby ze względu na złożoność i nieszablonowość opracowanego przez autora świata - miejsce w popkulturze.

Wymyślając Kryształy Czasu Artur Szyndler stworzył świat Orchii, planety, której liczne archipelagi zamieszkują rozumne rasy – a wśród nich jaszczuropodobni reptilioni - zdominowane przez potężną cywilizację orków. Świat ten okazał się na tyle atrakcyjny, że mimo mijających lat spośród fanów systemu wyrosła społeczność, skupiona wokół serwisu KryształyCzasu.pl.

Kryształy Czasu wracają

Wielbiciele Kryształów Czasu mogą w niedalekiej przyszłości spodziewać się powrotu ich ulubionego uniwersum. Kryształy wracają, jednak nie jako gra, ale jako cykl książek „Saga o Katanie”, liczący w sumie 26 tomów.

Jak przyznaje autor, szkielet opowieści został przygotowany już dawno temu – teraz pozostaje jedynie wypełnić go atrakcyjną dla czytelnika fabułą. Pierwszy tom jest już napisany - „Labirynt Śmierci” to imponujące dzieło, liczące niemal 1400 stron tekstu i ilustracji.

Warto w tym miejscu przytoczyć opinię Tomasza Kreczmara, który po latach tak wspomina starania Artura Szyndlera:

O ile Artur miał dużo nowatorskich pomysłów dotyczących mechaniki czy potworów, o tyle na pisaniu się po prostu nie znał. Nie potrafił przelewać historii na papier.

Trzeba przyznać, że w stosunku do kogoś, kto właśnie prowadzi crowdfundingową zbiórkę z zamiarem rozpoczęcia cyklu, składającego się z 26 tomów, to mocny zarzut.

Na ile prawdziwy? O tym każdy może przekonać się sam – Autor „Sagi o Katanie” udostępnił w Sieci fragmenty swojej twórczości, które w różnych formatach można pobrać w tym miejscu (dla wygodnych: pierwszy i drugi fragment w formacie PDF). Jak się Wam podoba?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.